Piotr Gociek Piotr Gociek
6702
BLOG

Marsz, czyli kronika zapowiedzianej prowokacji

Piotr Gociek Piotr Gociek Polityka Obserwuj notkę 125

Lech Wałęsa wezwał właśnie do pałowania Polaków, co pokazuje jak bardzo żałośnie kończą największe nawet legendy. W tekście „Nie pozwólmy podpalić Polski!” zamieszczonym wczoraj wieczorem na stronie Instytutu Wałęsy znaleźć można takie oto stwierdzenia:
„Polska demokracja kolejny raz zostaje poddana próbie. Tym razem organizuje się na ulicy wpłynięcie na zmianę decyzji administracyjnych, wydanych przez instytucję demokratycznego państwa. Ci, którzy nie potrafią korzystać z zasad demokratycznego dialogu i na co dzień posługują się inwektywami i oszczerstwami, poprzez marsze i rozchwianie emocji tłumu, wprowadzanego w fanatyczny trans, próbują załatwiać swoje partykularne interesy, w tym interesy finansowe i polityczne.”

Co zatem robić? Wałęsa wzywa „Apeluję do Prezydenta, Premiera i innych osób i struktur demokratycznego państwa, o przygotowanie stosownych sił porządkowych i gotowość do konkretnej i zgodnej z prawem odpowiedzi na te działania, które dziś mogą prowadzić nawet do fizycznej konfrontacji. Demokracja daje prawa, ale ci, którzy podburzają nie mogą czuć się bezkarni.” I dalej „Przeciwstawmy się narzucanej narracji, która szarga wartości zwycięstwa naszej Solidarności i opluwa instytucje demokratycznego państwa! Tym razem na pomoc hierarchów Kościoła liczyć nie możemy. Tym razem to demokratycznie WYBRANI PRZEDSTAWICIELE I STRUKTURY gwarantujące przestrzeganie prawa w demokratycznym państwie, muszą wykazać zdecydowanie i odwagę. (…) Mam nadzieję, że nie będę musiał jeszcze raz organizować skutecznego porządkującego działania”.

Trudno nie zauważyć, że to logiczny ciąg dalszy rozprowadzania prowokacji. Tydzień temu politolog prof.. Markowski ostrzegał, że przez opozycje ulice spłyną krwią, potem w środę Mazowiecki dołożył się „pełzającym puczem”, dzień potem odezwał się Tusk z „zimną wojną domową” i grożąc „konsekwencjami” oraz wzywając stosowne służby do „zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim Polakom”. Wczoraj o puczu rozprawiał prof. Krzemiński, wyjaśniając, że to wszystko antysemici, ksenofobi, endecy (ale tacy nowi, którzy są zarazem endekami i piłsudczykami oraz rydzyk owcami w jednym).

Dziś w „Wyborczej” Katarzyna Wiśniewska na pierwszej stronie ostrzega przed marszem „zadymiarzy skrzykniętych przez przedsiębiorcę w koloratce”.  Co to za zadymiarze? Ano dyżurny chłopiec do bicia „GW” – „Zakonnik zyskał też wypróbowanych sojuszników: na manifestację wybierają się kibice Lecha”. No, to teraz już koniec. Po tym, jak spalono Poznań i zaorano Wielkopolskę, dzikie hordy zmierzają do stolicy. Ani chybi czas pompować płyny do armatek wodnych i pisać przemówienie zaczynające się od słów „Czy do tego dojść musiało? Skoro doszło, to znaczy, że musiało”. Jako rzecze Wiśniewska: „Ten przedziwny polityczno-kibolsko-kościelny sojusz będzie nas przekonywał, że żyjemy w niedemokratycznym kraju rządzonym przez zamordystów.”

To się zobaczy, psze pani. Może zamordystów, a może po prostu nieudaczników i prowokatorów. Ponad rok temu na sylwestrowym spotkaniu z szefostwem policji dla dziennikarzy miałem okazję porozmawiać przy wódeczce z byłym szefem policji Andrzejem Matejukiem. Opowiadał on z wypiekami na twarzy, jak to teraz największym zagrożeniem w Polsce są gangi kibiców rozprowadzające narkotyki, i jak oni, znaczy policja, dzielnie te grupy kibolskie rozpracowują. No to jak, panowie policjanci? Albo rozpracowujecie (od lat), więc wiecie co i kto zamierza, macie swoich informatorów, agentów itp., więc prewencja nie powinna być żadnym kłopotem, albo dajcie sobie spokój, ewentualnie najmijcie się na ochroniarzy w stołówce „Gazety Wyborczej”. Tam są potrzebni silni faceci, żeby pomagać publicystom Michnika w razie zakrztuszenia się własną żółcią podczas obiadu.

Policja profesjonalizm pokazała już podczas „ochraniania” ostatniego Marszu Niepodległości, kiedy to wbrew wszelkim regułom zamiast pilnować porządku tylko podgrzewała atmosferę. Jak będzie dziś? A kto to wie, skoro policjanci maja za sobą wezwania frontu Tusk-Mazowiecki-Wałęsa żeby wreszcie zrobić porządek i „zapewnić bezpieczeństwo wszystkim Polakom”. To oczywiście był tak dla jaj, wiadomo, że wszystkim zapewnić się nie da, w pierwszej kolejności chronić trzeba, jak to pisał Wałęsa „patriotycznie zorientowanych mądrych Rodaków” czyli tych, co głosowali na Platformę Obywatelską. A gdzie znajdzie się ich więcej niż w Warszawie?

Nie twierdzę, że kibice to aniołki, a pomysł mieszania ich do politycznych manifestacji uważam za chybiony. Ale jeśli dla władzy kłopotem jest ochrona stu tysięcy demonstrantów przed zapędami grupy miłośników walki wręcz , to znaczy że albo nie chce, albo nie umie. W jednym i drugim wypadku oznacza to, że trzeba ją zmienić, bo co nam po takiej władzy?


 

Jestem osobny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka