Gościnny 24 Gościnny 24
114
BLOG

Co nas czeka w przyszłym roku?

Gościnny 24 Gościnny 24 Polityka Obserwuj notkę 4

Ostatnie trzy lata były jednymi z najdziwniejszych w moim życiu z powodów niezależnych ode mnie. Najpierw oczywiście pandemia, której wg niektórych wcale nie było, a wszystko zostało ukartowane przez rządy będące na usługach firm farmaceutycznych i producentów szczepionek. Po co? Żeby zarobić na szczepieniu ludzi, żeby zebrać nasze DNA w celu uczynienia nas bezpłodnymi, w celu wszczepienia nam nanochipów aby lepiej nas kontrolować etc., etc., etc. Pomysłowość ludzi, internautów nie ma granic i nie kieruje się żadnymi faktami, logiką, nie mówiąc już o zdrowym rozsądku.

Świat pod koniec 2019 r. zmienił się nie do poznania. Restrykcje, ograniczenia, opustoszałe ulice, place, pozamykane restauracje, większość sklepów, galerii, przez pewien czas nawet zakaz wychodzenia z domu bez poważnego powodu. Byłem wtedy w Krakowie i nie mogłem uwierzyć jak z dnia na dzień to miasto się zmieniło, szczególnie Stare Miasto, Rynek Główny. Pamiętam jak robiłem zdjęcia opustoszałej jak nigdy dotąd Floriańskiej i innych miejsc Starego Miasta ze świadomością, że już drugi raz taka okazja może mi się nie trafić. Do masek szybko się przyzwyczaiłem tak jak i do ciągłego odkażania dłoni, gdyż uznałem to za jak najbardziej potrzebne i racjonalne z medycznego punktu widzenia. Jeszcze przed pandemią miałem nawyk mycia rąk po powrocie do domu tuż po zdjęciu butów i kurtki, szczególnie po powrocie z zakupów, skorzystania z komunikacji publicznej etc. Jak sądzę to nie raz ocaliło mnie przed różnymi rodzajami gryp czy chorób układu pokarmowego.

O tym, że maski i odkażanie dłoni rzeczywiście pomaga przekonało mnie też to, że od czasu pandemii... ani razu nie zachorowałem na żadną odmianę grypy. Do czasu pandemii każdego roku musiałem przejść poważne przeziębienie. Często musiałem brać miesięczny urlop aby dojść do siebie, pozbyć się uciążliwego kaszlu. Odkąd jednak większość zaczęła chodzić w maskach, odkażać dłonie - prawdopodobieństwo zakażenia się od kogoś jakimś wirusem grypy spadło do minimum. Drugim dowodem na to jest to, co dzieje się w Polsce aktualnie w związku z nagłym skokiem zachorowań na rożne odmiany grypy, szczególnie wśród dzieci. To pierwsza zima i jesień od trzech lat kiedy nie używa się masek i mało kto zachowuje dotychczasową higienę rąk. Przez to każde wyjście na zakupy, przejażdżka autobusem czy tramwajem naraża na zakażenie bardziej niż dotychczas. Dodatkowo przez te prawie trzy lata straciliśmy zwyczajową odporność na zwykłe zakażenia grypowe.

Kiedy pandemia zaczęła się kończyć, szczepienia i nabywana odporność zaczęły działać i wydawało się, że świat zaczyna wracać do normy - nastąpił luty 2022 r. i wojna na Ukrainie, która pogrążyła świat w kryzysie energetycznym i w konsekwencji postępującej inflacji na poziomie od dekad niespotykanym. Pierwszy tydzień wojny niemal nie spałem. Zasypiałem z ręką na laptopie śledząc na bieżąco informacje wojenne na wszystkich chyba dostępnych, głównie polskich, portalach informacyjnych, aby budzić się po dwóch godzinach. Tak jak większość obawiałem się szybkiej porażki Ukrainy, obawiałem się o życie prezydenta Zełenskiego, a najbardziej tego, że zostanie pojmany przez Rosjan. Już widziałem oczyma duszy sowieckie czołgi na granicy polsko-ukraińskiej, tzn. byłej już granicy polsko-ukraińskiej, a tak naprawdę już polsko-rosyjskiej. To, że były to obawy uzasadnione świadczyła choćby reakcja USA i propozycja złożona Zełenskiemu przez prezydenta Bidena. Słynna już odpowiedź Zełenskiego na tę propozycję, którą powtarzać tu nie trzeba, zmieniła historię tej wojny i jak sądzę całego świata i Europy. To zmusiło USA i NATO do ukierunkowania się na coraz bardziej efektywną pomoc wojskową i finansową dla Ukrainy. Wszyscy, a szczególnie Polacy i mieszkańcy państw bałtyckich, odetchnęli z ulgą.

Co nas czeka w przyszłym roku? Czy ten konflikt rzeczywiście ma szansę się zakończyć i zakończyć w dodatku zwycięstwem Ukrainy? Wiele wskazuje na to, że to może się przeciągnąć jeszcze na 2024 rok. Wygrana Ukrainy rozumiana jako odzyskanie kontroli nad wszystkimi okupowanymi regionami, łącznie z Krymem... jest moim zdaniem mało prawdopodobna bez całkowitego pogrążenia i odsunięcia aktualnej władzy na Kremlu, a więc nie tylko odsunięcia od władzy Putina, co całkowitej zmiany systemowej w Rosji. Coś takiego nie może się stać bez buntu większości społeczeństwa rosyjskiego wobec tej władzy. Na to jednak trudno w tych okolicznościach liczyć. Równie dobrze moglibyśmy liczyć w 1942 czy 43-ym roku, że społeczeństwo niemieckie zmęczone wojną, która zaczyna obracać się przeciwko nim, obali rządy nazistów i zakończy wojnę. Co więc musiało by się stać aby wojna na Ukrainie zakończyła się jej wygraną?

To proste: musi się stać to, co się stało w 1945 r. Rosja musi przegrać tak jak przegrały Niemcy. Niemcy jednak nie posiadały wówczas broni atomowej, nad konstrukcją której już jednak wówczas zaczęły pracować. Łatwo więc było rzucić wszystkie siły na nazistów i doprowadzić do ich przegranej. Czy to samo można zrobić w przypadku współczesnej Rosji mającej do dyspozycji arsenał atomowy zdolny do spalenia połowy świata i skazania drugiej połowy na zagładę wywołaną skażeniem popromiennym? Wciąż jest jednak jak najbardziej możliwe pokonanie Rosji w walce z użyciem broni konwencjonalnej, czego dowodzą codziennie Ukraińcy. Co zatem gdy w przyszłym roku Rosja zacznie rzeczywiście tracić kolejne okupowane regiony Ukrainy i armia ukraińska stanie pod Mariupolem? To jest to czego wszyscy obawiają się jeszcze bardziej niż porażki Ukrainy. Jak na to zareagują władze na Kremlu i sami Rosjanie? Czy Rosjanie zażądają zakończenie wojny i odsunięcia Putina od władzy... czy też zażądają użycia broni masowego rażenia?

Jest wysoce prawdopodobne, że w razie kolejnych zwycięstw Ukrainy czeka nas właśnie taki scenariusz już w drugiej połowie przyszłego roku. W tym czasie będą odbywały się wybory parlamentarne w Polsce w atmosferze coraz bardziej realnej wojny z Rosją i użyciem przez nią broni masowego rażenia. Obym się mylił... ale trudno mi nie myśląc życzeniowo, ale kojarząc odpowiednie fakty i realia, wyobrazić sobie inny scenariusz. Wszystko zależy od tego czy społeczeństwo rosyjskie zbuntuje się w obliczu porażek na Ukrainie wobec aktualnych władz, czy też na odwrót, zażąda od nich wygrania tej wojny za wszelką cenę.

Po­nad wszyst­kie wa­sze uro­ki, * Ty, po­ezjo, i ty, wy­mo­wo, * Je­den — wiecz­nie bę­dzie wysoki: * Odpowiednie dać rzeczy słowo! * C.K.Norwid, Ogólniki ze zbioru Vede-mecum

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka