Romuald Kałwa Romuald Kałwa
40
BLOG

Pisane w czasie rekonwalescencji

Romuald Kałwa Romuald Kałwa Polityka Obserwuj notkę 0
Często ze strony tzw. liberałów totalnych (konserwatywni republikanie), nie płynie szacunek dla tzw. zwykłych ludzi. Opinie i słuszna krytyka, wartościująca styl życia i dorobek intelektualny, przybiera tu charakter pogardy. To tak jakby każdy prosty człowiek był menelem, dziwkarzem, przeklinającym tylko prostakiem. I jakby każdy człowiek musiał być tworzącym nowe terminy i znaczenia filozofem. Jakby wiele z takich kategorii moralnych (albo raczej amoralnych), danych było tylko pewnym grupom społecznym. Chodzi o to, że nie każdy musi być inteligentem czy intelektualistą, a styl życia często nie świadczy o jakości bytu. Występuje tu wiele różnych niuansów. Np. sprawa całkowitego sprywatyzowania opieki medycznej. Ale sprywatyzowania, nie z kasy państwowej, czy bez istnienia nawet, krytykowanego istnienie w ogóle (!) systemu ubezpieczeń. Chodzi o to, że za każdą wizytę u lekarza, usługę medyczną, założenie opatrunku, operację itd., płacono by bezpośrednio z własnej kieszeni.Wszystko byłoby w porządku, ale znając naturę ludzką (a naturę Polaków z konieczności znam najbardziej) mam tu pewne wątpliwości. Każdy chce zarabiać jak najwięcej, ale Polacy-pracodawcy lubią mało płacić, (płacą tylko tyle ile muszą, by nic nie warty robol przychodził do roboty, bo inaczej nie będzie komu robić-wszyscy wyjadą). Większość w Polsce zarabia poniżej średniej krajowej. Jak więc za to mają opłacić wizyty lekarskie, które w prywatnym gabinecie kosztują obecnie od 50 do 100 zł. Powiedzmy, że po całkowitym i autentycznym sprywatyzowaniu ceny by spadły, ale znając polskich, „ceniących” się i powszechnie cenionych lekarzy, kogo byłoby stać, jeśli spotyka go nagle jakaś tragedia, i on lub jego bliski musi iść na długo do szpitala. Tygodniowy pobyt w szpitalu, i dwugodzinny zabieg operacyjny, kosztuje około 8 tys. złotych. Są owszem, zabiegi i za 3 tys. Ciekawe kogo byłoby stać, i jaka byłaby umieralność, skoro polska mentalność sięga XIX wieku. Bo co tam motłoch przecież. To tylko (jak u Barei) bekające prostaki, które mają chodzić do roboty, efektywnie pracować, płacić podatki, i zarabiać tyle, by starczyło tylko na zabezpieczenie podstawowych potrzeb. Takich to nie szkoda przecież... Tylko, że przy ciężkiej i szkodliwej robocie, zdrowie trochę częściej szwankuje.

Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka