Lewicowa hipokryzja jest pułapką dla naiwnych wyborców. Polityka historyczna jest zła (antyrewolucyjna), bo rozliczanie komunistycznych przestępców jest "skłócaniem społeczeństwa". Świetnym przykładem hipokryzji jest reżyser Luis Bunuel, który urodzony w bogatej ziemiańskiej rodzinie, był zagorzałym marksistą, antypatriotą i antyklerykałem (to za pieniądze matki, wspólnie z Salvadorem Dali nakręcił "Psa andaluzyjskiego"), a np. szansą na budowanie silnej Polski, jest jej osłabianie
Dziwię się czasem, dlaczego lewicowo-intelektualne elity głoszą i gloryfikują poglądy sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, szkodzące rozwojowi społecznemu, cofające i utrudniające nawet demograficzny rozwój cywilizacji ludzkiej. Ale przecież nie może być inaczej. Krytykując własność prywatną i dzielenie ludzi ze względu na pozycję społeczną, plują w gniazdo z którego sami się wywodzą. Dodatkowo robią to fałszywie, bo gorzej wykształconych i prostych ludzi zazwyczaj traktują pogardliwie, samemu przy tym organizując się w elity. Jest to zgodne z moją teorią, uważającą ideologizowaną lewicowość i lewactwo (choć niekoniecznie pospolicie rozumiany socjalizm), za objaw niedojrzałej buntowniczej autodestrukcji, ściśle powiązanej z psychiką tych ludzi. Oni inni po prostu nie będą. Świetnym przykładem jest tu reżyser Luis Bunuel, który urodzony w bogatej ziemiańskiej rodzinie, był zagorzałym marksistą, antypatriotą i antyklerykałem. To za pieniądze, które dostał od matki, wspólnie z Salvadorem Dali nakręcił "Psa andaluzyjskiego", dzięki któremu zyskał zresztą wielką międzynarodową sławę. Chyba nie przeszkadzał mu ten oportunizm, bo nie wiadomo, czy nakręcił film o podobnych sobie czerwonych hipokrytach.
Podczas rewolucji listopadowej z 1918 roku w Niemczech, jedynie 187 z 489 delegatów było robotnikami, resztę stanowili partyjni i związkowi urzędnicy, w większości bo w liczbie 164 wywodzący się z SPD, czyli Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Rafał Ziemkiewicz w "Polactwie" o jeszcze dawniejszych czasach pisze: "W książce o pierwszej międzynarodówce wyczytałem kiedyś, że wśród ponad 300 założycieli tego „ruchu robotniczego” był tylko jeden (słownie: jeden) robotnik, ale i on właściwie tyle, że pochodził z robotniczej rodziny, bo udało mu się skończyć studia i pracował jako umysłowy". Faktycznie, przywódcy międzynarodówki Marks i Bakunin pochodzili z bogatych domów. I nie tylko oni. No ale czas leninizmu, stalinizmu, i odwrócenia ról ofiara-kat, i masowej nienawiści do utopijnych idei miał dopiero nadejść. Dlatego też, te idee nowa lewica musiała zacząć inaczej nazywać. Tak, aby cele pozostały te same, ale nazwy były inne. Inna nazwa dla danego pojęcia, chociaż znaczy to samo, buduje inne skojarzenia u odbiorcy (w 1989 roku rzekomo w Polsce zerwano z komunizmem czy sowieckim socjalizmem, jak zwał tak zwał. Faktem jest, że ten rok stanowi silnie zakorzenioną w umysłach społecznych cezurę. Niby jest lepiej, ale wciąż za mało. A może to wciąż jest ten sam system co przed 1989 rokiem, tylko z wprowadzonymi poprawkami?).
Konstruktorzy społeczni "nowego lepszego świata" nigdy nie byli bardziej konsekwentni w długofalowym zniechęcaniu do siebie ludzi. Są sympatyczni, sprawiają wrażenie wiarygodnych, mówią to co ludzie chcą usłyszeć, szczególnie różne obiecanki w formie demagogicznych bajek dla dorosłych. Ponieważ uczą się na błędach, to przybierają czasem różne "skóry", czy to socjaldemokratów, czy Europejczyków-liberałów, zawsze jednak odwołując się do tych samych antyrozwojowych mechanizmów rządzenia ("tak, aby cele pozostały te same, ale nazwy były inne"). Mówią ludziom o należącej się im wolności (głównie seksualnej, bo ta odnosi się do najprymitywniejszych instynktów i ciężko ją powstrzymać), o dobru wspólnym, itd., ale już nawet te główne hasła mogą zastanawiać. A gdy już się rewolucjonistów zapyta o metody jakimi mają zamiar je realizować i posłucha się ich uważnie, to czarno na białym widać, że celem ich działalności są tylko i wyłącznie metody, czyli sposób naprawiania rzeczywistości. A więc to one są ich głównym politycznym celem. Masło maślane, więc podam prosty przykład. I tak np., mówiąc o budowie silnej i niezależnej Polski (z czym każdy wyborca się zgodzi), posługują się metodą unio-europejskości (z którą zgodzić się można delikatnie mówiąc, niekoniecznie), a więc likwidowania suwerenności politycznej, gospodarczej, i (co dla nich normalne) moralnej i religijnej. A więc metodą na budowanie silnej Polski (i szansą dla Polski), jest tej Polski osłabianie i likwidowanie jej suwerenności (zwykły wyborca jednak nie ma czasu na wchodzenie w skomplikowane polityczne szczegóły, bo jeśli ktoś mówi, że dba o Polskę i wygląda sympatycznie, to chyb mówi prawdę, co nie?!) A mówiąc o prawach dziecka i jego ochronie, drastycznie ograniczają prawa rodzicielskie, zmierzając tym samym (i o to tak naprawdę chodzi) do rozbicia rodziny, oddając dzieci w ręce obcych ludzi. Ideałami anarcho-komunistycznymi są przecież wolne związki, likwidacja zabobonnej instytucji małżeństwa, gdzie nie ma zniewolenia, przymusu, a każdy, nawet dziecko decyduje o sobie robiąc co mu się w danym momencie podoba. To co piszę nie jest prawicową demagogią. Można o tym przeczytać w zaangażowanych politycznie czerwonych i czarnych (anarchistycznych) manifestach.
Tymczasem lewicowa hipokryzja jest udaną pułapką, w której sidła wpada wielu nie zorientowanych szerzej w historii i polityce wyborców. To dlatego polityka historyczna jest antyrewolucyjna - "nie ma sensu wracać do przeszłości", a rozliczanie politycznych czy komunistycznych przestępców jest "skłócaniem społeczeństwa". Edukowani ludzie łatwiej rozpoznawaliby sączoną im do głów ideową truciznę (tu celem jest niby zgoda społeczna, a tak naprawdę nietykalność czerwonych przestępców). Tymczasem wystarczy raz na jakiś czas posączyć do głów kilka słusznie ideowych bzdur, by konsumenci polityki to "łyknęli". Ludzie wbrew temu co mówią, mają do mediów duże zaufanie. Powiedziałbym (są na to badania), że dążą je niemalże podświadomym szacunkiem (szczególnie telewizję). W tym miejscu Czytelnika może nieco zaskoczę, ale o coś Go poproszę. Chodzi o to, Byś miał odwagę przeciwstawiać się każdemu kłamstwu, nie tylko czerwonemu, ale także wszelkiemu innemu, mniej lub bardziej ideologizowanemu. Otóż tylko poprzez nieustanne dążenie do doskonałości, można tworzyć rzeczy doskonałe. Choć doskonałości idealnej nie stworzy się nigdy, to można i należy starać się robić rzeczy coraz lepsze. Tylko nie w ten sposób, że dorośli o dziecinnych umysłach, będą niszczyli świat budowany z takim mozołem przez innych dorosłych.
Inne tematy w dziale Polityka