Myslę w kontekście naszych wiecznych narzekań, jakim to przekleństwem Polski jest jej geopolityczna lokalizacja, to wciśnięcie między dwa potwory Rosję i Niemcy.
I czy ta ciągła niezdolność do ułożenia sobie mądrych, trwałych relacji z oboma dużymi sasiadami jest obiektywna, czy jest pochodną jakiegoś zestawu cech narodowych.
My - sobiepańscy, jednoczący się dopiero podczas wojen, przy zewnętrznym zagrożeniu (a i to nie zawsze, rozbiorom poddalismy się dość potulnie), romantyczni, wybierający idee
i Żydzi, tworzący wspólnotę podczas pokoju, wspierający się, pragmatyczni, wybierający interes
Czy państwo żydowskie pomiedzy Rosją i Niemcami wykorzystałoby swoje położenie tworząc np. centra handlu i pomosty gospodarcze stając się dla obu sasiadów niezbędnym,
a nie jak to często bywało z Polską gdy stawaliśmy się niepotrzebni i zbyteczni i dogadywano się ponad nami.
Być pomiędzy, zawsze przekleństwo czy potencjalna renta?
proszę pisać mi na ty jako i ja piszę, w końcu to internet a nie salon :)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka