Chodzi o nielegalny w Polsce olej RSO, lek stosowany w terapiach pacjentów z chorobami lekoopornymi i chemioopornymi, onkologicznymi często w stanach terminalnych.
Wielu spośród 2-3 milionów Polaków, którzy sięgają regularnie po marihuanę, korzysta z niej z powodów medycznych. Dla wielu z nich nie jest to używka do regulowania nastroju, zabawy, pobudzenia czy uspokojenia. Stosują ją, bo np. łagodzi objawy choroby, często ją zatrzymuje, a nawet cofa jej rozwój. Ilu jest takich pacjentów? Nieoficjalnie mówi się o tysiącach.
Na 20 kwietnia Stowarzyszenie Wolne Konopie zapowiada demonstrację pod Sejmem. „Zabieracie nam wolność za ratowanie ludzkiego życia!” - piszą organizatorzy. Zaledwie kilka godzin od utworzeniu wydarzenie na Facebooku, swoją obecność na demonstracji potwierdziło ponad 23 tys. osób.
Marihuana uratowała życie mojego syna
Tak było w przypadku pięcioletniego Maxa, pierwszego legalnie leczonego medyczną marihuaną pacjenta w Polsce.
Max cierpi na lekooporną odmianę padaczki, charakteryzującą się potężną ilością napadów. Chłopiec miewał ich nawet kilkaset dziennie, przez ostatnie 5 miesięcy, czyli od momentu rozpoczęcia terapii, liczba napadów spadła o 98 proc. Chłopiec zaczął się rozwijać, uśmiechać, komunikować. Kiedy Polacy usłyszeli o historii chłopca, i o tym, że w Centrum Zdrowia Dziecka jest dr Marek Bachański, lekarz, który jako pierwszy zdecydował się podawać medyczną marihuanę, pod szpitalem ustawiły się kolejki. Pacjenci chcą marihuaną leczyć raka, stwardnienie rozsiane, depresję, jaskrę itd.
- Apeluję do wszystkich rozsądnych ludzi o nierobienie z Gajewskiego przestępcy - mówi Dorota Guadaniec, mama Maxa. - Poznałam go, kiedy przygotowywałam sympozjum dotyczące leczniczej marihuany. Kuba bardzo się zaangażował, udzielił kontaktów, nagłośnił sprawę itd. Moja sytuacja jest w miarę komfortowa, bo Max jest pierwszym legalnie leczonym pacjentem. Tymczasem wielu onkologicznych pacjentów nie może w sposób legalny zdobyć oleju RSO. Olej, który został zatrzymany, ratuje im życie. Powtarzam: to zatrzymanie może stanowić zagrożenie życia wielu pacjentów w Polsce - apeluje.
- Odkąd o sprawie Maxa zrobiło się głośno, dostaję setki maili i telefonów dziennie, z prośbą o pomoc. Nie jestem jednak w stanie pomóc, dlatego odsyłam ich do Jakuba Gajewskiego i jego pacjentów, czyli Adama Wierzby i Huberta Bartola, którzy wyleczyli terminalnego raka olejem RSO. Czy można nazwać Kubę dilerem? - pyta Guadaniec.
- Sytuacja staje się dramatyczna, zwłaszcza w kontekście orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, którzy orzekł, że brak jest uzasadnienia dla wprowadzania zakazu posiadania i używania marihuany wtedy, gdy byłoby to uzasadnione względami medycznymi - mówi Marek Balicki, były minister zdrowia, lekarz, poseł, senator. - Sytuacja Jakuba Gajewskiego jest tym bardziej dramatyczna, bo pokazuje, że ludzie, którzy chcą leczyć się marihuaną są zmuszeni wchodzić w konflikt z prawem. To nie może trwać dłużej. Uważam, że sprawą medycznej marihuany powinien natychmiast zająć się rząd, nie Sejm, a ministerstwo zdrowie i ministerstwo sprawiedliwości - dodaje Balicki.
- Codziennie dostajemy dziesiątki maili i telefonów od zrozpaczonych osób, które są ciężko chore, od ich rodzin, od ludzi, dla których konwencjonalna medycyna już nie daje nadziei. Codziennie musimy wybierać, czy godzić się na nieuchronną śmierć tych ludzi, czy - jak Jakub Gajewski - szukać sposobów za wszelką cenę, także łamiąc absurdalne prawo - mówi Maciej Kowalski, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Wolne Konopie.
- Zdajemy sobie sprawę, że skuteczność leczenia olejem RSO, nie jest stuprocentowa, takich leków po prostu nie ma. Z drugiej strony, pacjenci szukający u nas pomocy wiedzą, że podając olej np. swojej śmiertelnie chorej mamie, ojcu, czy dziecku, ryzykują wieloletni wyrok i mimo tego decydują się na podjęcie ryzyka i rozpoczynają terapię. Prócz zatrzymania Jakuba Gajewskiego nieoficjalnie dowiedziałem się, że przeszukano domy pacjentów na Dolnym Śląsku. Pod ich domem ustawiono tajniaków w nieoznakowanych samochodach. Uruchomiono aparat represji, aby ich zastraszyć - dodaje Kowalski.
Kilka godzin po informacji o zatrzymaniu Gajewskiego na stronie Konopielecza.pl pojawił się „Apel pacjentów o uniewinnienie Jakuba Gajewskiego, któremu grozi 15 lat więzienia za ratowanie życia innym ludziom”
(...) Nie wszystkich z nas stać na rodzinny wyjazd za granicę i podjęcie tam leczenia. Leczymy więc siebie lub naszych najbliższych w Polsce, w poczuciu stałego zagrożenia zatrzymaniem, aresztowaniem, karą pozbawienia wolności, represjami, narażeniem naszych bliskich chorych wśród których są śmiertelnie chore dzieci na pogorszenie stanu zdrowia w razie naszego zatrzymania i odebrania leku, co wiąże się z przerwaniem terapii (...) Apelujemy do organów prowadzących postępowania przeciwko pacjentom i ich bliskim o umorzenie tych postępowań z uwagi na brak stopnia społecznej szkodliwości czynów polegających na ratowaniu zdrowia i życia środkami leczniczymi stosowanymi w innych krajach świata i powszechnie akceptowanymi medycznie