CZY POCZTA POLSKA ISTNIEJE- Siesta pod dębami

Czy Poczta Polska jest jeszcze instytucją państwową, czy już jest w prywatnych rękach?

Posiadałem drobiazg do sprzedaży i poprzez Internet znalazł się na niego dość szybko  nabywca.  Zażyczył on sobie wysyłki za pobraniem pocztowym, chociaż sugerowałem przesyłkę listem wartościowym po wpłacie na konto, co jest sporo tańsze, jednak decyzja należy do klienta...

Pani z okienka wyceniła koszt przesłania 20 gramowej koperty i operacji pieniężnej na 22,00 PLN, które zresztą, miał mi kontrahent zwrócić. Zapytałem pracownicę Poczty o możliwość zapłaty kartą bankomatową, czy też lepiej cofnąć się ze 3 metry, dosłownie za drzwi i pobrać w bankomacie gotówkę- oczywiście Poczta jest nowoczesna i cofać się po nic nie musiałem.

Odliczałem dni do wpływu gotówki, która miała załatać najgorsze „dziury” domowego budżetu, jednak listonosz nie dzwonił do bramki z przekazem w ręku, nieco z głupia- frant zerknąłem na bankowe konto, czy przypadkiem oczekiwana kwota nie wylądowała samoistnie na koncie i wtedy mnie po prostu cofnęło- Za użycie karty bankomatowej kochana Poczta zabrała mi 9,50 złotego, czyli prawie 50 % kwoty za przewóz listu, skasowanie kilkusetzłotowej kwoty i przesłanie jej do mnie! Pytana wcześniej urzędniczka nie pisnęła słówka o ździerstwie swoich pracodawców, traktując widać klienta jako forsiastego.

Pomimo wcześniejszego entuzjazmu z możliwości nabycia wymarzonej drobnostki, moja kontrahentka nie odebrała zamówienia z placówki pocztowej i dzisiaj dzwonek przy furtce zaanonsował listonosza, jednak nie z gotówką ale z moim listem. Równocześnie pan listonosz zażądał 2,00 złotych dopłaty do niewypełnionej misji! Poczta przecież nie pobrała pieniędzy, ani ich mi nie przesłała- powstaje pytanie- CO KOSZTOWAŁO TAK DUŻO?

Czyżby państwowa instytucja stała się już krwiopijczym składnikiem Kapitalistycznego Wolnego Rynku?