Wszystko się pokomplikowało. Imprezy hardbass'owe (niewtajemniczonych zapraszam tu: http://bit.ly/WQN0e1) miały być domeną a) rosyjskich blokersów b) prawicowo usposobionych kiboli wpadających na wykłady prof. Środy c) młodych gdańszczan wykradających podczas wiksy towary z okolicznej Biedronki.
Jak więc mam postrzegać grupę gimnazjalistów (tak na oko), która przed momentem wpadła do warszawskiego wagonu metra w którym siedziałem. Czy to potwierdzenie tezy, że młodzież nam się konserwatyzuje i skręca na prawo? A może trafiłem na gimbusową awangardę kontestującą mainstremowy hype na robienie "harlem shake"? I co o tym wszystkim myśli prof. Bauman? Ach, ta zaskakująca ponowoczesność!