GREAT ROCK'N'ROLL SWINDLE GREAT ROCK'N'ROLL SWINDLE
37
BLOG

MAREK

GREAT ROCK'N'ROLL SWINDLE GREAT ROCK'N'ROLL SWINDLE Kultura Obserwuj notkę 9
3. Kariera Mareczka



- O czym pan gadał ze starą? - głos nachylającego się nad nim młodzieńca był suchy i zgrzytliwy.
- Jak pan może w ten sposób o matce? - oburzył się Kloss.
- Jak widać - zaczął impertynencko młodzian naśladując intonację jego pytania - mogę.
- A mama tyle dobrego o panu mówiła... - Kloss pokręcił głową z potępieniem.
- Taką ma pracę: matki - wytłumaczył lapidarnie chłopak.
- Za to pan, na etacie syna nie wykazuje się zbytnią gorliwością. - odparował Kloss dość celnie, co mu się nie zdarzało często.
- Cwany jesteś - pochwalił go młodzieniec i nieproszony przysiadał się do Klossa.
- Jesteśmy na ty? - nie mógł wyjść ze zdumienia Kloss.
- Mhm - potwierdził młodzian i napchał sobie usta sałatką z pora.

Kloss zamarzył sobie, żeby znów była wojna i żeby mógł postawić go pod ścianą. Zmarszczył gniewnie nos, ale postanowił nie dać się sprowokować.
- Po co pan tu przyjechał? - chłopak najwidoczniej miał jakieś inne postanowienia. - Henio pana zaprosił, czy ta larwa, jego żona?
- Ani jedno, ani drugie - wysyczał Kloss przez zęby.
- Jakbym to ja wyjechał do Ameryki, to nigdy bym tu nie wrócił. Wołami by mnie nie zaciągnęli - zadeklarował Marek Karwowski. Kloss przestał się złościć, a zaczął interesować.


- Nie lubi pan Polski?
- Szczam na to wszystko - wzruszył ramionami Karwowski - junior.
- A to za przeproszeniem, dlaczego? - w Klossie znów wezbrała złość.
- Bo to jest wylęgarnia frajerów, proszę szanownego pana - chłopak spojrzał na niego bezczelnie. - Frajer na frajerze. Frajerlandia pospolita. Jeden dodatkowy gen w genotypie. Gen F. Pan też to zapewne ma.
- A ty nie? - huknął Kloss zapalczywie.
- Ja nie, bo sobie usunąłem.
- To można?
- Można.
- A jak?
- No - Mareczek podrapał się w brodę - trzeba przestać być frajerem. I tyle. Wtedy samo obeschnie i odpadnie. Jak każda kaka.
- To chyba nie takie proste?
- Nieproste - zgodził się Mareczek - fatalne jest to, że się tu człowiek rodzi i zanim nabierze dość rozumu, żeby się wynieść gdzie indziej, to zdąży nasiąknąć tym całym niedorozwojem. A najgorsze jest to, że uczą go tego języka, przez co już do końca życia ma szansę pozostać głęboko upośledzonym.


- A co pan powie o tych wszystkich, którzy za to frajerstwo, jak to pan nazywa, oddawali życia, często młode? - Kloss zacisnął zęby na brzegu stołu, aż mu kostki u palców zbielały.
- Jak ktoś oddaje życie za frajerstwo, to kim ma niby być? - zastanawiał się celowo intensywnie chłopak. - Einsteinem? Sherlockiem Holmesem? Nie... To żaden z tych dwóch. To są frajerskie zwłoki, proszę pana. Zakopują to w ziemi. To się rozkłada, a jak się rozkłada, to wycieka z nich gen F w dużych ilościach i skaża glebę. To jest nieodpowiedzialne zanieczyszczanie środowiska. Powinni tym się zająć w ONZ - wysunął dolną wargę i pokiwał głową.


- No dobrze - Kloss rozluźnił mięśnie i wypuścił z płuc powietrze z sykiem. - To, proszę mi powiedzieć, jak pan widzi swoją przyszłość? W tym frajerskim kraju, obarczony tą frajerską zbiorową pamięcią, władający biegle, jak przypuszczam, tylko tym jednym frajerskim językiem?
- To jest własnie zadanie dla inteligentnego faceta, proszę pana - Karwowski - junior wypiał dumnie chudą pierś. Co tu zrobić, żeby przeżyć życie godnie i wesoło pomimo tego garba.
- Ma pan jakiś plan? - Kloss zadecydował, że najpierw go wysłucha, a potem zadusi.
- Plan to już jest - Mareczek spojrzał mu prosto w oczy - trzeba się tylko w niego wpisać po właściwej stronie.
- Nie rozumiem... - zaniepokoił się Kloss.
- No widzisz pan. Gen F działa! - zaśmiał się chłopak złośliwie.

coraz weselszy

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura