Tak mało nam w dzisiejszej polityce polityków o mentalności Naczelnych Wodzów, a tak wielu mamy mentalnościowo dowódców broni. Gdy Naczelny Wódz stara się ogarnąć cały teatr działań, zrealizować jak najwięcej celów wojennych i wykorzystać w tym celu wszystkie posiadane zasoby wojenne i wreszcie co najważniejsze wygrać wojnę, to Dowódca Broni zajmuję się tylko swoim rodzajem broni, swoim odcinkiem, swoją armią, brygadą, drużyną. Dowódca floty krzyczy – najważniejsza marynarka, jak nie będziemy mieć marynarki, nigdy nie wygramy. Dowódca lotnictwa – samoloty, tylko samoloty. Podobnie z dowódcami czołgów, saperów, piechoty morskiej. Przy dzisiejszych czasach wszechobecnej specjalizacji dowódcy broni dzielą swoje specjalizacje na coraz mniejsze. I tak dowódcy czołgowi, jeden jest zwolennikiem Abramsów, a drugi uważa, że wojnę można wygrać tylko T-91. W lotnictwie jeden wyspecjalizował się w F-16, drugi był z kolei na szkoleniu we Francji, i tylko Mirage. Gdzieś nad tym wszystkim stara się zapanować Naczelny Wódź, ale i tak zostanie przekrzyczany gdy specjaliści od broni rozpoczną swoje debaty i udowadnianie, że to właśnie ich rodzaj broni gwarantuje zwycięstwo.
Czasem Dowódcom Broni udaje się odnieść jakiś sukces, oparty na swojej metodzie. Jakaż wówczas rozpiera ich duma. Zobaczcie, moja metoda okazała się najskuteczniejsza – deklarują wszystkim i wszędzie. I często to pierwsze ich zwycięstwo jest ich ostatnim zwycięstwem. Upojenie się w zwycięskiej metodzie powoduje, że nie są już skorzy do poprawiania siebie, udoskonalania – nie ich metoda jest najlepsza, sprawdzona, raz zwycięska, a to że następnym razem ewentualnie nie udało się wygrać, a to już nie wina ich metody, tylko innych rodzajów broni – lotnictwa, bo udzieliło za małego wsparcia, floty, bo nie miała statków odpowiednich do przewiezienia sprzętu. Przykładowy dowódca broni przychodzi ze świata sportu – piłki ręcznej. Trener Bogdan Wenta to znamienity szkoleniowiec, czyniący świetną atmosferę w drużynie. Jego najważniejszy mecz, to ten z Norwegią z pamiętnym golem w 13 ostatnich sekundach Artura Siódmiaka po wzięciu czasu przez trenera Polaków. Od tego meczu trener Wenta swoją zieloną kartę zawsze trzyma do ostatniej minuty. Bo przecież z Norwegami drużyna cały czas ścigała wynik, a dzięki temu że wziął czas w ostatniej minucie, chłopaki zdążyły ochłonąć i zadać decydujący cios. Tak więc trzyma trener zieloną kartkę zawsze do ostatnich chwil, a w iluś tam ostatnich meczach zwycięstwo drużynie Wenty uciekało nie w ostatnich minutach, ale tak na 10 minut przed końcem meczu. Siła przyzwyczajenia jest jednak ogromna. Bo raz mecz się wygrało i zielona kartka potrzebna jest właśnie na 59 minutę 47 sekundę.
Opuszczamy dygresję sportową, wracamy na tory polityczne. Podział na Naczelnych Wodzów i Dowódców Broni dotyczy zarówno płaszczyzny taktycznej jak i strategicznej. Jeśli jeszcze na poziomie taktyki dowódcy broni są jak najbardziej pożądani, to już na poziomie strategii taka mentalność to najkrótsza droga do klęski. Powołując się na autorytet starożytnych i ich mądrości wyrażonej w łacińskim: cave ab homine unius libri – czyli: strzeż się człowieka jednej książki. Zostanie Naczelnym Wodzem zwolennik liberalizmu. Cały świat będzie dotował swoje gospodarki, będzie czynił dotacje i subwencje dla swojego przemysłu, a tutaj będzie trwał człowiek ze zdaniem iż niewidzialna ręka rynku wszystko za nas załatwi. Bo tak mówi mu jego doktryna. Ktoś inny będzie się trzymał socjalizmu, bo równość, bo każdy zasługuje na szacunek, szczególnie człowiek pracy etc. i nie zauważy, że akuratnie w liberalnym świecie, wielkiego kapitału robotnikom żyło się stokroć lepiej niż robotnik z państw socjalizmu. Zostanie naczelnym wodzem zwolennik Piaru… do końca będzie się trzymał sondaży, głosu opinii publicznej, i nie zauważy, że sąsiednie mocarstwo pozabierało mu wszystkich zdrowo myślących obywateli, a podstawiło swoich ludzi.
Rzecz jasna dostrzegamy tu problem wierności swoim ideom, tylko znów nie powinno się mylić wierności celom z wiernością metod. To, że cele są u nas stale mylone z metodami jest jeszcze inną kwestią. Wystarczy przejrzeć ot chociażby kilka wpisów polityków – blogerów na salonie, szczególnie biję w posłów PJN. Stałym punktem jest obniżenie podatków. Obok zaś widnieje punkt – zbudowanie porządnej infrastruktury komunikacyjnej. Więc jeżeli celem jest zbudowanie autostrad, to niestety nie da się tego przeprowadzić bez podwyżki podatków – to jest wtedy metoda na zbudowanie dróg, gdy rzecz jasna państwu nie chce się oczyszczać administracji, z tych wszystkich naleciałości sprawiających, że bardziej przypomina ona czarną dziurę, niż aparat zdyscyplinowanego państwa. Jeżeli zaś celem jest obniżenie podatków, to metoda jest bardzo prosta – jedna sejmowa ustawa, przy równoczesnym poinformowaniu, że rezygnujemy z jakichkolwiek funkcji państwa – między innymi budowa dróg. Acz zawsze najłatwiej skwitować: cele, metoda – to przecież to samo.
W takim momencie aż prosi się o polityka, który powiedziałby tak, ponieważ jestem za obniżką podatków, to teraz na 50 lat maksymalnie podwyższam podatki, aby zbudować porządną infrastrukturę, zatrudnić porządnych ludzi do administracji i niech tam czyszczą i czyszczą i dopiero jak to zrobią to obniżam podatki. Podwyższyć aby obniżyć? Tego nasze umysły strawić nie potrafią, a już polityk – obniżacz podatków tym bardziej. Inny przykład. Chcę zbudować autostrady, więc przez 5 lat nic nie będę budował. I poczekam sobie cierpliwie aż wszystkie firmy budowlane, te konsorcja autostradową zaczną umierać z braku zamówień i wreszcie zaproponują normalne ceny za kilometr. Przecież trzeba budować autostrady, autostrady są najważniejsze. To jest cel i metoda równocześnie.
Dowódca broni – saper dla którego zbudowanie mostu jest celem i równocześnie metodą na zrealizowanie zadania, jakim jest przeprawa na drugi brzeg. Gdzieś tam naczelny wódz, dla którego most budowany przez saperów ma być zmyleniem przeciwnika, co do prawdziwego miejsca ataku. Obydwaj chcą zwycięstwa tej samej strony, a jednak tylko metoda jednego z nich jest gwarantem sukcesu. Bo co nam z przyjścia na drugi brzeg, gdy żaden atak tam iść nie będzie?
Polityk dla którego obniżenie podatków jest celem i metodą na zrealizowanie zadania, jakim jest obietnica obniżenia podatków. Drugi polityk, dla którego celem jest zbudowanie solidnego i zamożnego państwa dla wszystkich obywateli, w którym płacą oni możliwie najmniejsze podatki w zamian uzyskując maksymalnie najwięcej ochrony ze strony państwa, więc celem pośrednim jest obniżenie podatków, ale aby do tego doszło.. to trzeba podatki podwyższać…
Dowódca Broni medialnych – europoseł Migalski, który znawczo stwierdzał, że PiS i Kaczyński przegrywa bo nie umie znaleźć drogi porozumienia z mediami, wczoraj święcił swój triumf. Zorganizował konferencję o tym, że ofensywa legislacyjna PO i pomieszkiwanie w Sejmie Premiera Tuska to bujda. Dziennikarze i portale internetowe rzecz zauważyły. Sukces! Zastanawiam się czy gdy taką konferencję organizowali posłowie PiS to media na ich temat się zająknęły? Takie pytanie pewnie jednak nie nurtuje Migalskiego. Sukces to znaczy sukces, już wiem jak się gra z mediami. I teraz taką metodą żartobliwych konferencji, dojdą do sukcesu, do swojego celu… celu jakim jest? No celu, żeby pokazać, że z mediami da się grać, że da się medialnie wygrywać, nawet reprezentując niemedialne poglądy. Most zbudowany, tylko dla jakiego ataku? Szanujmy swoich Naczelnych Wodzów i nie wpuszczajmy w ich miejsca dowódców broni.
Inne tematy w dziale Polityka