Już za kilka dni bo 10 kwietnia w niedzielę minie pierwsza rocznica katastrofy smoleńskiej. Ze względu na świeżość wydarzenia nie trzeba przypominać szczegółów o jednej z największych tragedii w dziejach naszej Ojczyzny. Mimo iż w tym roku 10 kwietnia przypada w okresie Wielkiego Postu to sam dzień wypada w niedzielę, a więc w dzień Zmartwychwstania. Wtedy w samolocie oprócz Prezydenta i Jego Małżonki znajdowali się główni dowódcy Wojska Polskiego, przedstawiciele Sejmu i Senatu z wicemarszałkami Izb, politycy wszystkich głównych sił politycznych kraju, przedstawiciele wyznań religijnych w Polsce i urzędnicy najważniejszych urzędów w Państwie, jednym zdaniem elita Państwa Polskiego. Tygodniowa żałoba wielu ludzi i wiele środowisk wydawać by się mogło, że zjednoczyła. Wielu środowiskom udało się zakopać topory wojenne i istnieje przynajmniej pakt nieagresji między nimi do dziś. Jednak jeszcze przed pogrzebem media nieprzyjazne zmarłemu Prezydentowi próbowały podzielić pogrążony w żałobie naród i zakłóć jej nastrój eksponując krzyk garstki ludzi protestujących przeciw pochówkowi na Wawelu.
Kilka tygodni temu Kardynał Nycz wyraził obawę, że przy obchodach rocznicy ktoś będzie chciał znowu podzielić Polaków. Obawiam się że Jego Eminencja ma rację.
Jak wyżej wspomniałem śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego która miała miejsce w czasie Służby Państwu Polskiemu zjednoczyła sporą część społeczeństwa. W czasie przejazdu przez Stolicę trumny z jego ciałem rzucano kwiaty, a pod Pałacem Prezydenckim zapalano coraz to więcej zniczy. Jednak należało się spodziewać, że taki nastrój nie będzie utrzymywany przez środowiska polityczne i sprzyjające im media nieprzyjazne Prezydentowi, ponieważ nieżyjący czasami jest bardziej groźny niż żywy. O tym zdali się wiedzieć nieprzyjaciele Prezydenta śp Lecha Kaczyńskiego. Stąd też nagłaśnianie profanacyjnych ekscesów typu „pijany golas w krypcie wawelskiej”, rzekome spekulacje i domysły bez pokrycia, że to Prezydent był winien katastrofy bo naciskał na pilotów. Zdegenerowana część społeczeństwa, która swój rozum umieściła w TV łatwo w to uwierzyła, choć jest to absurd. Największą jednak próbą podzielenia społeczeństwa było profanacja Krzyża na Krakowskim Przedmieściu gdzie szatański niemalże wrzask medialny doprowadził tych słabszych nerwowo i mentalnie telewidzów do przekonania że „jednego Kaczora zabili to i tego drugiego niech zaje…ią” Tak było! Tak nauczyli nas nienawiści. W ten sposób podzielili…
Jednak może spójrzmy na bardziej i od bardziej ludzkiej strony na tę sprawę. Ludzie którzy zginęli pod Smoleńskiem zostawili rodziny, nierzadko liczne. Oczywiście media wrogie Prezydentowi Kaczyńskiemu zaraz się za nich wzięły i mimo cierpienia po stracie bliskich dodawali im jeszcze większego. Podnosząc kwestię że dostali wysokie odszkodowania, żeby podjudzić teleludzików. Szkalowano cierpiącą Martę Dubienecką, a na jej mężu to wieszano już różne psy. Przysporzono cierpienia Matce posła P. Gosiewskiego, żonie i synkowi. Rosjanie oszczerstwami obrzucili generała A. Błasika. Szczególnie poniewierana jest pamięć i rodziny zmarłych ze strony Prezydenta, polityków PiS i osób mianowanych na stanowiska przez Prezydenta Kaczyńskiego. I wiele by można pisać na ten temat… Warto się zastanowić czy w kraju jakim jest Polska tak traktuje się pamięć po zmarłych? Czy w Polsce nie funkcjonuje zasada że o zmarłych się źle nie mówi? A co z ich rodzinami? Czy rodzinom pogrążonym bólu dodaje się dodatkowych cierpień przez bezczeszczenie zmarłych. Taki mamy dziś poziom kultury? Tak czynią również niektórzy ludzie prawicy porównując zmarłego prezydenta do Don Kichota i Sancho Pansy stają oni wówczas na równi z różnymi bolszewikami, którzy bezcześcili pamięć po zamordowanych carze Mikołaju, lub hiszpańskimi rewolucjonistami grającymi w piłkę nożną trupimi czaszkami świętych. Stają się oni pismakami o rynsztokowym języku typu „Ryk smoleńskich wdów” czy „sekta smoleńska”. Po śmierci niektórych ludzi lewicy jak Jacek Kuroń czy Bronisław Geremek nikt nie odważył się pisać i mówić źle o nich, o ich bliskich i kalać pamięć po nich. Dlaczego tak jest w przypadku ofiar katastrofy smoleńskiej? To pytanie pozostawiam retorycznym. Niech czas i historia oceni. W każdym razie w Polsce rozpętano przeciw wspomnianym wyżej ofiarom kampanię nienawiści w bestialski sposób porównywalny rewolucjom, które niszczyły naszą cywilizację, a za granicą pamięć ich uczczono z godnością, np. W Niemczech w bazie Ramstein lotnicy USA poświęcili tablicę upamiętniającą gen. A. Błasika, na Węgrzech postawiono pomnik ofiarom katastrofy, na Litwie i w Gruzji mianowane są ulice, parki i ronda im L. Kaczyńskiego i jego żony. A w Polsce bestializacja obyczajów, albo raczej nakaz medialny wywołuje rewolucyjne reakcje podatnych na manipulację słabych ludzi. Oczywiście pojawią się osądy, że prezydent i osoby szczególnie prawicy zasłużyły sobie na takie traktowanie po śmierci, ale to świadczyć będzie o ich intelektualnej niemocy przesyconej nawałnicą negatywnych i nieuzasadnionych emocji, czyli braku jakichkolwiek pierwiastków intelektualnych. No ale tym charakteryzuje się proces rewolucyjny - irracjonalnością i próbą znajdowania argumentów, które nie są argumentami tylko wyzwiskami, oszczerstwami i obrażaniem czyjejś godności tak jak to bywa w rewolucji i w ogóle na lewicy wywrotowej. Tam nigdy nie znajdziemy właściwego ładu.
Inne tematy w dziale Polityka