Mamy rok 2010. Prezydentem Warszawy nie jest już Lech Kaczyński. Za to burmistrzem Moskwy jestJurij Łużkow. I właśnie w miniony poniedziałek szef moskiewskiego magistratu poinformował, że zakazuje organizacji, zaplanowanej na maj bieżącego roku, "Gay Parade". Łużkow zaplanowaną paradę nazwał "blasfemią", a więc potwarzą lub oszczerstwem. Bowiem "akcje destrukcyjnych sekt nie mogą być tolerowane" cytuje moskiewskiego mera, agencja ITAR-TASS.
"Jeszcze nigdy nie wyraziliśmy zgody na taką paradę i również w przyszłości nie pozwolimy na to. Taka jest wola Moskwiczan. Demonstracje gejów i lesbijek Łużkow nazwał, nie po raz pierwszy, 'działaniami satanistów'", czytamy w relacji niemieckiego serwisu internetowego gazety "Badisches Tagblatt.de"
Polski odpowiednik moskiewskiej "Gay Parade" - "Parada Równości ", od lat odbywa się bez problemu w Warszawie. Ale w latach 2004 i w 2005, gdy prezydentem polskiej stolicy był Lech Kaczyński, organizacji parady także zabroniono. Lech Kaczyński argumentował wówczas, że może ona "stanowić zagrożenie dla moralności i być promowaniem zboczeń, a także obrazą uczuć religijnych", przypomina serwis "paradarownosci.pl".
"Demokraci" w Moskwie mają, jak widać, dużo wspólnego z polskim, obecnie (ale już niedługo) Prezydentem RP.
A przypomnieć wypada, że ówczesny rzecznik Praw Obywatelskich, Andrzej Zoll, już w czerwcu 2005 roku wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego o uznanie przepisów, na które powołał się Kaczyński, jako Prezydent Warszawy, za niezgodne z polską Konstytucją. "Na rozprawie w styczniu 2006, Trybunał orzekł, że przepis, na który prezydent Kaczyński powołał się, zabraniając demonstracji, jest niezgodny z Konstytucją w takim zakresie, w jakim narusza on wolność do zgromadzeń", przypomina tamte wydarzenia pl.wikipedia.org.
Ponadto w styczniu 2006 Parlament Europejski "wystąpił z rezolucją, potępiającą wszelką dyskryminację ze względu na orientację seksualną oraz wezwał państwa członkowskie UE i Komisję Europejską do potępienia homofobii i jej objawów, a także podjęcia działań mających na celu ich zwalczanie".
Ale Rosja do Unii nie należy. Do Europy stamtąd jak widać, niestety nadal daleko.
Niemiecki serwis internetowygazety "Badisches Tagblatt.de" przypomina przy tej okazji, że gdy w maju ubiegłego roku organizowano w Moskwie festiwal Eurovision Song Contest (ESC), "jednostki specjalne tamtejszej milicji (OMON) użyły pałek, dla rozpędzenia homoseksualistów, których w wielu wypadkach traktowano brutalnie. Wielu aresztowano podczas demonstracji, na którą również nie wydano pozwolenia". Niemiecki dziennik przypomina przy okazji, że oficjalnie homoseksualizm, inaczej niż w wielu krajach, na przykład Afryki, w Rosji nie jest zabroniony i nie jest karany.
Na moskiewskim przykładzie widać dobitnie pozytywne zmiany, jakie zaszły w tej materii w Polsce. To jednak czasami jesteśmy w Europie. Czy to się komuś podoba, czy nie.
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka