Mołdawia a (sprawa) Polska

  Prezydent RP, Lech Kaczyński zaangażował się na rzecz kontaktów Polski z Mołdawią. Na wschodzie Europy Mołdawia graniczy z Rumunią i Ukrainą. A jako niezależne państwo istnieje od sierpnia 1991 roku. Wcześniej Mołdawia stanowiła część Związku Sowieckiego. Podobnie zresztą, jak na przykład Gruzja lub Litwa.

  Po intensywnych kontaktach głowy państwa polskiego z Gruzją czy Litwą, pora przyszła, jak widać, na Mołdawię. Kraj to niewielki, zamieszkały według oficjalnych statystyk przez niecałe 4 miliony mieszkańców. Z których, jak się szacuje, połowa przebywa na stałe na emigracji. Emigracja to bardziej ekonomiczna, niż polityczna i w Mołdawii mówi się nie od dzisiaj głośno o tym, że duża część mieszkańców kraju żyje z tego, co przysyłają jej krewni z emigracji właśnie.

  W nie tak odległej przeszłości Mołdawia znajdowała się w stałym konflikcie z graniczącą z nią Rumunią. Trzeba bowiem wiedzieć, że prawie 65% mieszkańców Mołdawii to rumuńscy Mołdawianie. Dalsze 13% to Rosjanie, a kolejne 13% to Ukraińcy. Język mołdawski w swej wersji pisemnej praktycznie nie różni się niczym od rumuńskiego, a w wersji mówionej jest w swej większości identyczny z tak zwanym dialektem mołdawskim, występującym w języku rumuńskim we wschodniej części Rumunii.

http://de.wikipedia.org/wiki/Moldavien

  Kolejnym problemem Mołdawii jest rejon Naddniestrza. Terytorium to "zdominowane przez ludność rosyjskojęzyczną (Rosjan i Ukraińców) - zostało połączone z Mołdawią w 1940 roku w ramach Mołdawskiej SSR. W 1991 roku wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło sobie niemal całkowitą niezależność.

  Terytorium to ma własnego prezydenta, armię, policję, urzędy podatkowe i walutę. Jego niepodległości nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W regionie stacjonuje, jako siły pokojowe, 14. armia rosyjska. (…)

  Naddniestrze jest rajem dla przemytuodbywającego się przez granice Ukrainy i Mołdawii. Analitycy zwracają także uwagę na rolę regionu w nielegalnym handlu bronią".

http://wiadomosci.onet.pl/2130611,11,lech_kaczynski_poparl_europejskie_aspiracje_moldawii,item.html

  Teraz Mołdawia chce do zjednoczonej Europy i Prezydent Kaczyński postanowił jej w tej kwestii wyrazić w imieniu Polski poparcie. Ten szlachetny cel, ograniczający się do gestów i uśmiechów, przypomina okres wielkiego osobistego zaangażowania Prezydenta Kaczyńskiego w temacie Gruzji. Tam również obserwować można było sytuację, w której jedną ze stron konfliktu jest Rosja, więc polski prezydent ochoczo stanął po przeciwnej, niż Rosja, stronie.

  Europa, nie czarujmy się, nie zaczyna się w Gruzji i nie kończy na Mołdawii. Oba kraje, nękane przez silne wpływy rosyjskie, borykają się z wynikającymi z tego faktu problemami, nie od dzisiaj.

  I tu powstaje bieżące pytanie: jakie przesłanki kierują postępowaniem głowy państwa polskiego, by angażować się tak intensywnie na terenie, który Polski w żaden sposób ani bezpośrednio, ani nawet pośrednio, nie dotyczy. Polska nie może też uzyskać żadnych, znaczących, bilateralnych korzyści ekonomicznych, w kontaktach z bardzo małymi, położonymi na południowym wschodzie kontynentu, biednymi krajami. Gruzja liczy ponad cztery i pół miliona mieszkańców. Ale Polska może na pewno podrażnić rosyjskiego niedźwiedzia. To może właśnie o to chodzi. I co na tym zyskamy?