Nasza kultura w Dreźnie
"Dlaczego, skoro Polacy są w swej zdecydowanej większości katolikami, tak bardzo jednocześnie opowiadają się za tym, by w niedziele otwarte były wszystkie sklepy.... Czy to prawda, że Polacy są, podobno, aż tak konserwatywni.... Dlaczego mieszkania w Polsce są droższe niż w... Niemczech... Czemu polska turystyka ma taką wątłą bazę... Dlaczego tak niewielu widać w Polsce turystów, w tym polskich turystów...".
Pytania, pytania. To pytania, zadawane przez zainteresowanych Polską Niemców, często młodych Niemców, na które nie wszystkie znaleźć można jednoznaczne, a zwłaszcza już krótkie odpowiedzi.
Położone tylko 100 kilometrów od polskiego Zgorzelca, a niemieckiego Görlitz, Drezno, nazywane i słusznie, Florencją nad Łabą, gości od minionej soboty długi, bo dziewięciodniowy tydzień festiwalu polskiej kultury. "Szene Polen" - "Scena Polska". Pod takim tytułem, stolica Saksonii jest w samym centrum miasta, a dokładniej Nowego Miasta na prawym brzegu Łaby miejscem, gdzie nie tylko słychać nasz język. Naszych artystów widać także na ulicach, jak chociażby poznański "Teatr Porywacze Ciał". "Scena Polska" to trwający od 1. do 9. maja festiwal kultury polskiej, zorganizowany przez drezdeński "Societaets Theater" przy współpracy z "Fundacją Kultury Drezno", Lipską filią Polskiego Instytutu Kultury w Berlinie, Dresdner Bank, Fundacją Współpracy Polsko-Niemieckiej i Instytutem Adama Mickiewicza. A patronat nad festiwalem objęła profesor Gesine Schwan, znana przyjaciółka Polski w Niemczech, współzałożycielka i wieloletnia rektor Europa Uniwersytetu Viadrina we Frankfurcie nad Odrą.
Polskie filmy, teatry, muzycy, wykłady, spotkania i kabaret wypełniają od minionej soboty szczelnie publicznością siedzibę "Societaets Theater".
Polska kultura to jeden z naszych uniwersalnych "towarów" eksportowych. Polskie filmy, teatry i muzyka od lat cieszą się w Niemczech dużą popularnością i mają swoje wierne grono widzów czy słuchaczy. Tym bardziej cieszy fakt, że po drugiej stronie Odry, a w tym wypadku powiedzieć trzeba właściwie, Nysy, w niemieckiej kulturze aktywnie działają na przykład takie osoby, jak dyrektor artystyczna "Societaets Theater", pani Brit Magdon, szefująca drezdeńskiej imprezie.
* * *
Do Drezna dotrzeć łatwo, pod warunkiem, że wybieramy się z tam z Polski południowej, z Opola, Wrocławia czy Krakowa. Najdłuższa polska autostrada A4 przechodzi niepostrzeżenie nad niewidoczną Nysą w niemiecką Autobahn 4 , jeszcze tylko 100 kilometrów, czyli około czterdzieści minut podróży samochodem i już jesteśmy w centrum relatywnie małej, ale bardzo popularnej kulturalnej metropolii. By do polskiej A-4 dotrzeć z Poznania, potrzeba jednak ponad trzech godzin na pokonanie 180 kilometrów. Autostrady Gdańsk-Poznań-Wrocław również na Euro 2012 się już na pewno nie doczekamy. Kultura... podróżowania ma się u nas na swój sposób.
Dyrektor "Societaets Theater", Andreas Nattermann, opowiada mi, że w samym Dreźnie działa 14 teatrów. A Drezno jest przecież mniejsze od mojego rodzinnego Poznania, liczy niewiele ponad 510 tysięcy mieszkańców. To miasto zabytków, muzeów i niezliczonych orkiestr oraz chórów światowej sławy. To miasto w pierwszych dniach maja, mimo kapryśnej, deszczowej pogody wypełnione jest po brzegi turystami, w tym polskimi, którzy z polsko - niemieckim festiwalem nie mają nic wspólnego. Saksońska Florencja przyciąga tłumy przez cały rok. A przecież to nie Kraków i nie Warszawa, to "tylko" jedno z niewielkich, wschodnioniemieckich miast. "Drezno samo w sobie nie jest takie duże" informuje mnie w swojej legendzie "młoda mapa miasta". Ale jest wielkie właśnie swoją kulturą i popularnością oraz tym, czego dokonano w nim także w minionym dwudziestoleciu. To miasto lśni, cieszy oczy, zaprasza i raduje. Jest zorganizowane, poukładane, zielone i uprzejme. I mimo, że mówi się tu przecież w "Sächsisch", a nie w "Hochdeutsch", to inaczej niż w Bawarii, ze zrozumieniem, nie ma żadnego problemu.
Drezno i Saksonia to oczywiście także wspólna, polsko - niemiecka historia, którą Saksończycy, inaczej niż my, nazywają, i słusznie, historią saksońsko - polską. To przecież także historia polskiego króla, Augusta III Sasa, który, przez okres trzydziestu lata zasiadał na polskim tronie królewskim (1733-1763). Toteż tematyki dotyczącej popularnego do dzisiaj w Dreźnie, wielkiego mecenasa kultury i sztuki, Augusta III nie mogło zabraknąć i na festiwalu polskiej kultury. Tematem tym dla niemieckojęzycznej publiczności zajął się w minioną sobotę, na otwarciu festiwalu polski "Klub Polskich Nieudaczników" z Berlina, kabaret znany od lat doskonale niemieckiej publiczności. I z typową dla siebie nutą sarkazmu i ironii potraktował zarówno polskiego króla, jak i współczesnych Saksończyków. Ale dystans do przeszłości i do współczesnej nam rzeczywistości jest w Niemczech, więc także za Nysą w Saksonii dobrze widziany i doskonale rozumiany. "Klub Polskich Nieudaczników" popularny jest w Niemczech nie tylko nad Szprewą.
O współczesnej nam Polsce miałem z kolei i ja, dzięki uprzejmości Polskiego Instytutu Kultury w Lipsku, możliwość dyskusji z młodymi Saksończykami, ale także z mieszkającymi w Dreźnie Polakami. "Dlaczego skoro.... i czy to prawda...", to właśnie te pytania padały podczas tej niedzielnej dyskusji. A później Bernd Karwen, przedstawiciel Polskiego Instytutu Kultury w Lipsku i ja, dyskutowaliśmy jeszcze długo, szukając mimochodem różnorodnych korzeni w naszej skomplikowanej, polsko-niemieckiej, wspólnej historii. Która dzisiaj, i znowu od lat, może doskonale łączyć i wzbogacać.
Festiwal w Dreźnie odwiedzą w najbliższych dniach między innymi teatry z Lublina, Katowic i Warszawy. Wystąpią między innymi Dorota Miśkiewicz i Łukasz Drewniak.
Ach, a sklepy w swej zdecydowanej większości były w Saksonii, jak w każdą niedzielę zamknięte. Zakupy robi się tam w ciągu tygodnia.
* * *
Festiwal potrwa do najbliższej niedzieli, 9 maja br.
http://www.societaetstheater.de/szenePOLEN.html
Grzegorz Ziętkiewicz
Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura