"Solidarność", przeszłość bez...

  Istnieją takie kraje, których media przypominając ich własną drogę do wolności, zwracają przy okazji uwagę na to, że była ona możliwa, bowiem u ich wschodnich sąsiadów wcześniej zaistniała "Solidarność".

  "Solidarność", która, jak zauważył wczoraj w swej relacji z Gdańska korespondent drugiego programu niemieckiej publicznej telewizji ZDF, "poszczycić się może bogatą przeszłością, bowiem przyszłości raczej nie ma".

  "Ci, którzy wówczas (w sierpniu 1980) nosili mnie na swych ramionach, rzucają dzisiaj za mną kamieniami. Ale zawsze zdawałem sobie sprawę z tego, że walka o wolność musi kosztować" - mówi w rozmowie z niemieckim dziennikarzem Lech Wałęsa, wspominając minione trzydzieści lat.

  A niemiecki dziennikarz komentuje, że NSZZ "Solidarność" "dała się zinstrumentalizować partiom politycznym", co w efekcie doprowadziło do istniejących w Polsce podziałów.

  "Bez istnienia ruchu "Solidarność" mur w Berlinie upadłby najprawdopodobniej o wiele, wiele później", tłumaczy niemieckiemu widzowi w głównym wydaniu wiadomości "Heute" niemiecki żeglarz, który z Berlina do Gdańska, z okazji trzydziestej rocznicy powstania "Solidarności" przywiózł żaglówką symboliczną replikę fragmentu berlińskiego muru.

  Nasi zachodni sąsiedzi mają dzisiaj pełną świadomość znaczenia tamtych wydarzeń. A tymczasem niektórzy zwolennicy dzisiejszej "Solidarności" demonstrują swoją obecność na uroczystej mszy przed bramą gdańskiej stoczni, wznosząc transparent z napisem: "Gdańsk przeprasza za L. Wałęsę".

  "Solidarność" poszczycić się może bogatą przeszłością, bowiem przyszłości raczej nie ma".