Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz
1575
BLOG

PiS, król jest nagi?

Grzegorz Ziętkiewicz Grzegorz Ziętkiewicz Polityka Obserwuj notkę 58

  Zdecydowani, wierni, przekonani raz na zawsze (przy okazji - może - bezmyślni) zwolennicy prezesa uznali chętnie, że "baby z wozu, koniom lżej". Bezkrytyczna miłość nie wybiera i.. oślepia. Stara to prawda.

  Myślący i analizujący zwolennicy idei PiS (cokolwiek to hasło oznacza) uznali ze zdziwieniem, z przerażeniem, może z zażenowaniem, kto wie czy nie z rezygnacją, iż oto prezes dokonał kolejnego kroku w kierunku samolikwidacji własnej partii.

  Przeciwnikom prezesa, do których i ja się (i nie od dzisiaj) zaliczam, pozostało się... jedynie ucieszyć. Prezes wybrał. Krzyże, znicze, rocznice, posłuszeństwo, karność i dyscyplinę. I awanturę. Może w wojsku powinien rozkazy wydawać. Może w jakimś bezwzględnym wojsku, w kompanii karnej.

  Partia polityczna to taka instytucja (to niestety truizm), w której spotykają się różne nurty, różnorodne poglądy i wielorakie pomysły. Niektórych pomysłów Gowina z PO na pewno nie da się pogodzić z pomysłami Kopacz. Ale Tusk, jako szef partii nie musi wyrzucać z PO raz Kopacz, a raz Gowina. A nie musi, wcale nie dlatego, że tak doskonałym jest przewodniczącym partii. Do doskonałości w Polsce nie tylko premierowi daleko.

  Kultura partyjna, ale i mądrość szefa partii polega przecież także na tym, że potrafi on jednoczyć wokół siebie, więc i wokół kierowanej przez siebie partii, wiele różnorodności. Dają się one w efekcie końcowym sprowadzić do wspólnego i wielowątkowego mianownika,. A im więcej tych składników, współtworzących ów wspólny mianownik, tym większe spektrum zwolenników danej formacji. I Tusk zdaje się to akurat doskonale wiedzieć. I rozumieć.

  Kompromis to słowa dla wielu w Polsce obce. I niestety nie tylko dla prezesa PiS. Kompromis, ugoda, porozumienie, wyższa racja, to pojęcia obce w naszej narodowej tradycji. U nas zwycięża i zwyciężała często w przeszłości wola prywaty, czyjegoś (często chorego, bo rozbujanego) ego. Czyjaś racja była często ważniejsza od wszelkich pozostałych racji. Narodowych lub państwowych często także.

  Kluzik - Rostkowska (wraz z Poncyljuszem) porwała za prezesem 47% aktywnych wyborców. To było przecież prawie wczoraj. Wyborcom obiecano, że prezes w obliczu tragedii pod Smoleńskiem się... zmienił. A naiwnych nie sieją... nie tylko u nas. Toteż aż tak wielu uwierzyło wówczas w tą bajkę. Po przegranych wyborach prezes udowadnia codziennie i konsekwentnie, że nie zmienił się ani trochę. Po wygranych przez prezesa wyborach również nie byłoby inaczej. Kluzik - Rostkowska powinna to wiedzieć. Czy sama uwierzyła w stworzony przez siebie wariant PR? Nie mój to problem.

  Gdyby prezes dbał o wizerunek własnej formacji politycznej i związane z nim szanse zwycięstwa w (jakiejkolwiek) przyszłości, wówczas potrafiłby "dyscyplinować" własnych ludzi w sposób subtelny, ba, niewidoczny prawie. Ale prezes PiS, jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany partyjne sprawy załatwia ustami wiernych (czy może raczej bardzo miernych) dworzan, a sam swój rozpolitykowany dwór przywołuje do porządku publicznie i przed kamerami czekających na jego kolejne występy mediów. Prezes sam się prosi o kompromitację.

  Prezes ma nadal poważne braki w materii znajomości technik kierowania partią. I całe szczęście, powiedzą jego przeciwnicy, do których i ja się zaliczam. Prezes się szybko obraża i jest chętnie urażony. Raz Dornem, raz Migalskim, raz Marcinkiewiczem, a raz Jakubiak, raz Kluzik - Rostkowską. Raz znowu Markiem Jurkiem, raz Libickim. Kto następny, został jeszcze ktoś...

  Medialny i głośny cyrk, pełen prób publicznego dyscyplinowania działaczy własnej partii, odgrywany jest przez prezesa tuż przed wyborami samorządowymi. Tylko ślepy i głuchy musi w takim momencie nie wiedzieć, że szkodzi przede wszystkim sam sobie.

  I całe szczęście, powiedzą jego polityczni przeciwnicy.

Skoro tak lubi i nie umie inaczej.

Ciąg dalszy z pewnością zaraz nastąpi.

Prezes PiS jest wierny.

Sam sobie.

 

Grzegorz Ziętkiewicz Utwórz swoją wizytówkę Dziennikarz prasowy, radiowy i telewizyjny. W okresie 1980 - 81 redaktor prasy NSZZ "Solidarność" ZR Wielkopolska w Poznaniu, internowany 13. 12. 1981. Na emigracji w RFN 1983 - 97. Były berliński korespondent Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa oraz korespondent paryskiej "Kultury". Autor periodyków (nakładem władz Miasta Berlina) o historii i współczesności Polaków w Niemczech i w Berlinie. W latach 90. współpraca dziennikarska z tygodnikiem "Wprost", "Rzeczpospolitą" "Tygodnikiem Powszechnym" i "Gazetą Wyborczą" oraz I PR. Obecnie autor cyklicznego programu o tematyce polsko-niemieckiej na antenie Radia Merkury Poznań. <a

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Polityka