Vermeer Vermeer
243
BLOG

„We shan’t be able to help you”, czyli Hemar dla dorosłych

Vermeer Vermeer Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2



             Wpadł mi w ręce zbiór tekstów zatytułowany „Awantury w rodzinie” wydany już bez mała pół wieku temu w  Londynie.  Lektura skłania do wielu   refleksji, lecz gdybym miał zachęcić krótko i zwięźle do sięgnięcia po tę  pozycję, rzekłbym, że Marian Hemar jest dość rzadkim w Polsce reprezentantem rzeczowego i pozbawionego emocji spojrzenia na politykę.


        Nie znajdziemy bowiem u Hemara pięknie brzmiących słów o honorze,gołosłownych pocieszeń czy oszukańczych iluzji, którymi polskie elity lubiły i lubią maskować i osładzać swoją słabość. W zamian otrzymujemy chłodne spojrzenie, którego tak nam brakuje. Innymi słowy - zamiast emocjonalnego zgiełku, dostajemy porcję poważnych argumentów o rzeczach ważnych. To rarytas, szczególnie, gdy się weźmie pod uwagę, jak wygląda codzienna debata publiczna, której celem z zasady jest wekslowanie uwagi odbiorców na rzeczy błahe i ulotne.


           W szczególności uderzyły mnie dwa teksty – „Harakiri” oraz „Hogatyzm”. Dla wielu mogą okazać się nie do  przyjęcia, gdyż kwestionują (moim zdaniem pozornie) zasady, wedle których Polacy postrzegają sami siebie i wedle których chcieliby być postrzegani przez innych. Ów pierwszy, odnoszący się do polskich wyborów politycznych w przededniu i w czasie trwania II wojny światowej trafnie, moim zdaniem, oddaje w części przyczyny polskiego losu i swoistej równi pochyłej, na którą wtoczyła się Rzeczpospolita. Hemar zarzuca polskim elitom naiwność i niedopuszczalne mylenie polityki z zasadami moralnymi życia codziennego. Pisze, że zdrada i wierność nie stanowią adekwatnych pojęć z dziedziny polityki, gdyż w działaniach wspólnot, szczególnie na arenie międzynarodowej króluje „sztuka świętego egoizmu, świętego oportunizmu i hipokryzji, świętego profitu.”


                Zdaniem twórcy „Siedmiu lat chudych” polityka jest amoralna i w tym tkwi jej siła i realizm, gdyż dopiero takie podejście gwarantuje skuteczne działanie na rzecz wspólnoty narodowej i państwowej. Stąd też wynika prowokacyjny wniosek, że państwa zachodnie nas nie zdradziły, lecz po prostu zawiodły. I dodaje:  „Anglicy mają inne pojęcie o polityce, niż my. Oni, np. nie poszliby na żadną wojnę tak nieprzygotowani, jak my, bo nie mogliby być tak okłamani, jak my, przez swoich polityków, wodzów, dziennikarzy, informatorów.” Gorzkie to słowa, tym bardziej, że Anglicy są tym narodem, który w pośredni, acz decydujący sposób wpłynął na los Polski w minionym wieku. Nie trzeba, myślę, dodawać, że był to wpływ zły. Cyniczny niemiecki plakat propagandowy „Anglio! Twoje dzieło” przedstawiający pokrwawionego żołnierza polskiego wskazującego dumnemu i odwróconemu plecami Nevillowi Chamberlainowi gruzy i ruiny Warszawy, zawiera w sobie wiele prawdy.


Drugi ze wspomnianych tekstów, zatytułowany „Hogatyzm” ukazuje w pigułce brytyjski sposób myślenia o polityce. Hemar miał otóż sposobność rozmawiać z dyplomatą Quintinem Hoggiem, w późniejszych latach prominentnym politykiem brytyjskim. Jako że rzecz miała miejsce u schyłku wojny i sprawa zbrodni katyńskiej była już znana, autor szlagieru „Kiedy znów zakwitną białe bzy” oczywiście poruszył ten kluczowy i rozdzierający dla Polski i Polaków temat. I cóż – najpierw usłyszał, że to absolutnie niemożliwe, by to była sowiecka robota. W dalszej części rozmowy posypały się dobre rady: Polska musi ważyć racje, nie prowokować Sowietów, zachowywać się ostrożnie – rzecz jasna dla dobra koalicji. No ale Hemar dalej uparcie powtarzać swoje, że przecież są niepodważalne dokumenty, że sprawa jawi się jako oczywista. Na takie postawienie sprawy Brytyjczyk zmienił taktykę i odrzekł po prostu: „We shan’t be able to help you. Być może pomożemy Grecji, lecz nie wam.” Hemar z gruzełkiem w gardle wykrztusił: „Nawet jeśli będziecie chcieli?”, co zostało skwitowane zdaniem, które ma siłę i zwięzłość aforyzmu: „My nigdy nie chcemy, czego nie możemy zrobić”.


Trzeba przyznać, że Hemar  zachował zimną krew.  Nie miał żalu do swojego rozmówcy, bo choć ten mówił rzeczy brutalne i okrutne, to jednak koniec końców okazał się szczery i za to, zdaniem poety, należał się mu szacunek. Stanowisko autora „Awantur w rodzinie” przypomina mi postawę Józefa Mackiewicza, którego słusznie Grzegorz Eberhardt nazwał „pisarzem dla dorosłych”. I taki właśnie jest Hemar – tylko dla dorosłych.


Najsmutniejsze jest to, że my, Polacy, jesteśmy wobec mentalności „zbójecko – handlowej”, jak to trafnie ujął jeden z blogerów, całkowicie bezbronni. Nie mamy narzędzi, by się oprzeć przed cynizmem i perfidią. „Lubimy” i dobrze czujemy się w konfliktach jasnych i przejrzystych, pozbawionych drugiego dna. Nie jesteśmy
jednak w stanie przejrzeć gry naszych „przyjaciół”.


A może nie możemy mieć innego losu? Może zatracilibyśmy duszę i naszą wyjątkowość? Być może rację miał Feliks Koneczny, który twierdził, że Polacy są jedynym narodem kierującym się w polityce międzynarodowej moralnością. Ale czy to musi aż tyle kosztować? Utrata elit, ośrodków kultury, wreszcie zerwanie ciągłości kulturowej i dziesiątki lat komunizmu. Czy warto?



 

 



 

 



 

 



 

Vermeer
O mnie Vermeer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura