Jak Leo Beenhakker został trenerem polskiej reprezentacji, umieściłem na Salonie24 wierszyk (autor - przynajmniej mi, nieznany). Obecnie ten sam utwór spina klamrą dzieje holenderskiego trenera w Polsce.
Ballada o ambitnym Holendrze
Pewien starszy człowiek, z Niderlandów rodem
Osiągnąwszy wiele w swej pracy przez lata
Niezwykłych sukcesów wciąż trawiony głodem
Szukał największego spośród wyzwań świata
Przemierzał więc kraje, pytał i rozważał
Radził się ekspertów, babci i kuzynów
Lecz wszystko za banał, błahostkę uważał
A on niemożliwych chciał dokonać czynów
Ktoś mu radził"Może pogodzić spróbujesz
Dowódców Hamasu wreszcie z Izraelem?"
Lecz on prychał gniewnie"No co ty, żartujesz?
Takie łatwe sztuczki nie są moim celem".
Jakiś czas rozważał wyjazd do Phenianu
By rozbroić wielką armię Kim Dzong Ila
Ale zrezygnował szybko z tego planu
Uznawszy że łatwy i starczy nań chwila.
Osuszyć ocean, z piasku bicz ukręcić,
Divę operową zrobić z Mandaryny
Wszystko proste, łatwe, nudne do niechęci
A jemu marzyły się niezwykłe czyny!
Wreszcie w desperacji pięścią w stół uderzył:
"Niech to diabli" krzyknął i się diabeł zjawił.
"Witam" czart mu rzecze "Czyżbyś pan nie wierzył,
Że los ci wyzwanie nieliche postawił?"
"Mam tu taką pracę dla ciebie" czart prawi,
"Której nie podejmie się geniuszy tysiąc!"
"Trudna i niewdzięczna?" "Trudna i niewdzięczna"
"Bez szansy na sukces?" "Mogę na to przysiąc!"
Trafił więc do Polski, wiedząc że go kupią
I reprezentacji w piłce jest trenerem,
A diabeł? Choć zły, to nawet jemu głupio,
Jest za to, co zrobił z biednym Beenhakkerem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości