Co roku, w zależności od sytuacji metereologicznej, przypomina mi się uwidoczniony w tytule cytat z MIsia. W naszym klimacie opady śniegu i mróz nie są niczym nadzyczajnym, ba są wręcz czymś normalnym i spodziewanym. I nagle trochę popada śnieg, trochę zetnie mróz i zaraz "klęska żywiołowa" - pociągi mają opóźnienia, samochody wypadki, a służba zdrowia nie wyrabią z "przerobem" złamanych kończyn. Komentarze w stylu "zima zaskoczyła drogowców" są powtarzane odkąd pamiętam. Z problemów lat minionych uporalismy się z brakiem papieru toaletowego czy sznurka do snopowiązałek, na stołach pojawiły się schab, szynka i madarynki, a nawet wczesniej nie znane liczi czy też pomelo. Śnieg jednak (bandyta jeden) pada, mróz szczypie i żaden pogodowy Balcerowicz nie wpadł na pomysł jak zmienić naszą strefą klimatyczna na bardziej przyjazną np. śródziemnomorską.
Samuraj gdy w czasie został ooczony przez przeważające siły nieprzyjaciela miał trzy honorowe rozwiązania: rzucic się na wroga i zginąć, popełnić seppuku lub przyłączyć się do swoich dotychczasowych przeciwników. Skoro nie możemy wygrać z zimą, a o samobójstwie raczej nikt nie myśli to po prostu pogódźmy się z faktem, że "jest zima i musi byc zimno". Są jeszcze ludzie, którzy żyli za komuny i potrafili sobie radzić w sytuacjach beznadziejnych, weźmy przykład z czasów PRL-u i nie narzekajmy tylko sobie radźmy. Minus 15 to nie koniec świata, jeźdźmy ostrożniej, chodźmy uważniej, przed domem posypmy piaskiem. Jak się gdzieś człowiek śpieszy to niech wyjdzie z domu trochę wcześniej. I najważniejsze, nie traćmy dobrego humoru, przecież już niedługo "znów przyjdzie wiosna, znów zginą mrozy"
Czego sznaownym Państwu i sobie życzę:)
Inne tematy w dziale Rozmaitości
