Każdy kto miał okazję czytać moje wpisy dotyczące polityki, szybko zorientował się, iż prezydent Kaczyński to nie była osobą, którą bym szczególnie lubił. Fakt, że moja krytyka daleka była od tego co można było przeczytać na różnych forach i u różnych blogerów, jednak admiracją Go nie darzyłem. Obecnie większość czyni z Lecha Kaczyńskiego męża stanu, godnego by stanąć w jednym szeregu z największymi postaciami w polskiej historii. OK., każdy ma prawo, szczególnie w zaistniałej sytuacji.
Dla mnie jednak z prezydentury Lecha Kaczyńskiego w pamięci zostaną głównie Jego relacje z żoną. Te złapane w kadrze, ulotne momenty kiedy żona poprawia mężowi krawat lub dopina guzik, to uchwycone przez jakiś mikrofon – „Myszko”, to trzymanie się za rękę. Coś co wzbudzało uśmiech u komentatorów, a jednocześnie było tak bardzo ludzkie, ciepłe i nie spotykane wśród sztywnych ram politycznego zachowania. Te sceny dają obraz Prezydenta i Małżonki jaki bym chciał zapamiętać. To jest ważne, reszta to furda.
Liczy się dramat ludzi, osobiste relacje. Polska jest i będzie, mechanizmy wbudowane w prawo są takie, że ciągłość działania jest zapewniona, nic nie staje w zawieszeniu. Parę nowych, niespodziewanych nominacji, parę szybszych awansów w wojsku i za kilka dni wszystko wróci do normy, co najwyżej spin doktorzy różnych partii mają więcej pracy.
Po raz pierwszy w historii naszego kraju głowa państwa ma zostać pochowana razem z żoną. Biorąc pod uwagę wzajemne relacje prezydenckiej pary nie wyobrażam sobie aby mogło być inaczej, przecież po drugiej stronie też pewnie trzeba będzie mężowi poprawić krawat.
Inne tematy w dziale Rozmaitości