gschab gschab
61
BLOG

Polskie czy nie polskie?

gschab gschab Gospodarka Obserwuj notkę 5

W swoim wpisie pan Ludwik Dorn cieszy się, że dzięki jego działaniom firma RADWAR pozostanie w polskich rękach, czyli inaczej mówiąc „skład narodowościowy” właścicieli akcji tej firmy pozostanie w większości polski.

A ja chcę zadąć panu posłowi pytanie – a jakie to ma znaczenie?

Od wielu lat w związku z różnego rodzaju prywatyzacjami zostaje podnoszony argument o wyprzedaży majątku, pozbywaniu się „rodowych sreber” czy oddawaniu zakładów w obce ręce. Przecież to nie ma najmniejszego znaczenia (z jednym zastrzeżeniem o którym w dalszej części) kto jest właścicielem danej firmy. Istotne jest to ,że zatrudnia polskich pracowników i w związku z tym przyczynia się do rozwoju Polski, płaci w naszym kraju podatki co również skutkuje wzrostem gospodarczym i generuje wokół nowe miejsca pracy – szacuje się, że duży zakład pracy powoduje powstanie trzykrotnej ilości stanowisk (w stosunku do liczby zatrudnionych w tym zakładzie) w firmach kooperujących. Nowy właściciel wprowadza często nowe technologie co skutkuje rozwojem firmy i przynosi pozytywne skutki dla całej gospodarki.

Nie mam zastrzeżeń (jak niektórzy) do faktu sprzedaży przedsiębiorstw kluczowych dla gospodarki, jak również tych związanych z obronnością. Tak się dzieje na całym świecie i często jest tak, że amerykańska firma produkuje np. we Włoszech helikoptery dla armii wielu krajów. Jakoś nie stwarza to zagrożenia dla obronności ani Amerykanów, ani Włochów, ani obywateli państw te śmigłowce użytkujących. To samo tyczy się przedsiębiorstw o tzw. strategicznym znaczeniu dla gospodarki, właśnie pojawiła się koncepcja całkowitej prywatyzacji Grupy Lotos i już pojawiły się głosy na temat pozbywania się kontroli nad polskim przemysłem rafineryjnym. Tylko po co nam taka kontrola? Czy państwo musi wtrącać się do tego jak się produkuje i sprzedaje benzynę i pochodne ropy?. Nie państwo musi tak skonstruować umowę sprzedaży aby uniemożliwić potencjalnemu nabywcy likwidację firmy oraz zapewnić zabezpieczenie potrzeb paliwowych kraju. I koniec, reszta jest sprawą nowego właściciela, a Polska ma zarabiać na wszystkiego rodzaju podatkach.

Oczywiście, całkiem zresztą słusznie, pojawiają się często głosy informujące o prywatyzacjach dokonywanych w złej wierze, oszukańczych czy też takich, które zostały dokonane w sposób nienależycie zabezpieczający interesy kraju. Tu należy oddać sprawę w ręce organów ścigania i starać się aby takie sytuacje miejsca już nie miały.

Państwo to zły właściciel, w ogólnym rozrachunku firmy państwowe zawsze działają gorzej niż prywatne, a styk polityki i gospodarki aż prosi się o nadużycia, że o wspaniałych posadach dla różnych „krewnych i znajomych królika” nie wspomnę.

Jedynym ograniczeniem w ewentualnej sprzedaży (co również powinno być zabezpieczone przy dalszych odsprzedażach) jest trafienie udziałów w firmach do rąk firm powiązanych z krajami, w których decyzja polityczna może zmusić właściciela do straty, a co za tym idzie do niekorzystnego zarządzania firmą bez względu na konsekwencje.

Chińskie przysłowie mówi, iż nie jest ważne czy kot jest czarny czy biały, ważne aby łowił myszy. Przekładając to na język gospodarczy – nie ma znaczenia kto jest właścicielem, ważne aby firma się rozwijała, ludzie mieli pracę, a państwo zarabiało na podatkach.

 

Piszę o prywatyzacji gdyż aby sprzedać firmę zagranicznemu inwestorowi należy ją najpierw sprywatyzować, a jej akcje mogą trafić do nabywcy z drugiej czy też nawet z trzeciej ręki. Kwestie związane z tym kto jest właścicielem zaczynają się przy prywatyzacji i potem wyglądają tak samo, jedynie sprzedający jest inny.

gschab
O mnie gschab

Wielbiciel rocka, piosenek Jacka Kaczmarskiego i żeglarstwa. Sybaryta

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka