święte krowy?

Głosna ostatnio sprawa sądowego nakazu doprowadzenia przez policję dziennikarzy oraz juz przebrzmiała (ale pod pewnymi wzgledami podobna) dziennikarza Polic, który został skazany na karę pozbawienia wolności, wzbudziła larum w mediach i oburzenie srodowiska dziennikarkiego - i ine tylko. Czy słusznie. Obie te sprawy wiązaly się z nie wykonywaniem poleceń (wyroków) sądu. Dziennikarze nie dostali nakazów z powodu swojej działalności tylko z powodu lekceważenia władzy sądowniczej. Dziennikarz z Polic przegrał sprawe w sądzie i odmówił wykonania wyroku co skutkowało zamienieniem tegoż na areszt, redaktorzy Gazety Polskiej nie dostali sankcji za swoje publikacje tylko za nieusprawiedliwione niestawienie się na rozprawie.

Prawo dziennikarzy do wyrażania swojej opinii i publikowania uzyskanych informacji powinno byc niepodważalne (uważam zresztą, że powinno ono obejmowac również bezwzględną ochronę źródła informacji), natomiast nie może ono oznaczać, że  jest w Polsce grupa, która jest najbardziej uprzywilejowana gdyż wszystko jej wolno. Za politykiem oskarżonym ujmie sie tylko jego partia za dziennikarzem - w ramach zawodowej solidarności - wszyscy. Wyroki i nakazy sądowe są obowiązujące  dla wszystkich, bez wzgledu na przynależność zawodową i powinny być respektowane.

Nie wnikam czy obecnie obowiązujące rozwiązania prawne są dobre czy nie bo nie oto w tym poście chodzi. Jeżeli dziennikarz uzna, że wyrok sądu (czy inna sankcja) są niesprawiedliwe może się odwoływać jak każdy obywatel, w końcu do aż Trybunału w Sztrasburgu. Jezeli to wszystko jest dla niego niesatyfakcjonujące może w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwa odmówić wykonania wyroku ale to zawsze niesie za sobą określone skutki i wówczas protest powinien iść w kierunku napiętnowania złego prawa, a nie jego stosowania.