"FRANCUZI nie mieli już sił walczyć o Francję.
W porównaniu z nimi Polacy to mocarze ducha,oddali pełną władzę polskim patriotom.
My się odradzamy,Francuzi giną... Bez Boga, ani do proga, Bez wiary na mary.
A prezydentowi Macronowi też "DamyRadę"."" *)
Profesor Krystyna Pawłowicz
- - -
Przez ostatnie ponad pół roku świat bacznie obserwował francuską scenę polityczną, gdyż od tego która opcja polityczna stanie na czele francuskiego państwa zależało czy kryzys społeczno-polityczny w Unii Europejskiej się pogłębi, czy nie. Oczywiście również PiS obserwował Francję i wyrażał swą głęboką nadzieję w zwycięstwo Le Pen i jej Frontu Narodowego, gdyż Le Pen była gwarantem pogłębiania się europejskiego kryzysu, kryzysu przez PiS pożądanego, gdyż jedynie w słabej, targanej kryzysem Unii PiS ma jakieś szanse na swe istnienie.
Tylko w słabej, podzielonej na frakcje, Unii PiS i węgierski Fidesz mają szansę na bezkarne zwalczanie demokracji we własnych państwach i w łamaniu unijnych traktatów. Nie jest przypadkiem, że Le Pen publicznie przedstawiła panów Kaczyńskiego i Orbana jako swych sojuszników. Sojusz Front Narodowy-Fidesz-PiS był nie że tylko prawdopodobny, ten sojusz byłby koniecznością, by te trzy ugrupowania mogły przeprowadzać swoje plany dezintegracji Unii. Nie są przypadkiem słitfocie pana Ministra Waszczykowskiego z panią Le Pen. Te fotki były wyraźnym sygnałem, przesłaniem - patrz Europo co cię czeka.
Oczywiście że Unia boryka się z wewnętrznymi problemami. Tak samo jak USA, Rosja, Chiny i każde inne miejsce na Ziemi. I w każdym miejscu świata problemy rozwiązywane są w sposób adekwatny do miejscowej kultury, tradycji i stosunków społecznych. I w takim układzie rozwiązanie europejskich problemów leży w odpowiednim "skoku do przodu", a nie w powrocie do skompromitowanych narodowo-socjalistycznych idei, przypudrowanych przez ich piewców lekko z wierzchu tak, żeby nie drażniły zbytnio pamięcią o brunatnych koszulach i czerwonych krawatach. O "szczęściu narodów" pod znakami swastyki, sierpa i młota.
Takim "skokiem do przodu" będzie powstanie europejskiej federacji ze sprawnym federalnym rządem i jedną wspólną walutą. Gdyż podstawowym problemem Unii, problemem generującym pozostałe bolączki, są zakłócenia w przepływie wspólnego unijnego kapitału. Obowiązujący system dopłat, dotacji, unijnych kredytów inwestycyjnych i tym podobnych jest zbyt skomplikowany, zbyt zbiurokratyzowany, przez co tracący na sprawności, umożliwiający korupcję i defraudację. Oczywiście, że federacja nie zlikwiduje patologii, ale znacznie ograniczy jej dzisiejsze rozmiary. Zwyczajnie - więcej kapitału trafi tam gdzie powinien trafić.
Oczywiście jest jeszcze wiele przykładów i dowodów na potrzebę ścisłej integracji, począwszy od poprawy bezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, skończywszy na pozbyciu się znacznej części unijnej biurokracji i szybszego podniesienia poziomu życia biedniejszych regionów federacji. Zatrzymałem się na dłużej przy przepływie kapitału, gdyż sprawna gospodarka jest podstawą podniesienia jakości i sprawności wszystkich pozostałych aspektów życia.
I zwycięstwo Macrona otwiera drogę do rozmów o europejskiej federacji, o kształcie przyszłych Stanów Zjednoczonych Europy. Największa przeszkoda procesu europejskiej integracji, Wielka Brytania, usunęła się sama i w Europie kontynentalnej nie widać żadnych, najmniejszych nawet, oznak woli zatrzymania W. Brytanii w Unii, a nawet wręcz przeciwnie. Potęgują się naciski, by W. Brytania poszła sobie precz jak najprędzej. Co jest oczywiste i zrozumiałe, gdyż egoistyczne imperialne ambicje W. Brytanii nie mogą być zaspakajane kosztem stagnacji całej Europy, kosztem poziomu życia obywateli Europy.
Nie ma takiego kraju w Europie i na świecie, który miałby jakąkolwiek możliwość powstrzymania powstania europejskiej federacji. Państwa, narody Europy mają tylko możliwość wyboru: albo do federacji przystąpić, albo nie. Unia Europejska jest dzisiaj największą gospodarką świata. Wyprzedza gospodarki USA i Chin. Strefa Euro zajmuje drugie miejsce po USA i przed Chinami **). Według ekonomistów federacja składająca się z samych tylko Francji i Niemiec byłaby automatycznie trzecią gospodarką świata, po USA i Chinach. A już dzisiaj wiadomo, że w skład przyszłej federacji wejdą na sto procent Francja, Niemcy, kraje Beneluxu, Austria, Włochy, Grecja, Hiszpania, Czechy, Słowenia i Chorwacja. Czyli, że Stany Zjednoczone Europy będą drugą gospodarką świata z marszu, z wielkim prawdopodobieństwem wyprzedzenia gospodarki amerykańskiej w ciągu 10-15 lat.
Tak więc być może pani profesor Pawłowicz ma rację. Polska pod rządami PiS "da radę" nie zostać członkiem europejskiej federacji. Więc gdy nie zostanie, to co dalej?
- - -
*) http://www.fronda.pl/a/pawlowicz-my-sie-odradzamy-francuzi-gina,92458.html
**) Gospodarki USA i UE są mniej więcej równe. Sprawa pierwszego, czy drugiego miejsca jest ruchoma i zależna od metod stosowanych obliczeń. Ale od roku 2016 obserwowana jest lekka przewaga wielu wskaźników gospodarczych UE nad gospodarką amerykańską, co w zaokrągleniu stawia gospodarkę UE na pierwszym miejscu w świecie.