Jozef- Londyn Jozef- Londyn
1547
BLOG

KOŃ I TABLETKA GWAŁTU!

Jozef- Londyn Jozef- Londyn Polityka Obserwuj notkę 6
Roman wiedział, że ten dzień w końcu nadejdzie. Że prędzej czy później CBA zapuka do jego drzwi.


                 image


Ale Roman to nie nowicjusz. To człowiek sceny, wyśmienity aktor. Więc gdy przyszli, nie improwizował. On już dawno napisał sobie tę rolę męczennika władzy.

Aby odegrać „nagłe zasłabnięcie”, sięgnął po środek, który w ciemnych kręgach ma jedno zastosowanie: odebrać świadomość, zatrzeć pamięć. Według naszych źródeł – połknął nie jedną, a co najmniej dwie tabletki substancji o działaniu podobnym do „pigułki gwałtu”. Wystarczy, by ofiara straciła kontakt z rzeczywistością na dwie, może trzy godziny – by ją zgwałcić. Romanowi w zupełności wystarczyło, by odegrać teatr: wejście, upadek, karetka, szpital.

Służby dowiedziały się o tym od lekarza. O okolicznościach, w jakich zdobyto tę informację, nie będziemy pisać – na prośbę funkcjonariuszy prowadzących sprawę. Napiszemy tyle, ile możemy!

Giertych nosił przy sobie ten silny lek psychotropowy. Silny środek uspokajający, dostępny tylko na receptę. Jeśli przedawkujesz go odpowiednio – nie umrzesz. Ale możesz stracić przytomność, mieć spowolniony oddech. W sam raz, by odegrać kogoś, kto wymaga natychmiastowej hospitalizacji.

Roman nie połknął leku w łazience, do której poszedł z oficerem CBA. Zrobił to dużo wcześniej. W łazience po prostu się przewrócił – bo lek zaczął działać. Wszystko zostało zaplanowane z wyprzedzeniem.

Pogotowie zabrało go do szpitala. I tam rozpoczął się akt drugi tej sztuki.

W szpitalu jednak kurtyna zaczęła się sypać.

Zapis monitoringu pokazał coś innego niż oficjalna narracja. Roman siada, poprawia się, wierci na łóżku. Spokojny. Swobodny. Zdrowy jak koń. I to właśnie te nagrania sprawiły, że śledczy podjęli decyzję o wizycie. Według nich pacjent, który jeszcze rano był rzekomo bliski śmierci, wyglądał na człowieka gotowego wstać i wyjść o własnych siłach.

Ale wtedy… teatr ruszył dalej.

Gdy tylko prokurator przekroczyła próg sali wraz z obrońcą Giertycha, Roman zamknął oczy i zamienił się w nieprzytomnego śpiocha. Zamarł. Nieruchomy, jakby zgasł. Jeszcze chwilę wcześniej wiercił się i rozsiadał. Teraz – cisza. Rola wymagała ciszy. I nieruchomości.

Ale najbardziej haniebne nie było samo przedstawienie.

Najbardziej haniebne było to, kogo Roman wciągnął na scenę.

Swoją córkę Marysię, która przed kamerami drżącym głosem mówiła, że ojciec oddycha, ale stracił przytomność. Że nie wie, co się dzieje. Że się boi.

Jej twarz stała się tarczą. Jej głos – narzędziem.

Bo kiedy Roman Giertych gra, nie ma granic. Gra o przetrwanie. A wtedy nie obowiązują żadne zasady. Nawet ojcostwa.


https://x.com/JackStrongPL/status/1951674868052672806

Dziadek 6 -ga wnuczat

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka