Przez całe lata Izrael i wpływowe na całym świecie środowiska żydowskie bardzo skutecznie zabiegały o to, aby to Żydzi byli monopolistami jeżeli chodzi o martyrologię, czyli cierpienie i męczeństwo narodu. Żydowska tragiczna śmierć miała być nieporównywalna z męczeństwem i cierpieniem innych narodów.

Choć oburzało to wielu ludzi, to krytykę tego żydowskiego monopolu blokowała obawa i strach przed ciosem zadanym pałką antysemityzmu. A tych pałkarzy nigdy i nigdzie nie brakowało. Oni czyhali na „antysemitów” za każdym rogiem w wielu krajach świata, ulokowani w mediach, wśród polityków i całej masie celebrytów i „niekwestionowanych autorytetów”. Z żydowską martyrologią nic nie mogło się równać, a wykładnię takiej interpretacji żydowskiego cierpienia najlepiej sformułowała prof. Barbara Engelking, która goszcząc na antenie TVN24 w programie Moniki „Stokrotki” Olejnik, „Kropka nad i” stwierdziła, że: „Dla Polaków śmierć to była po prostu kwestia biologiczna, śmierć jak śmierć. Dla Żydów to była tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…"
Jak to działało? Najlepiej posłużyć się pojedynczym, konkretnym i wydawałoby się marginalnym przykładem. Będzie nim historia pewnego zdjęcia, którą już kiedyś opisywałem na łamach „Warszawskiej Gazety”. Kilka lat temu amerykański portal PBSLearningMedia.org zamieścił to obozowe zdjęcie ze zbiorów Muzeum w Auschwitz opatrując je podpisem: „Photo of Jewish boy preserved in Auschwitz concentration camp museum…” ( Zdjęcie żydowskiego chłopca zachowane w muzeum obozu koncentracyjnego w Auschwitz…).
Okazało się, że to samo przejmujące zdjęcie spopularyzowała w mediach społecznościowych już wcześniej, bo w 2018 r. brazylijska artystka, Marina Amaral specjalizująca się w perfekcyjnym i po mistrzowsku wykonywanym kolorowaniem twarzy ze starych zdjęć. Jednak na tej fotografii nie widnieje „żydowski chłopiec” tylko polska dziewczynka, Czesia Kwoka. To samo zdjęcie pojawiło się w 2009 r. w filmie „Portrecista” poświęconym obozowemu fotografowi z Auschwitz, Wilhelmowi Brasse, który jako więzień nr 3444 z rozkazu niemieckich ludobójców sfotografował w KL Auschwitz ponad 50 tysięcy twarzy więźniów. W filmie Wilhelm Brasse mówi: „To zdjęcie tej dziewczyny, więźniarki, szczególnie pamiętam, dlatego że wyglądała tak młodziutko, rozbrajająco, ubrana w tą chustę. Jeszcze dobrze wyglądająca, niewyniszczona. Nieraz wywoływane były poszczególne numery, ale w języku niemieckim, i ta dziewczyna po prostu nie wiedziała, o co chodzi. I wtedy esesmanka – to widziałem w kilku przypadkach – po prostu pejczem biła albo biła w twarz.” Rzeczywiście na ustach dziewczynki widać wyraźnie ślady pobicia. Do obozu KL Auschwitz Czesia trafiła razem z mamą 13 grudnia 1942 roku w wyniku akcji pacyfikacyjnej ludności Zamojszczyzny. Pochodziła z Wólki Złojeckiej i trafiła do obozu przejściowego w Zamościu wraz ze swoją mamą, Katarzyną Kwoką. W obozie nie przebywały długo. Mamę zamordowano już 18 lutego 1943 roku, a Czesia została bestialsko uśmiercona zastrzykiem z fenolu w serce 12 marca 1943 roku. Identyczny los spotkał jej kolegów z tej samej wioski: czternastoletniego rówieśnika, Witka Gila i dwunastoletniego Miecia Rycaja.
Widząc ewidentną nieprawdę zamieszczoną na amerykańskim portalu Muzeum Auschwitz zareagowało pisząc: „Prosimy o korektę. W rzeczywistości osoba na zdjęciu rejestracyjnym to polska dziewczyna Czesława Kwoka, która została uwięziona w Auschwitz 13 grudnia 1942 r. i zabita zastrzykiem fenolowym 12 marca 1943 r.” Jaka była reakcja portalu? Najprościej byłoby przeprosić i zmienić podpis pod zdjęciem. Tymczasem portal.zamiast korekty usunął wszystko, czyli zdjęcie wraz z kłamliwym podpisem. Żydowska segregacja rasowa ofiar właśnie polega na tym, że zamordowana polska dziewczyna nie mogła zastąpić „żydowskiego chłopca”, dla którego przecież śmierć to „była tragedia, metafizyka, spotkanie z najwyższym…”. Dlaczego akurat zdjęcie obozowe śp. Czesi Kwoki jest tak wyjątkowe spośród tysięcy wydawałoby się podobnych obozowych fotografii? Spoglądając na nie zdajemy sobie sprawę że zanim 14 letnia dziewczynka zasiadła przed obozowym fotografem musiała najpierw otrzeć krew z widocznych na zdjęciu rozbitych i okaleczonych przez esesmankę ust. Jednak jest jeszcze coś bardziej wyjątkowego w tej dziewczęcej zdruzgotanej nieszczęściem buzi, co tłumaczy ten światowy rozgłos po rozpowszechnieniu jej kolorowego wizerunku w mediach społecznościowych. Przyglądając się dziewczynce niemal namacalnie odczuwamy to jej przerażenie, bezsilność i bezgraniczne cierpienie oraz widoczne w jej wzroku zagubienie oraz poczucie beznadziejności sytuacji w jakiej znalazło się to zaszczute przez niemieckich ludobójców i zwyrodnialców niewinne dziecko. Przerażającego obrazu dopełniają zmierzwione, krótko i niechlujnie obcięte na obozową modłę włosy oraz wyraźnie zniszczony i za duży pasiak spięty pod szyją ogromną agrafką. No i jeszcze ten czerwony trójkąt obok obozowego numeru, którym niemieccy ludobójcy zakwalifikowali to dziecko jako więźnia politycznego. To zdjęcie woła o pomstę do nieba, ale z punktu widzenia żydowskiego monopolu na cierpienie miało jedną zasadniczą i dyskwalifikującą je wadę. Przedstawiało polską dziewczynkę, a nie żydowskiego chłopca.
Przypominam tę historię w związku z ludobójstwem w Gazie dokonanym przez Izrael. Ta zbrodnia wiele zmieniła. Ona złamała wtłaczany w ludzkie głowy żydowski monopol na męczeństwo i cierpienie oraz zwolniła hamulec autocenzury, który nakazywał trzymać język za zębami w obawie przed wpływami środowisk żydowskich. Nie da się już walnąć pałką antysemityzmu w kogoś, kto będzie przypominał, że izraelska armia zabiła w Gazie +/- 60 tys. Palestyńczyków, w tym +/- 19 tys. niewinnych dzieci. Dowodem na to jest ta „kłótnia w rodzinie”, do której doszło na platformie X.
Adrian Zandberg: „Rok temu w zbrodniczych atakach Hamasu zginęło 1200 Izraelczyków. Skrajnie prawicowy rząd Izraela wykorzystał ich śmierć by rozpętać zbrodniczą, ludobójczą rzeź Gazy. Armia izraelska zabiła dziesiątki tysięcy ludzi. Przyjdzie czas, gdy odpowiedzialni za te zbrodnie staną w Hadze”.
Jasio Hartman: „Gdybyś był zwykłym antysemickim draniem, nie zwracałbym uwagi. Ale ty jesteś żydowski antysemita, zdrajca. Tacy są najgorsi. Bez czci, bez sumienia, zaczadzeni pychą”.
Jak donosi amerykański think tank „Responsible Statecraft” specjalizujący się w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych: „Izrael przeznaczył 900 tys. dolarów na opłacanie influencerów w USA, którzy mają poprawić jego wizerunek w mediach społecznościowych po działaniach w Strefie Gazy. […] Zatrudnionych ma zostać od 14 do 18 influencerów, którzy będą publikować 25–30 postów miesięcznie w serwisach takich jak Instagram, TikTok, X (dawniej Twitter), YouTube i Threads. Za jeden post można zarobić nawet 6 tys. dolarów, a niektóre publikacje wyceniane są jeszcze wyżej – nawet do 7 tys. dolarów. Za realizację kampanii odpowiada firma Bridge Partners LLC z siedzibą w Waszyngtonie, która otrzymuje środki od izraelskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych za pośrednictwem Havas Media Group z Niemiec. Havas przekazuje fundusze dalej do Bridge Partners LLC.”
Ciekawe czy wśród tych 18 infduencerów znalazł się Jan Tomasz Gross, któremu nie można odmówić umiejętności i doświadczenia w zdejmowaniu odpowiedzialności z Żydów. Na zarzuty mówiące, że Żydzi pracujący po wojnie w stalinowskim aparacie represji urządzili krwawą kaźń polskim patriotom Gross odpowiedział: „Komuniści pochodzenia żydowskiego pracowali w bezpieczeństwie, jako komuniści, a nie, jako Żydzi”. Z takiego toku rozumowania wynika, że Żyd w momencie kiedy stawał się komunistycznym zbrodniarzem przestawał być Żydem, podobnie jak Niemiec mordujący Żydów z Niemca automatycznie stawał się bliżej nieokreślonym nazistą. Jaką sztuczkę zastosują w przypadku zbrodni popełnionych w Gazie, skoro jak widać pałka antysemityzmu w tym przypadku przestaje działać? Na pewno mogą liczyć na pomoc Niemiec, którym przecież pomogli przerzucać odpowiedzialność za własne zbrodnie na Polaków. Już dzisiaj niemiecki Onet spiesząc z pomocą pisze: „Co zmieniła największa masakra Żydów od czasów Holokaustu i najbrutalniejsza wojna w całym konflikcie izraelsko-palestyńskim? Dwa lata po zamachu przeprowadzonego przez Hamas 7 października 2023 r. widać wyraźnie, że mapa sił na Bliskim Wschodzie została przerysowana. Izrael jest na niej zdecydowanie dominującą potęgą militarną. Zapłacił za to ogromną cenę”.
Może jestem naiwny, ale patrząc tak po ludzku, chyba w przypadku Gazy nie uda się z Żydów wystrugać niewinnej „metafizycznej ofiary idącej na spotkanie z najwyższym”.
Artykuł ukazał się w tygodniku „Warszawska Gazeta”
https://niepoprawni.pl/blog/kokos26/palka-antysemityzmu-traci-moc
Inne tematy w dziale Polityka