Tym razem komentarz do słowa LOKALNA. Niby mamy wybory lokalne- ale... Kampanie wyborczą tak naprawdę mamy państwową, czyli ogólnopolską.
Wybory samorządowe zostały ogłoszone 3 miesiące przed wyborami, ale prawdziwa kampania na szczeblu lokalnym zaczyna się dopiero teraz, to znaczy na 3 tygodnie przed wyborami... Dlaczego? Ano dlatego że dopiero teraz losowane są numerki dla komitetów wyborczych. W 3 turach- 27, 29 i 31 października. Bez przydzielonych numerków trudno jest prowadzić kampanię wyborczą na rzecz poszczególnych kandydatów- bo na wszelkich ulotkach, plakatach , bilbordach etc, zdroworozsądkowo musi byc umieszczony numer listy i numer poszczególnego kandydata. Bez tego wydane na druk pieniądze są wyrzucone w błoto.
Przez 3/4 czasu samorządowej kampanii wyborczej mieliśmy więc do czynienia wyłącznie z kampanią na szczeblu państwa. Pokazywano nam twarze (by nie użyć bardziej gombrowiczowskich terminów) w pierwszej kolejności Tuska i Kaczyńskiego, w drugiej Napieralskiego i Pawlaka. czyli osób które dziwnym trafem w obecnych wyborach nie kandydują. Że niby tak jest bardziej medialnie i bardziej pijarowo- być może. Ale konsekwencją tego jest, że osoby kandydujące na radnych do Rady Miasta Krakowa są egzaminowane na temat krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Ma być czy nie ma być? Albo stosunek do ustawy in vitro. Albo dla odmiany stosunek do Komisji Majątkowej dla Kościoła Katolickiego przy MSWiA.
Bezpieczeństwo na ulicach Krakowa (i to kryminalne i to komunikacyjne), korki, brak miejsc parkingowych, brak planów zagospodarowania, samowole budowlane, niszczenie samorządu dzielnicowego to są sprawy drugorzędne dla wyborców, którzy są święcie przekonani że skoro Sejm jest do d.. to przynajmniej niech Rada Miasta Krakowa uchwali odpowiednie ustawy, a może najlepiej nową konstytucję.
Inne tematy w dziale Polityka