Rolex Rolex
4055
BLOG

DMUCHANY...

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 130

Się porobiło i pan premier „samotny biały żagiel” Tusk, zwany również „Donaldem Ostatnia Kadencja”, a niekiedy nawet pieszczotliwie „Prezydentem o włos” postanowił obsztorcować samego szefa BOR-u wyskakując z dramatycznym pytaniem, czy BOR był? To trochę przypomina głupi dowcip, w którym lekarz pytał: „Czy pani brom brała?” „A gdzie tam takie świństwa? Brombrać nie brombrałam, panie doktorze, przenigdy!”

„Borubrać nie borubrałem” może odpowiedzieć pan generał Janicki, bo jest jasne, że BOR-u nie było na lotnisku, tak jak nie było go na zapasowych lotniskach, ani na pokładzie samolotu Tu-154 NR101.

Bo jakby „Borubrać” był, to by samolot nigdy nie wyleciał, skoro – co wiemy, na pokładzie znalazło się wbrew zasadom bezpieczeństwa tylu VIP-ów, że wylecieć nie mógł. Gdyby „Borubrać” był to zadzwoniłby do najważniejszego z „Borubraci” i zameldował o wstrzymaniu wylotu, a pan generał by to przypieczątkował i by zapamiętał.

Ale wtedy Tupolewa nie byłoby na lotnisku w Smoleńsku.

Na miejscu pana premiera zapytałbym się pana generała, czy dysponuje filmem lub zdjęciami z wylotu Tupolewa i innych maszyn, o ile jakikolwiek lot się tego dnia odbył. Wśród wchodzących na pokład pan generał z łatwością rozpoznałby swoich funkcjonariuszy. No i nie pojawiałyby się takie głupie plotki, że kogoś nie było, skoro był.

Był, a nawet trzech ich było. Przecież słyszeliśmy tę historię ze sto razy. Jeden pojechał do lasu katyńskiego, pirotechnik (co on tam w tym lesie miał robić?), a dwóch zostało i pobiegło widząc upadający samolot, który ich w rewanżu nie widział, bo mgła była, że oko wykol.

Byli tam szybciej niż ambasador Bahr, który pobiegł przez łąkę w ślad za pierwszym wozem straży pożarnej, który pojechał w ślad za sobą i ambasadorem Bahrem jakieś 18 minut po tym dramatycznym incydencie.

Zresztą nie dojechał, bo tam była jakaś siatka i ci, co pojechali wrócili i zaczęli jechać w innym kierunku...

Ale pan ambasador Bahr siatki nie zauważył, dlatego przez nią przebiegł nie zauważywszy, a nie odnotowawszy też śladu ciał zadzwonił do kolegi Sikorskiego, że ciał nie ma, więc wszyscy zginęli, co ten uznał za oczywiste.

W tym mniej więcej czasie świadkowie odnotowali obecność BOR-u, którego nie było, i zeznali, że BOR w dwuosobowym składzie (bez pirotechnika, który pojechał do lasu) odnalazł ciało, którego nie było i zaciągnął wartę.

Z warty zwolnił BOR generał Janicki (bo nikt inny nie mógł), a całe zdarzenie opisał w drobiazgowym raporcie, który pan premier Tusk następnego dnia miał na biurku.

Ale czas leci, a zapach indyjskich kadzideł nie takie rzeczy potrafi wywiać z głowy, więc pan premier nie wie. Pan premier nie wie, czy BOR był, czy go nie było, pan minister Klich nie wie, czy miał lecieć, czy nie lecieć, Spec-pułkowi generalnie nie zgadza się, kto, kiedy i gdzie poleciał i jest tylko faktem, że obu Tupolewów nie ma.

Ten pirotechnik, który pojechał do lasu zamiast zgodnie z rozkazem czekać na wypadek, dostał medal, więc nie mogło go nie być tam, gdzie miał być, bo za co dostałby medal?

A jeśliby Rosjanie zabronili BOR-owi być tam gdzie był, to jak BOR byłby pobiegł i odnalazł ciało, skoro Rosjanie zabronili być i odnajdować?

Pan premier nie wie, pan Klich nie wie, pan Komorowski o jakimś krzyżu pierwsze słyszy, zresztą on bardziej w Belwederze, niejaki Palikot, zdaje się że poseł z Biłgoraja, pierwsze w ogóle słyszy o jakimś samolocie, zresztą po jaką cholerę miałby sobie tego Tupolewa odnotowywać w zeznaniu podatkowym? Ale to już CBA dojdzie, może znajdą BOR, pocieszam się, a na dziedzińcu stoi wielki nadmuchany Rosomak i macha trąbą... znaczy lufą...

Trza go przykuć do podłoża, taśmą klejącą przykleić do drzewa, bo jak powieje to odleci hen! hen! Daleko, gdzieś do Smoleńska i Rosjanie pomyślą, że to polska armia powtarza ten pierwszy, najpierwszy Smoleńsk raz jeszcze.

Te dmuchane „Rosomaki” to mi od kilku dnia łażą po głowie, zresztą nie tylko mnie, bo kokos26 dzisiaj też się zdradził, że ma na tym punkcie „nie tego”, ale to nic dziwnego, bo może to wszystko dokoła jest dmuchane: prezydent, premier, BOR i CBA, ale to pewnie dobrze. Dróg nie ma, bo ukradli, to się zaraz zrobi mniejszy tłok w wydymanym kraju.

A jak tłok będzie mniejszy to przylecą do Polski rosyjscy prokuratorzy i naszych się zagoni, żeby podpisali memorandum, że żyrują toczka w toczkę, co tamci przez pięć miesięcy wytworzyli, a z czym się ci nasi zapoznają za kolejne pięć miesięcy.

A za kolejne pięć miesięcy będzie wszystko wiadomo, bo będzie jasno i w punktach w raporcie rosyjskim stało, kiedy, gdzie i co, i gdzie był BOR, gdzie była siatka, gdzie wóz strażacki i ambasador, a gdzie „Rosomak” nadmuchiwany.

Machający trąbą.

Macham serdecznie!

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (130)

Inne tematy w dziale Polityka