Rolex Rolex
2549
BLOG

CZYJ TEN ŚLICZNY KAMELEON?

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 53

Dawno, dawno temu, kiedy rosyjskie bazy stały w Polsce, a piłkarze grali w piłkę nożną na międzynarodowym poziomie, z czego nie należny wyciągać jakichś daleko idących konkluzji, oprócz tej, że rosyjskie bazy miały związek z możliwością wyjazdu na Zachód, słynny komentator sportowy – Jan Ciszewski, komentując grę jednego zawodnika obdarzył go aż trzema tożsamościami.

Prujący jak strzała prawą strona boiska zawodnik był najpierw Kupcewiczem, potem Bońkiem, by na końcu wykonać strzał w światło bramki jako Smolarek.

Różnie to komentowano, ale przypadłość nie odeszła do wieczności wraz z nieodżałowanym Janem Ciszewskim, zainfekowała innych dziennikarzy, niestety w sprawach większej wagi.

A konkretnie w sprawie zabójstwa z zimną krwią 96 Polaków pod Smoleńskiem (czy gdziekolwiek indziej) w kwietniu 10/04/2010.

Prasa (PAP) rozpisuje się dzisiaj o bohaterskim Kapitanie Aleksandrze Muramszczikowie, dowódcy zastępu straży pożarnej ze Smoleńska, „który 10 kwietnia jako pierwszy dotarł na miejsce katastrofy polskiego Tu-154M, oświadczył, że od razu było jasne, że nikt nie przeżył.

Muramszczikow, którego wstrząsającą relację publikuje w poniedziałek wielkonakładowy "Moskowskij Komsomolec", zauważył też, że po 20 minutach od tragedii mgła w rejonie lotniska Siewiernyj się rozproszyła; widzialność była idealna.

Ten 33-letni oficer straży pożarnej rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych jest jedną z dwóch postaci widocznych na znanym z internetu filmie nakręconym tuż po wypadku Tupolewa.”

Zaiste, wstrząsające. Zapewne czytelnicy „Moskowskiego Komsomolca”, to znaczy wszyscy Komsomolcy, będą poruszeni.

A powinni być oswojeni z tą relacją, bo ona funkcjonuje w rosyjskich ośrodkach masowej dezinformacji już od maja, kiedy to:

Pułkownik Miedwiediew koordynował pracę wszystkich służb prowadzących akcję na miejscu tragedii. Miał pod sobą około tysiąca osób i ponad dwieście specjalistycznych pojazdów. Andriej Aleksandrowicz Miedwiediew na miejscu zjawił się jako jeden z pierwszych. Jadąc w okolice lotniska miał jeszcze nadzieję, że uda mu się kogoś uratować. Jednak, gdy przyjechał na miejsce katastrofy, wiedział, że nikt nie przeżył. Najgorsze dla niego były pierwsze godziny.

Za: Se.pl

Jak podaje "Super Express", to właśnie pułkownik Miedwiediew koordynował pracę wszystkich służb prowadzących akcję na miejscu tragedii Miał pod sobą około tysiąca osób i ponad dwieście specjalistycznych pojazdów.

 

Pytanie: Czy to „tamci” mają nas za durniów, czy to „nasi” wciskają nam kameleona?

 

Pozdrawiam

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (53)

Inne tematy w dziale Polityka