Sytuacja w Polsce rozwija się w błyskawicznym tempie, tak szybkim, że przypomina tę fazę odkorowania mózgu, po której nieszczęśnik traci kontakt z rzeczywistością już na zawsze.
Po głupim, szkodliwym, niepotrzebnym i przynoszącym krocie mafii, a w dodatku w sposób oczywisty nielegalnym, kroku z „dopalaczami”, premier RP wyprodukował kolejne kuriozalne oświadczenie, w którym stwierdził, że „Czeka na kontrakcję właścicieli sklepów”.
Przyznam się, że czegoś tak durnego (albo bezczelnego) nie słyszałem od dawna; bo na co pan premier czeka?
Na ofertę?
Czy też pan premier umoczył i umoczy kolejne miliony na odszkodowania z obywatelskich kieszeni, bo piarowcy doradzili, żeby błazenadą „przykrył’ jakiś kolejny swój wygłup albo kolejne niebezpieczeństwo, z którego pacjenci oddziału „Nas Wisłą III” mają nie zdawać sobie sprawy?
Na świecie wszelkie działania państwa odbywają się w oparciu o obowiązujące prawo.
Albo w oparciu o systematycznie uzupełniana listę leków, albo w wprowadzenie generalnej klauzuli, że zakazany w sprzedaży poza fachowymi placówkami farmaceutycznymi jest związek „x” i analogiczne, nawet jeśli w danej chwili nie istnieją (controlled substance analogue law).
Akcja pana premiera Tuska ma na celu... nie wiem, pokazać Putinowi, że Tusk tez potrafi po marksistowsku?
A cóż broniło panu Tuskowi zamiast „prześmierdzieć” w lenistwie ostatnie dwa lata zająć się napisaniem dowolnie restrykcyjnego prawa opartego o istniejące na świecie wzorce?
Żeby było jasne: uważam zażywających dopalacze za idiotów, niemniej ważniejsze niż życie, zdrowie i samopoczucie idiotów jest fundamentalna zasada cywilizacji europejskiej: Nulla crimen sine lege i nulla poena sine lege (nie ma zbrodni bez ustawy i nie ma kary bez ustawy) i kraj (i premier), który ją łamie stawia siebie i swój kraj po tej stronie, gdzie kończy się Europa a zaczyna Azja, choć i w Azji są całe obszary, które wydostały się z mroków barbarzyństwa.
Co zrobi oszalały premier z potężnym przemysłem produkującym i sprzedającym „dopalacze” dla sportowców?
Czy wie pan, ile śmierci, tragedii, chorób i okaleczeń powodują pozostające poza wszelką kontrolą "kuracje" sterydowe?
Czy należny się doszukiwać w działaniu pana premiera uczuciowego, uczynionego kiedyś wyznania: "Tak, jestem proniemiecki"?
Panie premierze, ten typ „niemieckości” rozwinął się w bismarckowskich Prusach i skończył ostatecznie w Norymberdze.
Jeśli natomiast droga do Moskwy, to nie sądzę, żeby się udało „na skróty” .
Pajacowanie w krótkich majtkach, w najlepszym razie skończy się paroma milionami zapłaconymi przez Skarb Państwa ludziom, których legalne biznesy swoim bizantyjskim poleceniem pan zamknął.
Z odsetkami najprawdopodobniej do dnia uchwalenia w tempie ekspresowym ustawy.
A propos: nie dało się uchwalić, a potem zamknąć?
Czy zwyczajnie uznał pan, że narobił już tyle długów swoim ogłupiałym wyborcom, że te parę dużych baniek nie wiele zmienia?
Miała być druga Irlandia. Galopem podążamy w dokładnie przeciwnym geograficznie kierunku.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka