Wielki portal internetowy, źródło wiedzy o tym, co dzieje się na świecie dla setek tysięcy ludzi, opisał nam dzisiaj (w ślad za najpopularniejszą stacją telewizyjną) jak to już 10 kwietnia, wraz z premierem Tuskiem w Smoleńsku pojawiło się 20 (sic!) funkcjonariuszy polskiego wywiadu, którzy od premiera i innych osób zebranych na wcześniej odbytej narado-odprawie dostały polecenie zbierania wszystkich możliwych dowodów, w każdy możliwy sposób, nawet jeśli trzeba się będzie napić (sic!).
Jeżeli czytelniku do tej pory nie wiedziałeś, gdzie żyjesz, to ta medialna informacja powinna otworzyć ci oczy.
Rosjanie mają obfotografowanych wszystkich, którzy po dziesiątym kwietnia pojawili i pojawiają się w Rosji, a osoby, które tego dnia, i w ciągu dni kolejnych, przyjechały z polski służbowo, są sprawdzone do czasów (w sensie puli genów) – no jeśli nie Siemowita, to na pewno Siemomysła.
Ujawnienie takiej informacji – jak można sądzić pochodzącej z zakamarów rządowego sposobu myślenia o państwie realizującego się w działaniach stosowanych w innych państwach do reklamy ogórków kiszonych, oznacza, że właśnie przekazaliśmy Rosji dane naszych 20 głęboko zakonspirowanych oficerów wywiadu przygotowanych latami do pracy na kierunku wschodnim, (język, znajomość historii, polityki kultury, studia sowietologiczne).
A raczej przekazalibyśmy, gdyby ta informacja była prawdziwa. A że nie jest to wątpią chyba nawet ci, którzy do tej pory uważali, że kolejne odcinki przygód Jamesa Bonda to film dokumentalny.
Gdyby w którymś z odcinków pokazano jak James Bond nagrywa odtwarzane mu w rosyjskiej prokuraturze nagranie rozmów z wieży na lotnisku wojskowym i jest to nagranie, którego Rosjanie nie chcą upublicznić, to ludzie przestaliby chodzić na filmy z Jamesem Bondem.
W rzeczywistości oglądaliśmy w ostatnich dniach spreparowany na użytek polskiego obywatela spektakl, w którym MAK ogłasza raport, w którym zajmuje się wszystkim, tylko nie katastrofa, premier jeździ na nartach, prezydent ma katar, więc na czele państwa staje polska komisja i ujawnia nagrane przez agentów „rozmowy z wieży” skazując ich jeśli nie na śmierć, to na pewno na utratę roboty. Te „rozmowy z wieży” pisał ten sam pisarz, co „stenogramy z kokpitu”
Jest to nieprawdopodobne o tyle, że media głównego nurtu zajmują się dekonspirowaniem ludzi służb, ale tylko wtedy, kiedy odważyli się pracować dla Polski. Tak było z ujawnieniem twarzy udających liniowych żołnierzy agentów kontrwywiadu – robota na zlecenie Moskwy; tak było z ujawnieniem twarzy agenta CBA – robota na zlecenie ludzi ukrywających swoje, pozyskane z nielegalnych źródeł, dochody.
Mówienie o tym, czy państwo polskie zdało egzamin, czy go nie zdało, nie ma najmniejszego sensu. Jego zwyczajnie nie ma. Jest obszar zarządzany przez tego, komu tam akurat się chce, jest circa 10 milionów Polaków w morzu materiału etnograficznego.
No i są surowce i klasa robotnicza. I jak będzie potrzeba, to ktoś przyjdzie i weźmie; tak jak brał w Afryce w XVII, XVIII i XIX wieku. Tyle, że tamtych w Afryce trzeba było łapać w sieci i dowozić statkami. Polski materiał etnograficzny pojedzie do Bauera za własne pieniądze. Pożyczone z Deutsche Banku.
Pozdrawiam
Szanowni Czytelnicy - WAŻNE
By może jestesmy blisko rozpoczęcia prac nad ustaleniem najbardziej prawdopodobnego scenariusza - jak to FYM nazywa, montirowki rosyjsko-tuskiej.
Czytajcie ostatnie teksty FYM-a, zwróćcie uwagę na ostatnie wpisy MMarioli.
Potrzebujemy biegłych rusycystów, a byłoby świetnie, gdyby ktoś miał rodzinę/znajomych w Smoleńsku.
Zadanie: udokumentowane (wydania gazet papierowych, zarządzenia władz lokalnych) ustalenie, jaki czas obowiązywał w Smoleńsku 10/04/2010!
TO WAŻNE!
Inne tematy w dziale Polityka