Rolex Rolex
1871
BLOG

OUR BEST SKI JUMP CHAMPION EVER

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 40

Wiem, że żart ma swoje granice, ale w obliczu wielkiej podłości jest ostateczną i jedyną bronią. Liczę na wyrozumiałość, lepiej nie potrafię skomentować wyczynów goebbelsiątek.

Szanowni Państwo! Z naszego studia „Kłamstwa 24 godziny na dobę” wita państwa redaktor Hutniarz.

Otrzymaliśmy właśnie pilną depeszę od naszego korespondenta z węgierskiej skoczni narciarskiej Ugrásazizzó. Mamy dla Państwa tragiczną wiadomość. Nasz czempion w skokach zdecydował się na skok w czasie, kiedy nad skocznią przechodziła mała lokalna zamieć śnieżna i nie żyje. Tak, proszę państwa, wszyscy zginęli, nie mamy żadnych wątpliwości. Łączymy się z wozem. Turek Tomaszewski – nasz korespondent: Hallo Turku! Powiedz nam, co wiesz o tym tragicznym wydarzeniu. Czy u ciebie jest śnieżyca?

- U mnie nie, u mnie jest lato w pełni, ale jak wiemy było to zjawisko lokalne...

- Czy odnaleziono zwłoki naszego skoczka?

- Nie, nic nie odnaleziono. Podejrzewamy... służby miejscowe podejrzewają, że wbił się w igelit.

- Nic nie zostało?

- Gogle, sprzączka od paska i sznurówka.

- Czy ktoś widział ten tragiczny moment?

- Nie, nikt, tuman przykrył skocznie na 10 sekund, ale słuzby ratownicze zadziałały w pełni profesjonalnie...

- Czy była karetka?

- No nie, po co? Od razu było wiadomo, że zginął.

- Oczywiście, a która to była godzina?

- 8.58 czasu GMT, 9.58 czasu GMT+1, 10.58 czasu GMT +2 etc, etc...

- Jasne, precyzja najważniejsza. Czy nasz Związek Narciarski wydał jakieś oświadczenie?

- Tak już o 8.30 było gotowe.

- To się nazywa profesjonalizm! Co w tym oświadczeniu?

- Polski Związek dziękuję swoim węgierskim kolegom za fantastycznie przeprowadzoną akcję ratunkową, a naszym braciom Węgrom za okazane wyrazy współczucia. Niech żyje przyjaźń polsko-węgierska! Pierwszym efektem jest podpisanie wyłączności na dostawy win. Na 50 lat, w cenie najlepszych win francuskich, bez możliwości wypowiedzenia, ale z możliwością przedłużenia o kolejne sto.

- To wspaniale, widać, że otworzyliśmy nową epokę w skokach. Kiedy ciało naszego skoczka zostanie przetransportowane do Warszawy?

- O tym zdecyduje załącznik 437 do regulaminu slizgów na torach saneczkowych.

- Na torach saneczkowych?

- Tak, regulamin skoków nie został w pełni przetłumaczony na język polski, stąd posłużono się analogią de iure. Nad Balaton jedzie już nas akredytowany, długoletni saneczkach Bohdan Kłuch.

- Najważniejsze, że będzie tam nasz fachowiec! Powiedz nam Turku, dlaczego dopuszczono do skoku naszego skoczka?

- To skomplikowana sprawa. Skocznia nad Balatonem jest w zasadzie zjeżdżalnią do basenu, do tego nieczynną. Na jej obszarze obowiązywałby regulamin kąpieliska, gdyby była czynna. Decyzję o skoku podejmował ratownik, a w zasadzie, z braku kompetencji, nie decydował. On jedynie machał chorągiewką sugerując, że w tych warunkach atmosferycznych, gdyby nasz skoczek był nurkiem, to on by podjął ryzyko jako ratownik, bo woda to jednak nie igelit. Natomiast skoczek był, a w każdym razie powinien był być, profesjonalistą i wiedzieć, że nawet jeśli ratownik macha, to on ma małe doświadczenie z igelitem, w związku z tym decyzja tak na prawdę zależy wyłącznie od niego...

- Rozumiem. Czyli: sam sobie winien?

- No wyobraźmy sobie sytuację, że na dole, prawda, szympans macha ścierką. Tez by skoczył?

- To jest przygważdżający argument. Dziękuję, Turku, wracamy do studia. A w studiu Monika Wodolejnik i nasz ekspert Klamka Hypkonnen.

- Monisiu Wodolejnisiu, he, he, powiedz nam, jakie są pierwsze reakcje naszych władz narciarskich?

- Ach! Nasze władze wyraziły głębokie ubolewanie z powodu dziury w igielicie spowodowanej skuteczną próbą samobójczą naszego skoczka, który za kołnierz nie wylewał, a kamery zarejestrowały, że tuż przed skokiem pobił się z kolegą z teamu.

- Czyli pijak?

- I złodziej, bo znalezione gogle należały do zawodnika Izraela.

- Wstyd na cały świat. Czy związek przewiduje odszkodowania?

- Tak, 64.000 dolarów amerykańskich.

- Drogie te gogle!

- Od Armaniego, z autografem.

- Jasne. Oddaj każdemu, co jemu należne. Dziękuje Monisiu. Drogi ekspercie, ile godzin spędził pan w sankach ślizgając?

- Biliardy, ale to jak byłem dzieckiem, na górce w parku. Ale od dwudziestu lat kleje modele saneczkarskie i modele stoków, torów i ten teges.

- To robi wrażenie. A jaka jest więc główna przyczyna tej tragedii?

- Szkolenie. W Polsce za dużo się skacze, a za mało gra się na symulatorze skoków. Ja powiem panu, że na symulatorze, jeszcze się nie wywróciłem.

- Bo pan mówił o saneczkach.

- Proszę pana, a co za różnica? Sporty zimowe.

- Słusznie. Szanowni państwo! Jak nam donoszą służby prawne, zgodnie z załącznikiem endziestym ewiątym do konwencji, prawda, właśnie przystąpiono do zrywania igelitu i orania zbocza na głębokość, która doprowadzi do zrównania go z terenem. Takie przepisy, a poza tym Węgry są płaskie, przynajmniej od czasów Traktatu z Trianon. Puszta. Gogle zostaną zwrócone właścicielowi razem z odszkodowaniem. Sprzączka i sznurówka pojedzie do Budapesztu i tam zajmie się nimi producent sznurówek i sprzączek, który jak już wiemy wykluczył wadliwe wykonanie własnych wyrobów.

Komisja badania wypadków saneczkarskich uzupełniona przez przewodniczącego węgierskiego związku ratowników wodnych wydała właśnie oświadczenie, w którym czytamy, że w związku z tragedią rozważa się obowiązkowe badania psychologiczne dla nurków i wyposażenie wszystkich rowerzystów w paralotnie. To się nazywa profesjonalizm! Dziękuję Pańtwu. Zdaliście Państwo egzamin, ja zdałem egzamin, Monisia, Turek, Klamka!

I tym pozytywnym akcentem kończymy ten mało znaczący w historii sportu epizod. Ważne, że środowisko skoczków oczyściło swoje szeregi! Zapraszam jutro! Kłamstwa jakie lubicie! 24 godziny na dobę!

Się ma!

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (40)

Inne tematy w dziale Polityka