Rolex Rolex
1858
BLOG

BEGINIZUJEMY CZY POKORNIE TRWAMY?

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 25

10 kwietnia zbliża się wielkimi krokami, więc nie dziwota, że Komitet Centralny zmobilizował wszystkich sekretarzy zatrudnionych na odcinku kultury (zgodnie ze świecką tradycją uruchamiania redaktorów Mazowieckich, poetek Szymborskich i pisarzy agenturalnych Szczypiorskich w ich dzisiejszych emanacjach) do dania odporu hydrze nacjonalizmu, a już tym groźniejszej, że w czasie ostatnich obchodów Święta Odzyskania Niepodległości doszło do sojuszu narodowców z sanacjonistami, wbrew wysiłkom Giertycha w stroju Piaseckiego, za co pułkownik Putin w roli Sierowa chyba nie nagrodzi nowym Tygodnikiem Powszechnym, a co najwyżej bułką czerstwą codzienną.

Groźba, że ulicami Warszawy w dniu 10 kwietnia mogliby przejść Polacy upamiętniający rocznicę „ruskiego, gościnnego po raz kolejny, smoleńskiego przyjęcia” mobilizuje potomków „filozofów” chadzających na wykłady Kotarbińskiego z nagantem, z taką samą nieodpartą gorliwością z jaką  ich protoplastów mobilizował groźny pomruk dochodzący z lasu.

Sprawa jest poważna o tyle, że dzisiaj „filozofowie i prawnicy” mogą co prawda wciąż „pogadać Ważykiem”, ale nagantem to już nie bardzo, bo umysł zniewolony pozostał, ale wola mocy się mocno spedalizowała*.

Zmobilizowanie w ramach kontrmanifestacji „aktywu robotniczego stolicy”, a więc kliku setek młodych, żerujących na quasi-kulturalnych, quasi-społecznych synekurach Ratusza, jest obarczona pewnym ryzykiem, bo póki co w Polsce (ciągle inaczej ni w Rosji) nie można tak sobie, hop siup, zastrzelić kobiety z kamerą, więc może się okazać, że będzie „kamerować” i znów w Polskę pójdzie źródło dokumentujące, że „aktyw” powiewa „Ważykiem”, ale mówi już pijanym bełkotem komunistycznego lumpenliberała, obniżając skuteczność rażenia mediami.

W tej nabrzmiałej sytuacji należy słuchać dobrych rad zza oceanu, a w szczególności rady redaktora Kłopotowskiego, że ratunek w judaizacji (czyli: zżydzeniu?). W każdym razie trzeba się takiej radzie wnikliwie przyjrzeć. A jak się człowiek przyjrzy, to mu się włosy jeżą na bicepsie, bo jak by historii nie wykręcać, to żydowskie masy żyjące w Europie stanowiły tej Europy przez długie lata najbardziej obskurancką, niepiśmienną i nieprzystosowaną do powiewów nowoczesności część społeczeństw, z czym związane było ich skuteczne trwanie. Brzemię było dla żydowskiej kasty asymilatorów na tyle duże i ciężkie, że zorganizowana przez nich akcja masowego osadnictwa w Palestynie znalazła uznanie u mniej niż 1% populacji.

I trzeba było dopiero holocaustu, żeby zmienić zatwardziałość żydowskich, wiernych własnej tradycji serc, w drodze eliminacji serc wraz z resztą ciał.

Dopiero ta sytuacja – faktycznego zniknięcia najbardziej konserwatywnej części populacji, pozwoliła „postępowcom” na skuteczne przeprowadzenie akcji „Izrael”, a więc niespotykanej w dziejach restytucji obszarów od 2000 lat niezamieszkiwanych, w oparciu o prawa własności wywodzące się ze Świetej Księgi.

Nie wiem, na którą z dwóch metod przetrwania wskazuje pan Kłopotowski. Czy na uparte trwanie w nadziei, że nie spotka nas holocaust, bo jak wiemy dopiero to pozwala na przezwyciężenie zabobonu, czy też na aktywizm terrorystyczno-militarny oświeconych Beginów?

Bo jeśli to drugie, to trzymam pana Kłopotowskiego za słowo, że będzie zza oceanu przesyłał amunicję.

Obiecuję, że po jakimś czasie wmurujemy tablicę upamiętniającą pomoc, nawet jeśli się to na Kremlu i w Pałacu nie spodoba.

Pozdrawiam

 

 

*spedalizować – chodzić na jałowym biegu

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka