Nie będziemy się kłaniali facecikom, którzy w nowym neseserze przywieźli nam w walizce pieniądze, nawet jeśli obiecają, że do końca życia będziemy mogli wieść żywot bezrobotnego menela- nieroba, o ile tylko, kiedy już zostaniemy wpuszczeni najpierw do hotelu Mariott, a potem dostaniemy kopa w górę, będziemy dbali o interesy ich i ich kolegów.
Nie będziemy się kłaniali byłym ‘oficerom’ polskojęzycznych rezydentur GRU – Informacji Wojskowej, Wojskowej Służby Wewnętrznej, Wojskowej Służby Informacyjnej, bo wiemy, czym różni się status oficera Wojska Polskiego od statusu jednego z hersztów hordy azjatyckich gangsterów.
Nie będziemy się kłaniali, a już obrzydzeniem napawa nas wyobrażenie lizania pomarszczonego tyłka, pułkownikowi KGB, bo prezydent i premier polskiego państwa nie w ten sposób realizuje interesy Polski – kraju, który znalazł się i utrzymał w Europie głównie dzięki daninie krwi płaconej na Wschodzie, w tej Europy obronie.
Nie będziemy się kłaniali kieszonkowym mafiozom, którzy przez pojęcie służby społecznej rozumieją prawo do wycięcia lasu na obszarze chronionym i sponsorowanie nieudaczników przypadkowo u żłoba.
Nie będziemy się kłaniali mafii pruszkowskiej, nawet jeśli oferuje nam pieniądze.
Nie będziemy się kłaniali lokalnym liderom handlu kokainą, tylko dlatego, że mają nowy samochód.
Nie będziemy się kłaniali paniom najstarszej profesji, nawet jeśli wydają się nam być przychylne.
Ani ich sutenerom, choćby zapewniali, że na następny zjazd dowiozą cały wagon pań.
A tak sobie napisałem, bez związku.
A co, nie wolno sobie pochrzanić? W końcu to nie ja jestem premierem!
Pozdro.
Inne tematy w dziale Polityka