Ostatni wieczór w salonie był burzliwy, a to ponownie za sprawą lustracji, czyli sprawy, która powinna się zakończyć jakieś 15 lat temu. Chyba jednak jesteśmy narodem masochistów, bo zdaje się, że potrwa to wszystko jeszcze jakieś 5 lat.
W porządku. Dzieki burzliwemu wieczorowi udało mi się skatalogować większość argumentów jeden i drugiej strony, wydaje mi się również, że potrafię postawić kilka kluczowych pytań w sprawie. Mój wpis ma być koncyliacją pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami lustracji, koncyliacyjne zabiegi nie dotyczą tylko jednej kategorii osób opisanej poniżej.
Zakładam, że wszystcy uczestnicy dyskusji mieli czyste intencje; to znaczy nie są osobiście zainteresowani jednym będź drugim rozwiązaniem, a przed oczami widzą tylko dobro swojego kraju i nic więcej. Z zabiegów koncyliacyjnych zostają wyłączeni byli współpracownicy oraz pracownicy służby bezpieczeństwa. Dla uproszczenia tezy lustratorów oznaczam literką L, a tezy przeciwników lustracji literką A (jak anty-lustrator:-)
A: Najlepszym rozwiązaniem byłoby spalenie wszystkich akt wyprodukowanych przez byłą służbę bezpieczeństwa.
L: Zastosowanie opcji "zero" (takiej jak Franco po wojnie domowej w Hiszpanii) było możliwe wtedy, kiedy wszystkie akta znajdowały się w rękach PRLowskiego MSW i tylko o ile zadbanoby o niewyciekanie akt w prywatne ręce. Akt byłej służby bezpieczeństwa nie można spalić, bo w rekach osób prywatnych, bądź służb innych państw istnieją całościowe bądź fragmentaryczne kopie.
A: A cóż przeszkadzają nam kopie tajnych dokumentów rekach służb obcych państw?
L: W tajnych dokumentach znajdują dane kompromitujące, które mogą służyć szantażowaniu osób sprawujących wysokie stanowiska państwowe (wykonujących np. mandat negocjacyjny, etc...) Przypomnijmy zagadkową inicjatywę L.Wałęsy, który zgodził się na przekazanie byłych sowieckich baz wojskowych w ręce rosyjskich spółek handlowych rezydujących na eksterytorialnych terenach. Gdyby do tego doszło nasz sytuacjia byłaby dzisiaj zupełnie inna - bardzo prawdopodobne, że nie weszlibyśmy do NATO mając strukturalnie zaimplementowaną sieć baz KGB i GRU na naszym terytorium.
A: Czy nie wystarczy wobec tego ograniczyć lustracji do osób sprawujących wysokie stanowiska publiczne?
L: Raczej nie, bo wyobrażmy sobie byłego pracownika MSW aplikującego o wydanie Warunków Zagospodarowania u urzędnika niższego szczebla - swojego byłego TW? Aby raz na zawsze skończyć z "władzą" byłych pracowników MSW korzystających z posiadanej wiedzy lustracja musiałaby być bardzo szeroka w odniesieniu tak urzędników państwowych jak i samorządowych.
A: Czy nie jest zemstą pozbawianie tych ludzi pracy?
L: Nikt nie mówi o pozbawianiu pracy. Mówimy o ujawnieniu wiedzy. Urzędnik, którego przeszłość została ujawniona (jak i dane jego oficera prowadzącego) przestaje być podatny na szantaż.
A: Przecież mówiło się o zwalnianiu z pracy?
L: W stosunku do pracownika, który donosił na szefa. A to i tak miało być szefa uprawnienie, a nie automat. Podstawą pracy w firmie musi być zaufanie. Polski kodeks pracy chroni pracowników w szerokim zakresie; donosy na obecnego pracodawcę miałyby być jedną z przesłanek zwolnienia. To chyba uczciwe. W stosunku do osób wykonujących funkcje publiczne - o ile skłamali w oświadczeniu lustracyjnym.
A: Czy mamy moralne prawo obkładać ludzi anatemą, jesli dopuścili się czynów niegodnych 30 lat temu?
L: A czy mamy moralne prawo zabraniać społeczeństwu wiedzy na swój temat? czy zdolny człowiek, który nie zrobił kariery naukowej z powodu donosów nie ma prawa wiedzieć, komu to zawdzięcza? czy nie ma prawa dowiedzieć się, że nie był kiepskim fizykiem, ale powody jego życiowych niepowodzeń były inne?
A: Czy jest uczciwe ujawnanie wszystkich zasobów archiwalnych IPNu?
L: Tu mogą być wątpliwości etyczne, ale chyba nie ma innej drogi. Pokusa do kontrolowania k o l e j n o ś c i publikowania danych jest zbyt duża.
A: Czy beneficjentami lustracji nie będą czasami sami ubecy?
L: Wręcz przeciwnie. Byli Ubecy są beneficjentami nieprzeprowadzonej lustracji. Jeszcze się nie zdarzyło, aby oficer prowdzący przyznał się do zwerbowania TW przed sądem lustracyjnym. Trzeba pamiętać, że dane archiwalne nie są tajne. One są niejawne dla większości. Ta mniejszość, która je wyprodukowała zna je doskonale. Znają je również doskonale byli Ministrowie Spraw Wewnętrznych, oficerowie służb i członkowie komisji Michnika, na zasadzie wyłączności.
A: Dane służb specjalnych mogły być sfałszowane.
L: Nie znane są takie przypadki. Jedyny słynny sfałszowany dokument został sfabrykowany w roku 1992. Metody sledcze, archiwistyczne i kryminalistyczne pozwalają wyeliminować oszustwa. Przy takim założeniu musielibyśmy zrezygnować generalnie z procedur śledczych w wymiarze sprawiedliwości. Ileż procesów poszlakowych kończy się wyrokami? Pamiętajmy, że wiele argumentów przeciwko lustracji jest stawianych przez tych, którzy lustracji mają prawo się obawiac.
A: Czy nie jest słuszne, aby do uznania za agenta konieczne było istnienie zobowiązania do współpracy?
L: Nie, tak jak nie jest konieczne w przypadku oszustwa pisemne zobowiązanie oszusta do popełnienia oszustwa - wystarczy analiza jego działań, sprawozdań. Tak jak w procesie karnym, dla uznania za winnego nie jest konieczne pisemne przyznaie się do winy. Świat radzi sobie z brakiem pisemnego przyznania się do popełnienia czynu zabronionego.
A: Czy osoba niesłusznie posądzona może domagać się sprawiedliwości przed sądem?
L: Oczywiście i uważam, że ustawodawca, wobec wyroku oczyszcającego powinien nałożyć na Skarb Państwa obowiązek umieszczenia informacji o takim wyroku na pierwszej stronie prasy ogólnopolskiej, jesli idzie o osoby publiczne, w prasie lokalnej, jeśli chodzi o osoby niesprawujące funkcji publicznych.
A: Czy lustracja nie służy zaspokajanie niskich instynktów, zaspokojenia poczucia zemsty, poniżenia kogoś?
L: A czy wymierzenie kary złodziejowi (a przyjmuję, że płatne donoszenie tajnej policji totalitarnego państwa jest równie moralnie naganne jak kradzież) jest zaspokojeniam niskich instynktów osoby okradzionej? Czy służy zaspokojeniu poczucia zemsty, chęci poniżenia złodzieja? Zależy, ale dla procesu wymierzenia sprawiedliwości jest bez znaczenia. Tym bardziej bez znaczenia jest przy u j a w n i a n i u, gdzie kary - inaczej niż w przypadków np. donosów do Gestapo - nie wymierza się.
A: Czy lata totalitaryzmu, tak odległe i dzisiaj niezrozumiałe nie stanowią okoliczności łagodzących dla niektórych czynów?
L: Nie, tak jak lata okupacji, odległe i niezrozumiałe nie stanowią okoliczności łagodzących w stosunku do szmalcowników, donosicieli i kapusiów.
To tyle, proszę o uzupełnienia z obydwu stron barykady
Inne tematy w dziale Polityka