Rolex Rolex
72
BLOG

PUZZLE GEOPOLITYCZNE

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 21

Po arcyciekawej dyskusji na tematy ogólne i zasadnicze, która udowodniła, że po Salonie24 "buszują" zawodowi filozofowie i erudyci, a nie buszmeni (co powinno cieszyć gospodarzy), chwilowym powrocie do krainy Mulatów, czas na obiecaną (Igle) rozprawkę o polskiej polityce zagranicznej. W analizie postaram się skupić na realiach, nasze megalomanie, fobie i kompleksy pozostawiając na boku*


Polska startowała z pozycji kraju postkomunistycznego o zniszczonej pięćdziesięcioma latami komunizmu infrastrukturze, rachitycznej gospodarce i przemijającym blasku "czwartej (czy piatej?) potęgi ziemniaczanej świata. Polska wkraczała w byt niepodległy z pozostawioną sowiecką agenturą, częściową kontrolą (mozliwością wpływu) nad kluczowymi dla niepodległości dziedzinami: służbami specjalnymi i dyplomacją.
Wszystkich, którzy w tym punkcie zarzucą mi uleganie spiskowym teoriom poproszę o przeprowadzenie kontrdowodu z tezą do udowodnienia: "Rosja (ZSRR) mając pełny dostęp do naszych bezpieczniackich i wojskowych archiwów nigdy nie usiłowała wykorzystywać tej wiedzy do wpływania na sprawy wewnętrzne kraju, z którego zmuszona byał się wycofać w sensie obecności wojskowej, bo: a) Rosja nie ma ambicji imperialnych, b) przeszła w fazę liberalnej demokracji parlamentarnej na wzór europejski, c)?

Mniej więcej od roku 1991 polskie elity zdecydowały się porzucić myśl o pozostawaniu w takiej, czy innej orbicie wpływów rosyjskich, co wiązało się głównie z rosyjską "smutą" i poluzowaniem smyczy. Nastąpił zwrot ku zachodowi i postulat włączenia się w jego militarne (NATO) i gospodarcze struktury (Unia Europejska). Głównymi zwolennikami "zwrotu na zachód" byli ludzie określani przez elity mianem "oszołomów", przeciwnikami: ówczesne "autorytety". Kto nie wierzy niech uda się do najbliższej biblioteki i poczyta archiwalne egzemplarze pism królujących na ówczesnym rynku medialnym.

Uważam, że fakt, iż znaleźliśmy się w obydwu tych strukturach był "historycznym fartem" wynikającym z kryzysu przywództwa w Rosji. Gdyby KGB (FSB) przejęła ster rządów w Rosji zaraz po puczu Janajewa, a nie po erze Jelcyna, dominującym kierunkiem polityki polskiej byłaby jakaś tam postać "strategicznych, wyjątkowych i partnerskich stosunkówz Rosją". Nie byliśmy w roku 1991 podmiotem na scenie politycznej, a nasze losy zależały w równej mierze od słabości Rosji i kalkulacji innych państw: USA i Niemiec (w Europie).

Od początku powrotu Polski do rodziny narodów niepodległych nasza rola była rozumiana jako rola klienta.
Wysiłki naszej dyplomacji zmierzały w kierunku uznania nas za równoprawnego klienta największego europejskiego klienta (Niemcy) mocarstwa (USA). W USA wciąż są zwolennicy takiej pozycji Polski, a jednym z nich jest Zbigniew Brzeziński. Przy czym zastrzegam, że jestem jak najdalszy od stawiania p. Brzezińskiemu zarzutu braku sympatii do kraju jego przodków. Jest realistą i jego ocena polskich możliwości jest własnie taka. Przypomnijmy, że dla boleśnie pragmatycznych Amerykanów wielkie znaczenie ma "ekonomika polityki zagranicznej". Po co rozmawiać z pięcioma europejskimi państwami, skoro można rozmawiać z liderem?

Polityka Niemiec od czasów Adenauera to polityka zniwelowania skutków II wojny światowej. Dobra organizacja i prężna gospodarka sprawiła, że Niemcy osiągnęły status "Pierwszegop europejskiego partnera USA".
(Rolę Wielkiej Brytanii można okreslić jako: "największy, zacumowany amerykański lotniskowiec u brzegów Europy). Kieunek polityki niemieckiej to stopniowe uniezaleznianie się od polityki USA i umacnianie swoich wpływów w państwach regionu. Osią wewnątrzeuropejskiej polityki niemieckiej pozostaje ścisły związek niemiecko - francuski (echo Imperium Karola). W tym ścisłym związku stają się Niemcy mocarstwem "pół-atomowym", bo Francja w odróżnieniu od Niemiec broń atomową ma. Drogi do uniezależnienia Niemiec od USA są tradycyjnie dwie:

1. Niezależność ekonomiczna - stąd próba "uniezależnienia" się surowcowego i plany budowy "mostu" energetyczno - surowcowego z Rosji, niezależność finansowa: stąd kierunek: "Euro", które ma podjąć walkę o prymat wsród walut międzynarodowych.

2. Niezalezność polityczna - próby powołania europejskich sił zbrojnych.

Uniezależnianie się Niemiec od USA musi iść w parze z próbami uzależniania innych państw regionu. Temu służą: działanie w celu blokowania dywersyfikacji dostaw energii. Temu służą również struktury Unii Europejskiej. I tu musimy na chwilę przystanąć, a autor musi podnieść gardę w oczekiwaniu na atak. Zaatakują polityczni kwietyści, dla których projekt: Unia Europejska nie jest projektem politycznym, ale eschatologicznym: spełnieniem marzenia o powszechnej szczęśliwości, w którym nie ma miejsca na przebrzydłe, dziewiętnastowieczne, niemodne narodowe egoizmy.

Garda polega na zadaniu pytań. Otóż: jeśli chcemy wspólnej, europejskiej gospodarki, to dlaczego nie zwołamy międzyrządowej konferencji na której wszystkie zainteresowane państwa podpiszą dokument w formie wielostronnej umowy międzynarodowej? Jednostronicowej (zobowiązuję się napisać), np: "umawiające się strony z n o s z ą z dniem:.... wszelkie cła, opłaty graniczne i podatki importowe od towarów, dóbr i usług w krajach objętych umową wytworzonych". Kropka. Jeśli chcemy swobodnej cyrkulacji kapitału i ludzi, stwórzmy podobny, jednostronicowy dokument. Dlaczego do banalnego zadania tworzymy olbrzymią machinę biurokratyczną zarządzającą wielomiliardowym budżetem i marnotrawiąca czas i pieniądze europodatnika na redystrybucję. Przecież to się nie opłaca?

Ależ opłaca się! To jest koszt uzyskania kontroli. O tym, kto, ile i na jakie projekty dostanie decyduje Unia. A w Unii decyduje kto? A to zajrzyjmy do projektu Europejskiej Konstytucji.
A jesli powstanie prawdziwy Europejski Bank Centralny, a wszystkie europejskie kraje znajdą się w strefie euro, to który z banków krajowych będzie miał w tym banku największe udziały?

Teraz zamieszanie, zaciemnianie obrazu i wrzawa wokół ostatnio prowadzonych negocjacji stają się bardziej, czy mniej czytelne? (A co z rolą polskich mediów?)

Polityka zagraniczna Polski po utworzeniu egzotycznej koalicji znalazła się na kursie konfliktowym z polityką niemiecką (i rosyjską rzecz jasna). Jarosław, Lech Kaczyńscy i ich polityczne zaplecze zdecydowali się ubiegać o status bezpośredniego klienta USA. To jasne i czytelne, jesli się przypomni, że:

1. Kontrujemy energetyczne pomysły Niemiec i kontestujemy "rurę" starając się o dywersyfikację dostaw energii i poparcie amerykańskie w tej sprawie.
2. Zlikwidowaliśmy WSI i ujawniliśmy listę agentów wywiadu wojskowego (cios w kontrolę rozyjską, ale i - ja tak uważam - niemiecką).
3. Odłożyliśmy o 10 lat wejście w życie Traktatu i związany z tym wzrost wpływów niemieckich.
4. Zgodziliśmy się na instalacje tarczy rakietowej i ubiegamy się o wyposażenie Polski w system Patriot (a to broń przeciwko najbliższym sąsiadom z każdego kierunku geograficznego).

Czy ta polityka ma szanse powodzenia, ergo: czy ona jest realna? Szanse ma, ale zagrożeń długa lista, od zmiany ekipy w USA poczynając. Stąd konieczny jest pośpiech.
Czy osiągnięcie etapu równoprawnego klienta USA to horyzont polskiej polityki zagranicznej? Co za horyzontem?

O tym w kolejnym wpisie. Mam nadzieję na komentarze.

 

*jesli trafili państwo na cień megalomanii (np. przekonanie, że mój kraj może czymś więcej niż klentem klienta, fobii (np. uznanie, że Niemcy - podobnie jak my - mają prawo do urzadzania kontynentu po swojemu), kompleksy (niższości i wyższości) uprzejmie proszę o zwrócenie uwagi.

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka