Z DEDYKACJA DLA SZANOWNEJ PANI RENATY RUDECKIEJ-KALINOWSKIEJ, KTÓRĄ ZAWSZE POLECAŁEM I POLECAŁ BĘDĘ
Zacznę od anegdoty: gen. Żeligowski zdobył samotnym rajdem Wilno dla Marszałka Piłsudskiego, co nie przeszkodziło mu na koniec życia poprosić listownie Stalina o właczenie Rzeczpospolitej w skład ZSRR. Nie, nie na mękach. Z Londynu pisał.
Mam taki parszywy charakter, że mnie dużo rzeczy bawi. Dzisiaj ubawiła mnie ofensywa Pani Renaty (mam nadzieję, że zwrot:" pani Renata" nie zostanie odebrany przez przywołaną jako brak kindersztuby - pisanie cały czas pełnego nazwiska wydłuża tekst i czynność pisania i tylko dlatego się ośmielam prosząc o wybaczenie).
Oprócz wzbudzenia we mnie radosnego i pozbawionego cienia niechęci uśmiechu zostałem zapłodniony (w sensie sokratejskim!) nowym pomysłem literackim o gombrowiczowskim iście aromacie, bo jak pisał wieszcz (dzisiaj wieszcz czy nie, bo nie wiem?) o swojej recepcie na pisanie: "wejdź w sferę snu..."
Więc wlazłem i przez oniryczne okulary dokonałem analizy jednego argumentu i jednej odpowiedzi:
Argument Mimochodem (na zarzut, że niejaki Kryże jest stalinistą, bo synem stalinisty i nieczułym sędzią stanu wojennego):
"Od trzeciego roku życia Kryżego Juniora wychowywała matka.
Uczestniczył jako sędzia tylko w tym jednym procesie politycznym, podczas jego przebiegu zdjął z "oskarżonych" 3 zarzuty prokuratorskie i obniżył kary,za co później dziękował Mu obrońca w tej sprawie,mecenas Stanisława Szczuka ,określając Kryżego jako jednego z tych,"którzy w ramach tego, co było możliwe, orzekali korzystnie".
Sam Kryże przepraszał publicznie skazanych w tym procesie."
Argument poprzedzony był niegrzecznym zwrotem świadczącym o emocjach: "Puknij się w głowę, kobieto!" (nieładnie, panie Mimochodem - p. Renata tak pisała w Informatorze Zielonkowskim o sobie (?): " Dla pokolenia dzisiejszych 60 i 70-latków nasze państwo zawsze było wrogiem. To my zapłaciliśmy najwyższą cenę nie otrzymując nic w zamian"
Czyli nobliwa Pani - Mimochodem, nie wypada!
Ale skoroż nobliwa Pani Renata surfuje po internecie jak na windsurfingu musi się liczyć z pewnymi tego serfowania niedogodnościami w postaci tego, że zostanie potraktowana jak nastolatka. Trudno.
Oprócz nieładnego adresu Mimochodem podał pewien zestaw argumentów broniących sędziego Kryże jako sędziego w mrocznych czasach:
1. Nie miał kontaktu z ojcem - trudno zarzucić mu winy ojca (nie był beneficjentem kariery ojca)
2. Brał udział w procesie raz i bronił oskarżonych przed nadgorliwością prokuratury czym zyskał sobie wdzięczność obrońców.
3. Przeprosił oskarżonych.
Prawda to czy nieprawda? Przyznacie, że podane fakty świadczą raczej dobrze o człowieku, kimkolwiek by nie był. W dużo gorszej sytuacji był taki np. Schindler (nazista!), a został bohaterem!
Czekamy z drżeniem serca na odpowiedź Pani Renaty ufni, że rzecz się rozstrzygnie i albo Mimochodem okaże się zwykłym kaczystowskim sługusem, manipulatorem i obrońcą jaruzelskich siepaczy, albo Pani Renata złagodzi swój osąd (ja bym tak zrobił, gdybym najpierw huknął, a potem dowiedział się, że nie w to, co trzeba)
No i nadeszła (odpowiedź, nie Pani Renata) oniryczna niczym polska jesień:
"Dzieci Bieruta tez wychowywały się bez ojca.
On sam także był "cichym i spokojnym młodzieńcem delikatnej postury" - jak go opisuje Irena Krzywicka w swoich wspomnieniach.
Błąd? A ja myślę, że swoisty PRZYMUS!"
czytałem odurzony nic nie rozumiejąc. Raz i raz jeszcze. Aż dotarło do mnie, że na takiej fazie to ja mogę być Gombrowicz z Dostojewskim w jednym, a wywalę ze trzydzieści tomów jak Józef Konrad Korzeniowski. i I to w obcym języku! W dowolnym, obcym języku! Sławny będę jak Dumas - ojciec, a sałaty (przepraszam za kolokwializm) zarobię jak jaki Sartre albo i jak pani Rowling. Bo tak:
Miałem Rottweilera. Rottweiler to rasa niemiecka, tak? Z miejscowości Rottweil. Rottweil się pisze prawie że tak jak Rotfeld, a w każdym razie brzmi podobnie. Rotfeld był u kaczystów ministrem. Nie wiemy, czy miał rodzeństwo. Mógł mieć. Ale mógł i nie mieć. A czy opuścili go rodzice? Niewykluczone! A czy, dajmy na to taki Adolf Hitler nie pochodził z rozbitej rodziny? Zdaje się, że tak! A czy on nie był czasem nazistą? Tak! Tak! Tak! I był z Niemiec jak przodkowie mojego pieska!
To kim ja jestem?
Bierutem!
Chyba jasne? PRZYMUSOWO!
P.S. Ale najfajniejsza jest ta Krzywicka jako autorytet poświadczający o tożsamości Bieruta z sędzią Kryże.
Słowem, jak mawiali w moim rodzinnym mieście: szacuneczek!
Inne tematy w dziale Polityka