Rolex Rolex
3184
BLOG

LUŹNE REFLEKSJE NA TEMATY BIEŻĄCE

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 74

 

Po świecie pędzą zdarzenia, pędzą z siłą tsunami, i każdy kto ma oczy widzi i każdy kto ma uszy słyszy, że idzie nowe. Nowe idzie od dawna, i ostrzegali przed nim niszowi pisarze, z których się śmiano, bo nie potrafili powiedzieć, kiedy nadejdzie, wiedzieli tylko, że idzie. I mieli rację, bo szło. I wygląda na to, że prawie doszło; stoi przed gankiem okutane w łachmany, wielkie, z blaszanym stakankiem, i zdejmuje zawieszoną na sznurku pepeszkę z ramienia, żeby zapukać w drzwi, bo tak nauczone pukać.

Zawsze, kiedy dochodzę z etapu opisu przeczuć do etapu wyjaśniania mechanizmów jakoś się trapię, bo nie za bardzo wiadomo, co dalej? Cykliści, Żydzi, masoni, międzynarodowy kapitał, czy też międzynarodowy komunizm? Kto, prawda, za tym stoi? Kto zarobi, skoro stracą – w wymiarze ogólnym, wszyscy?

A że trapić się nie można bez końca, bo od tego się robią wrzody na żołądku i inne choroby, to zazwyczaj dochodzę do konkluzji, że ani Cykliści (najbardziej niesłusznie poniewierana kategoria ludzka), ani Żydzi, ani masoni, ani finansjera, ani komuniści... Wszystkie te kategorię wpływają na kształt tego świata, owszem – jak wiele innych kategorii, ale same w sobie przyczyną sprawczą nie są, bo być nią nie mogą. Trend musi być jakiś inny, większy, kosmiczny nawet, bo jakby cykliści byli w stanie zorganizować ogólnoświatowy spisek, to wszyscy jeździliby rowerami, a nie tylko ja z kolegami; gdyby Żydzi, a my u podnóżka, to w Tel-Avivie-Jaffie nie obawiano by się tak bardzo wzrostu znaczenia Ankary oraz mułłów z Iranu, bo powiedźcie, czy jakikolwiek europejski gubernator Palestyny zawracał sobie głowę jakimiś mułłami?

Międzynarodowy kapitał jest wskazywany słusznie jako źródło wielu nieszczęść (często w połączeniu z Żydami), ale tutaj też musimy sobie uświadomić, że pożyczki i kredyty z jednej strony rzeczywiście dawano, ale z drugiej brano na potęgę, więc jedna i druga strona kontraktu wzajemnie utwierdzały się w przekonaniu, że jest dobrze, albo że jest fajnie nawet.

Patrzę sobie, co się na świecie dzieje, i widzę, że masy wyległy na ulice w gniewie i głoszą postulaty, żeby przywrócić w całej rozciągłości to, co doprowadziło do ich wyjścia w gniewie... Pewnie ktoś mi zaraz napisze, że upraszczam, ale jak tu nie upraszczać na paru kartkach A4? Sześćdziesiąt lat temu różne wymiętolone sweterki w okularach ogłosiły, że postęp, ruja, a co wcześniej to przeżytek; rodzina, naród, wiara na śmietnik historii, a teraz próbujemy do końca ludzkości, które związki chemiczne bardziej nam fałdują korę mózgową, a które wręcz przeciwnie.

No to była ruja i poróbstwo, a rodzina , naród, wiara na śmietnik historii, a teraz przyszedł rachunek i ma 746 stron, żeby się wszystkie zera pomieściły. Kogo winić?

Jestem drugim w Wielkiej Brytanii facetem, który ogląda serial Downton Abbey (jedyny jaki teraz oglądam), a wcześnie byłem drugim, który oglądał serial o angielskim szpitalu w latach czterdziestych (chociaż zapomniałem tytuł). Ten pierwszy facet przyznał się publicznie, że oglądał obydwa u Jonathana Rossa i cała widownia zarżała... A ja się wcale nie poczułem urażony, bo ci wszyscy, co rżeli potwierdzili zbliżanie się Nowego, bo nie dość, że sami nie mieli ochoty się poświęcać dla bliźnich, ginąć na froncie za Ojczyznę, i co niedziela odświeżać sobie wiedzę, z której części ciała nogi wyrastają i w co się rozsypią, słowem: żyć normalnie, to nawet nie chciało im się obejrzeć, jak się to robi! Mieliby chociaż mgliste pojęcie!

Wiecie, że w tym serialu o szpitalu pielęgniarkę obowiązywał zakaz zakładania rodzin? I nie zakładały, chyba że chciały odejść z zawodu. A wiecie, że w najbardziej rozwiniętych regionach XIX wiecznego świata celibat obowiązywał również nauczycielki w szkołach publicznych?

A zauważyliście, że dzisiaj postulat zniesienia celibatu dotyczy ostatniej grupy społecznej, która go jeszcze kultywuje? To jak można mówić o etosie służby publicznej? A żeby tam jeszcze zniesienie celibatów łączono z założeniem rodziny! Najlepiej związek gejowski, za nic tylko nie mogę zrozumieć czemu monogamiczny, i nikt mi tego mojego zdziwienia nie potrafi zaspokoić sensowną odpowiedzią.

Trzecie pokolenie Europejczyków żyje w ułudzie, którą im wdrukowały wytarte sweterki w okularkach machając przed nosem dyplomami, które uzyskali za badanie tematów przez nich samych wymyślonych, żeby było łatwiej, bo te stare tematy nie wchodziły im do głowy i za dużo tego było. Żyje, ale co to za życie? Pieniądze wydane, dług na 746 stronach, żeby się wszystkie zera zmieściły, ale na co wydane te pieniądze? Co za nie jest? Nic nie ma, bo poszły na rzeczy, które druga banda filutów zachwalała jako rzeczy, bez których nie można się obejść w życiu. Babcia kupowała kamienicę, żeby mieć zabezpieczenie na starość, a współczesny baranek zabezpieczał się inwestując w fundusz hedgingowy. Fundusz hedgingowy! Brzmi jak Kot Filemon. A żebym zielonego pojęcia o współczesnej ekonomii nie miał, a mam mgliste, w życiu bym nie wydał funta na fundusz hedgingowy! To już wolę swoją przyszłość uzależnić od wygranej w wyścigach konnych. Na koniach co prawda też wiem tyle, że ładne zwierze i lubi biegać, ale jakąś szansę bym miał!

A sumie dobrze, że idzie nowe, bo nic tak nie uszlachetnia człowieka jak bieda i cierpienie, prawda? Można się z biedy i cierpienia nauczyć poświęcania.

A na koniec sprawa krajowa. Zaczęło się od plotki, też z gatunku tych od cyklistów. Poszła (ta plotka), że jak wywieźli przemysł, zdusili przedsiębiorczość, a edukację sprowadzili do poziomu obsługi wózka widłowego - za diabła nie wiem, po co przez tyle lat i jeszcze wyższe studia... (Nie no wiem... po to, żeby operatorzy wózków wchodzili na rynek partiami, w miarę jak będą budowane hurtownie i montownie), przyszła kolej na rolników, bo za dobrze mają.

Rolnicy mają być „wzięci” razem z lasami. Te drugie mają iść na papier, a z papieru porobi się formularze, które ci pierwsi będą musieli teraz wypełniać, podobnie jak pozostała część bandy.

Potraktowałem to jako plotkę. Rolników, nie lasy, bo te wiemy, że idą pod topór.

Ale... ale... Jak na trzecim portalu i w piątej gazecie przeczytałem prof.dr.hab. niejednokrotnie (polska wersja rozmemłanego sweterka w okularach), że to nieuczciwe, żeby tylko część bandy była obciążona najbardziej drakońskim systemem fiskalnym na świecie skutecznie hamującym jakikolwiek rozwój gospodarczy, a pozostała część żyła sobie obciążona tak jak reszta świata (czyli i tak poważnie), do tego w otoczeniu zdrowego powietrza, to uznałem, że w tej plotce musi być nieco prawdy.

A potem w lokalnej prasie przeczytałem o miejscowym rolniku (tu się nazywa: farmer, co oznacza, że nie dostaje żadnych dotacji), który tej lokalnej prasie ze szczerym uśmiechem na rozanielonej twarzy widocznej na zdjęciu opowiedział, że od 2010 to mu się żyje jak w bajce, bo ceny tego co on tam uprawia skoczyły o 60%, a potem mi pokazali developera z Irlandii, który przekwalifikował tereny budowlane na pastwiska, bo się bardziej opłaca, to mnie tknęło i zacząłem się nad tą plotką zastanawiać.

I wyszło mi, że komedianci razem z filutami kradli na potęgę, ale nie to, co trzeba, bo kradli pieniądze, a pieniądze są z papieru i ich wartość bywa czasami poddawana w wątpliwość.

Czyli kto najbardziej stracił na kryzysie? Oni! Więc muszą się odkuć na szybko, póki jeszcze mogą. A co skacze najbardziej w chwilach kryzysu? Ceny żywności. A gdzie ona rośnie, ta żywność? A na wsi. To kto by zarobił? Ano chłop. A po co ma zarobić chłop? A po nico, po co chłopu pieniądze jak on z tego samego genotypu ulepiony, co i reszta hołoty?

Dlatego trzeba temu chłopu ziemię zabrać. Najlepiej i najskuteczniej byłoby tak jak na Zamojszczyźnie, gdzie się w jeden dzień zabierało, ale teraz nie wypada, bo jest inna wrażliwość.

Poza tym jest skuteczniejsza metoda. ZUS się nazywa i to służy do likwidacji społeczeństw i do sprowadzania ich do roli pariasów. System kastowy, z którym walczą Indie, a o który walczymy my, a najciekawsze, że walczymy o ten system po to, żeby się znaleźć na jego samiutkim dole. Nieznany w żadnym rezerwacie indiańskim w Ameryce, bo tam są ulgi podatkowe i zgoda na hazard. Jest jeden rezerwat, w którym takie coś, porównywalne tylko z zadżumionym kocem i alkoholem metylowym, istnieje, i to jest Polska.

Stosuje się to jak się czegoś nie chce mieć. Nie chcemy przedsiębiorczości – ZUS, nie chcemy handlu na ulicach – ZUS, nie chcemy małych zakładów – ZUS. A teraz nie chcemy chłopa na ziemi tylko ziemię – ZUS.

Czy tak się stanie? To znaczy, czy się uda filutom po raz kolejny? Nie może się nie udać. Od dwudziestu lat nikt nie zauważył, to i teraz nie dostrzeże zapatrzony w szklany ekran, na którym dają tematy do martwienia się, cieszenia, szydzenia, nienawidzenia, emocjonowania i zajmowania się . A co tak naprawdę jest na tym ekranie? Obraz wyczarowany przy pomocy wiązki elektronów (czy jak to tam jest z tym obrazem). Jak się wykopnie wtyczkę z kontaktu to znika. Nie ma nic. Uroczyste słowo honoru!

Na sto procent któryś z moich PT Czytelników zapyta, a o czym jest ta notka? To już uprzedając pytanie odpowiadam: luźne refleksje na tematy bieżące.

Pozdrawiam

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (74)

Inne tematy w dziale Polityka