
Szef BOR-u ma, jak dowiedział się portal niezależna.pl, dostać posadę w Orlenie, po tym jak jego rozżalony zastępca noszący zdaniem informatora dziennikarzy pseudonim „Jastrząb”, a którego nazwisko skróciło się do samotnego B, zacznie opowiadać nieprzesadnie do niedawna energicznym prokuratorom, co takiego stało się z Biurem Ochrony Rządu 10 kwietnia 2010 roku, że zniknęło i nie było go aż do dnia następnego. Posadę w Orlenie ma załatwić Szefowi BOR-u rzecznik rządu Tuska Graś, który według tego samego informatora, już raz kiedyś coś mu załatwił – posadę szefa BOR-u właśnie. Nie są to żadne śmichy-chichy, bo każdy z nas może sobie znaleźć w sieci te dwie twarze i pooglądać w zadumie jednego z najinteligentniejszych kierowców III RP, który nie dość, że został z łaski prezydenta Komorowskiego generałem w nagrodę za udane zniknięcie 10 dziesiątego kwietnia wraz z całym biurem i oprzyrządowaniem włączając tabor, to teraz będzie „robił” w tak strategicznym sektorze jak paliwowy.
A jak już się naoglądamy, to możemy wrzucić na tapetę tego drugiego, i poczynić refleksję, jak to jest, że fizys najinteligentniejszego kierowcy i najbardziej błyskotliwego menadżera, specjalisty od zarządzania zasobem ludzkim sztuk jedna, są do siebie tak zadziwiająco podobne. Jeśli nie w układzie szczegółów anatomicznych, to w czymś o wiele głębszym, co się wyraża w tym pełnym melancholii (ale i zadumy i refleksji) spojrzeniu przenikliwych oczu. Jak to się dziwnie splatają ludzkie losy na tym łez padole! Jeden się skrócił do B. a drugi się wydłuży na O, gdzie się wzbogaci o X, co jest o wiele lepsze niż jakiś fajansiarski lampas, który nie pasuje do białych adidasów.
Oczywiście, jest jeszcze drobny dyskomfort związany z ewentualnym postępowaniem prokuratorskim w sprawie „zniknięcia” biura, ale szef BOR jest człowiekiem doświadczonym i odpornym. Już raz było postępowanie w sprawie dotyczącej nieprawidłowości w przetargach, które nadzorował, ale go pan premier mianował właśnie wtedy na szefa, i weź tu proceduj w tej prokuraturze! Orlen, Orlen, fajne biurko, kwiatki, koniak, pewnie fajna laska-sekretarka... ale mnie zgrzyta...
Bo tak. Janicki był kumplem Wachowskiego. A Wachowski był kumplem Wałęsy, ale ktoś kiedyś wydobył z jakiegoś wszawego archiwum, zapewne po złości, zdjęcie kogoś bliźniaczo podobnego do Wachowskiego na kursach SB w Świdrze. Nie minęło wiele czasu, a odnalazł się klon Wachowskiego sprzed lat, to znaczy ten klon przed laty był do Wachowskiego sprzed laty już nie bliźniaczo podobny, ale wręcz identyczny. Nazywał się Arnold Superczyński i był komendantem policji w Lublinie. Wkrótce został komendantem stołecznym policji, ale potem zmarł i to w kwiecie wieku. Nie jest więc tutaj jasne, czy zawsze należy się cieszyć, prawda, z awansu, bo to może być zmyła, a życie decydentów oraz ludzi zbyt blisko związanych z kursami znacznie się zrobiło dramatyczne, a zwłaszcza po tym jak na kilka dni przed rozniesieniem w proch oskarżonego dziennikarza Sumlińskiego z rąk prokuratorów wyśliznął się ich najważniejszy świadek pułkownik Tobiasz, też – wydawałoby się – nie do zdarcia.
Problem bowiem polega na tym: oskarżony B. może wziąć wszystko na klatę i powiedzieć, że tak się umówili z Janickim - B zajmuje się ochroną głowy państwa, jego małżonki i ostatniego prezydenta na wychodźstwie, a J... pardon moi, Janicki jedzie na bazar kupić te białe adidasy i przymierzyć do lampasów. A jak nie weźmie na klatę? To wtedy leci Janicki. I albo weźmie na klatę i powie, że umówili się z B i M... to znaczy ministrem Millerem, że oni zajmują się Smoleńskiem, a on się bierze za raport, bo potem nie zdąży się wziąć, bo on już tak ma. No ma szansę wziąć całą sprawę na klatę, bo on będzie brał z Orlenu. To B. nic nie dostał i teraz Graś musi naprawiać błędy. Ale jak nie weźmie na klatę? To leci Miller. A gdzie jest Miller? Co dostał? Więc jak się zabiorą nie daj Boże za Millera...
Czy osobiste doświadczanie uśmiechów Anodiny wystarczy, żeby teraz na klatę? A jak nie weźmie? To kto następny i gdzie to się zatrzyma?
To tyle po dłuższej przerwie regeneracyjno-refleksyjnej i poświęconej rodzinie.
Ale moi Czytelnicy na 100% chcą wiedzieć, czy ściągnąłem sobie książkę FYM-a „Czerwona Strona Księżyca”.Ściągnąłem, co było do dziś dostępne. Przeczytałem i nie zostawię bez osobnej recenzji, ale to z kolei mogę zrobić jak ściągnę całość, a więc przez weekend. Na razie powiem tyle, że robi wrażenie, a dwie rzeczy są nawet piorunujące. Serdecznie namawiam do ściągania, propagowania i lektury:
Czerwona strona księżyca cz.1
Czerwona strona księzyca cz.2
Czerwona strona księżyca cz.3
Czerwona strona księżyca cz.4

Inne tematy w dziale Polityka