Nigdy nie dość bałwanienia, a zwłaszcza w sytuacji jak komuś bałwanienie naprawdę dobrze idzie. Nie sposób w tej sytuacji nie przyznać konsekwencji. Zaledwie w dwa lata po publicznym ogłoszeniu zamiaru wystąpienia z NATO, prezydent Komorowski (tak, ten urzędujący) publicznie załamał ręce nad terrorystami, których rzekomo torturowano w Polsce na zlecenie złowrogiego CIA. Kiedy kilka lat temu śp Andrzej Lepper, w sprawie śmierci którego prokuratura – zdaniem mediów – poczyniła jakieś nowe ustalenia, opowiedział o Talibach lądujących w Klewkach, ta sama prasa, która dziś pochyla się z troską nad Bronisławem i torturowanym Talibanem, kwiczała z radości nad rzekomym nierozgarnięciem przyszłego wicepremiera.
Czyżby chodziło o to, że goszczenie Talibów jest zabawne, ale ich torturowanie już zabawne nie jest? A może zwyczajnie pośrednictwo w dozbrajaniu muzułmańskich terrorystów rosyjską bronią przez polskich sołdatów jest troszeczkę wstydliwe, ale ich późniejsze torturowanie jeszcze bardziej, więc świetnie nadaję się na skompromitowanie Polski w oczach natowskich sojuszników?
Przyjaciel i kompan naszego drogiego Bronisława, towarzyszący Bronisławowi w czasie polowań w białoruskich ostępach w charakterze rzutki – Janusz Palikot - został nazwany przez byłego premiera Millera pajacem.
Nie sądziłem, że kiedyś to zrobię, ale nie mam wyjścia, jeśli chcę żyć w zgodzie z własnym sumieniem i muszę napisać, że przy dzisiejszej pajacarii Leszek Miller to mąż stanu. Przede wszystkim rozumie, że poufnych umów i działań się nie ujawnia, bo od umiejętności dotrzymywania poufnych porozumień i od dbania o ich poufność zależy prestiż i status państwa. Pan Leszek Miller, jak bardzo nie byłby zaprzyjaźniony z naszym wielkim wschodnim sąsiadem, to nie jest zaprzyjaźniony z nim jak widać aż tak bardzo, żeby celowo i z premedytacją degradować pozycję Polski na arenie międzynarodowej na rosyjskie zlecenie.
Pan dr Kazimierz Nowaczyk występując przed kilkusetosobowym audytorium w Parlamencie Europejskim postawił tezę, że zapisy rejestratorów lotu uzyskane od amerykańskiego producenta wskazują na dwie eksplozje poprzedzające zderzenie się Tu-154 z ziemią. Podobnie jak w przypadku prof. Biniendy nie mam najmniejszej wątpliwości, że dr Kazimierz Nowaczyk ma absolutną pewność, że to właśnie z zapisów tych rejestratorów wynika. Stan nauk, drodzy państwo, na dzień 28 marca 2012 roku jest taki, że kadłubem Tu-154 wstrząsnęły dwie silne eksplozje.
A jeśli wstrząsnęły, to państwo rosyjskie ten fakt ukrywa, a lista tajnych współpracowników rosyjskiego wywiadu w Polsce jest długa i sięga szczytów władzy; szczęśliwie jest to lista agentów skompromitowanych dekonspiracją. Paragraf jest, lista też, pozostaje nam jedynie walka o rychłą egzekucję prawa w Polsce. Stan nauk na dzień dzisiejszy wskazuje na to, że w dniu 10 kwietnia 2010 roku miał miejsce nie notowany w dziejach świata zamach na oficjalną delegację państwową przybywającą do kraju z którym Polska nie była w stanie wojny, i z którym utrzymywała się stosunki dyplomatyczne; to barbarzyństwo, które wyklucza z rodziny wolnych narodów.
Analizy dokonane przez amerykańskich naukowców zostaną wkrótce wsparte przez innego, wybitnego specjalistę. Jak czytamy: „Z obszernego fachowego wywiadu z wybitnym polskim specjalistą lotniczym od budowy płatowców dowiedzą się Państwo, dlaczego zamach terrorystyczny jest najbardziej prawdopodobną hipotezą katastrofy 10 kwietnia 2010 r. Szczegółowe wyjaśnienia naszego eksperta – autora wielu naukowych publikacji – to gotowy materiał dla prokuratorów badających przyczyny tej katastrofy, wyjaśniający nie tylko, jak mogło dojść do tragedii, ale także, w jaki sposób biegli prokuratury mogą to zweryfikować” (za: niezależna.pl).
W tym świetle każdy polski urzędnik państwowy popełnia zbrodnię zdrady stanu utrzymując jakiekolwiek relacje z przedstawicielami Federacji Rosyjskiej, dopóki tezy postawione dziś przed Parlamentem Europejskim i na łamach zapowiadanej publikacji nie zostaną sfalsyfikowane. Każdy z urzędników państwowych i funkcjonariuszy państwowych, który nie podejmuje natychmiastowej reakcji w celu podjęcia badań materiału dowodowego dostarczonego przez dr Nowaczyka dołącza kolejne przestępstwo do długiej listy przestępczych działań i zaniechań w tej sprawie.
Nie wiem, co premier Donald Tusk jeszcze wymyśli w sprawie emerytur, ale wiem, że ani on, ani żaden inny człowiek uwikłany w kłamstwa, celowe poniżanie prestiżu państwa polskiego polskiej emerytury nie ma prawa dostać, niech o zapomogi zadba zleceniodawca. Mleko się rozlało; ktokolwiek myślał, że prawda o zamachu w dniu 10 kwietnia nie wypłynie na światło dzienne, mylił się – wypłynęła i nie da się jej dłużej ukryć.
Postawione dzisiaj przez Jarosława Kaczyńskiego pytanie: skąd minister Sikorski wiedział o katastrofie polskiego samolotu i o śmierci wszystkich jego pasażerów w ciągu kilku minut po samym wydarzeniu jest pytaniem kluczowym. Ale nie tylko ono, bo to samo pytanie należy zadać wszystkim delegatom i gościom katyńskich uroczystości oraz dziennikarzom polskim i zagranicznym, którzy jako pierwsi puścili wiadomość w świat, bo tę wiadomość mógł przekazać tylko ktoś, kto wiedział, że nikt z 96 osób nie miał prawa przeżyć, a taką wiedzę mógł mieć tylko pomysłodawca i wykonawca zbrodni.
W tych przełomowych dniach widzę wielką rolę do odegrania dla opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej – stanęliśmy dzisiaj wobec faktu powzięcia ostatecznej wiedzy o „wrogim przejęciu” państwa polskiego przez rezydenturę obcego i wrogiego Polsce mocarstwa. To wymaga podjęcia zdecydowanych działań w celu odsunięcia tej rezydentury od władzy, bo jej pozostawienie będzie miało katastrofalne skutki dla przyszłości państwa i jego obywateli.
Ogłoszenie faktu zamachu na polską delegację udającą się na obchody katyńskie w dniu 10 kwietnia 2010 nakazuje spojrzeć z innej perspektywy na szereg tragicznych zdarzeń mających miejsce w przeszłości – takich na przykład jak bliźniacza z punktu widzenia ustaleń „śledztwa” katastrofa polskiej Casy pod Mirosławcem; nakazuje również spojrzeć z wielkim niepokojem na zbliżające się wielkimi krokami paneuropejskie zawody w popularnej piłce nożnej, które mogą zostać wykorzystane jeśli nie do jakiegoś tragicznego w skutkach zdarzenia, to na pewno do kolejnego upokorzenia Polski i Polaków na arenie międzynarodowej. Tego chce pułkownik Putin, a więc to zadanie wykonają jego podwładni w Polsce i zagranicą.
Słuchajmy ludzi, których Leszek Miller nazywa pajacami, a którzy w ramach rewanżu bałwanią tak: „On ponosi odpowiedzialność za śmierć żołnierzy w Afganistanie i Iraku. Jeżeli wydarzą się jakieś ataki terrorystyczne, w szczególności podczas mistrzostw Europy, to odpowiedzialność poniosą ci, którzy doprowadzili do powstania więzień CIA w Polsce. Gdyby ich nie było, gdybyśmy nie byli w Iraku, to moglibyśmy dziś spać spokojnie”.
Jeśli dziwi państwa przywiązywanie wagi do wynurzeń wyrobu post-komunistycznych tajnych służb, to przypomnę, że „wyrób” ma już na swojej liście „dokonań” przypadki prekognicji. Otóż przewidział sytuację, w której ówczesny marszałek sejmu Bronisław Komorowski będzie musiał zastąpić na urzędzie ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego dołączając do drugiego wizjonera i swojego przyjaciela, przypadkowo tego samego Bronisława, który wiedział że „prezydent gdzieś poleci i wszystko się może wydarzyć”. Panowie dziś znów mówią jednym głosem, więc niepokój jest jak najbardziej uzasadniony – zegar tyka.
Na jednym z portali zajmujących się mordowaniem rodziny tragicznie zmarłej Madzi, której to tragedii poświęcił swój cenny czas zazwyczaj zajęty prokurator generalny Andrzej Seremet, widnieje zdjęcie czarnoskórej kobiety, która deklaruje, że kocha Gdańsk, ale tęskni za pustynią. Zróbmy coś, bo przychylanie nieba pięknej gdańszczance i zamienianie Gdańska wraz z całą Polską w pustynie wydaje się być jednak dosyć ekscentryczną ekstrawagancją.
Inne tematy w dziale Polityka