
Autor: Niewolnik
Wszyscy o Tymoszenko, to i ja. Zacznijmy od tezy postawionej już w tytule tekstu przez Igora. Otóż nie sadzę, żebyśmy pomiędzy Bugiem a Odrą mieli przełożenie na wpychanie bądź popychanie jakiegokolwiek innego kraju poza własnym, a i tu są daleko posunięte wątpliwości, czy się na nas czasami nie pchają inni. Przypomnę, że prezydent Miedwiediew łaskaw był się swego czasu wyrazić, że nie wyobraża sobie, by ustalenia polskiej komisji/prokuratury (niepotrzebne skreślić) mogły się różnić od ustaleń poczynionych przez tandem Putin-Czajka. Jak wiadomo, Anna Stiepanowna Politkowska postrzeliła się sama złośliwie wybierając na dzień swojej śmierci dzień urodzin pułkownika Putina, i polska komisja/prokuratura/sąd ma przyklepać, jakby sobie pan prezydent zażyczył. Na razie sobie akurat tego nie życzył; życzył sobie jedynie byśmy uznali, że nasze państwo i jego armia są tak ciężko upośledzone, że w zetknięciu z polskim wirusem poddaje się nawet fizyka. A w między czasie zmienił nam się lokator Kremla i niespodziewanie wygrał ponownie pułkownik Putin, (którego własna niespodziewana wygrana zaskoczyła aż tak, że się popłakał jak dzieciak), więc zakres słusznych żądań wobec ptic wszelakich może się zwiększyć.
Wróćmy do Ukrainy. Wspólna impreza sportowa – Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej – zostały zaplanowane w czasie, kiedy Ukrainą rządził pro-zachodni prezydent, a Julia Tymoszenko robiła skutecznie za pro-rosyjskiego kreta. Po pomarańczowej rewolucji była być może szansa na wyrwanie Ukrainy z objęć post-sowieckich układów i tym samym wzmocnienie pozycji Polski, która przestałaby być państwem granicznym. Tak się nie stało. Dzisiaj prezydentem Ukrainy jest Wiktor Janukowycz, protegowany Leonida Kuczmy, co samo w sobie wystarcza za rekomendację, a wysokie funkcje w administracji prezydenckiej i rządowej sprawują byli współpracownicy GRU, KGB, weterani wojny w Afganistanie, i wybitni przedstawiciele największej rosyjskiej partii – Gazpromu – który „robi” w dzisiejszych czasach za nową „Międzynarodówkę”.
Czyli – jest dokładnie tak samo jak w Polsce, tyle że w Polsce nie ma weteranów wojny w Afganistanie, więc eksponujemy zasłużonych weteranów „przyjacielskiej wizyty złożonej w Pradze”.
Uwięzienie Tymoszenko należy traktować jako efekt wojny gangów, a oskarżenie jako owoc żalu, że to nie „my wziali wzjatku”. Czy to znaczy, że nie rażą mnie siniaki na ciele byłej premier, nawet jeśli nie mam cienia złudzeń, co do dalekiego od zachodnich standardów przebiegu jej politycznej kariery? Napiszę tak: rażą, ale jeszcze bardziej rażą mnie przypadki seryjnych samobójstw w polskich więzieniach, dotyczących najważniejszych świadków w najważniejszych sprawach kryminalnych ostatniego dwudziestolecia, przekręty przy budowie infrastruktury, a najbardziej „profesjonalizm” prowadzenia smoleńskiego śledztwa. Z tej perspektywy Ukraina może się uważać za państwo o wcale nie większym deficycie demokracji i praworządności. Na dodatek wydaje mi się, że prezydent Janukowycz czuje do swojego kraju o wiele większą sympatię niż pałają do naszego obecnie nam panujący, co kiedyś w rozmowie z wielkim płatnikiem tak trafnie charakteryzował wielki polityk Józef O. W obcym języku charakteryzował, ale czytałem tłumaczenia.
Jak w tym kontekście, być może to właśnie Państwa zainteresuje, „czytam” dzisiejsze, przyznaję – zaskakujące oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego?
Jako klasyczną wrzutę obliczoną na zdemontowanie „narracji” rządu Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego, której treścią jest rozdarcie pomiędzy wielokrotnie deklarowanymi i oczywistymi lojalnościami wobec i zależnościami od Putina, deklaratywnym kursem pro-atlantyckim i pro-europejskim, a nakazami polityki wewnętrznej, z punktu widzenia której porażka Euro to jak samo-przyspawanie dekla do samowaru, w którym się zdarzyło siedzieć.
Czy Jarosław Kaczyński jest w swoim oburzeniu i nawoływaniach do bojkotu szczery? Jest politykiem, więc podejmuje działania obliczone na efekt polityczny, a tym efektem może być zmuszenia któregoś z rządzących, polskich polityków do wygłoszenia jakiejś dziwnej i niezrozumiałej dla odbiorców politycznych komunikatów frazy, w której da się zmieścić potępienie niepotępiające i poparcie bez udzielenia wyraźnego poparcia. Powodzenia, Donald.
Myślę, ze wszyscy mamy w pamięci udokumentowane zachowanie polskich stróżów prawa na warszawskich ulicach w czasie pochodu w Dniu Niepodległości, 11 listopada 2011. Przy metodach stosowanych wobec niestawiających oporu uczestników marszu, siniaki Tymoszenko nie robią wrażenia, chyba że czyjeś wyobrażenie o demokracji nakazuje zastosowanie różnych standardów w przypadku byłej premier i „jakiegoś kibola”.
Dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że Julia Tymoszenko „siedzi” za to samo, co rząd Donalda Tuska uznał za sukces podpisując z Rosją umowę równie złą (albo gorszą) od tej, przy okazji której złą wolę i przestępcze działania zarzuca się Tymoszenko. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że widok byłej premier dużego państwa w więzieniu spędza sen z powiek nie tylko w Warszawie, ale również w Berlinie, Rzymie, i Paryżu. Cokolwiek bowiem tego snu z powiek nie spędza, nie jest to wizja odpowiedzialności za czerpanie korzyści osobistych z procederu uprawiania polityki uzyskiwanych od obcego mocarstwa.
A zbierając to wszystko do kupy w sposób umożliwiający jakąś konkluzję: nie zgadzam się ani z Jarosławem Kaczyńskim, ani z tymi z europejskich polityków, którzy rozpoczęli polityczną obronę Tymoszenko, chociaż politycy niemieccy i Kaczyński podjęli ją z zupełnie różnych pobudek; ci pierwsi, by zdyskredytować Ukrainę jako niepodległe państwo, ten ostatni, by przyprzeć do muru Tuska, który pewnie właśnie zamierzał hulnąć gdzieś gdzie można pojeździć, pokopać, popić, a może i zajarać, korzystając z tego, że łikend, a nie za bardzo wiadomo jak tu się odezwać, żeby głupio nie wyszło.
Ewentualne odebranie kibicom pro-rosyjskiej dzisiaj Ukrainy sportowych emocji będzie „biło” w pro-zachodnie ukraińskie elity i wzmacniało pro-rosyjskie (widzicie, jacy oni są, a przecież to u nich bije się najwięcej murzyna na głowę statystycznego mieszkańca), z drugiej strony chyba już nie za bardzo jest w co bić, bo nic nie wskazuje na to, by obóz „Pomarańczowych” miał szansę na odrodzenie w najbliższym czasie, chyba, że na fali spadku poziomu życia, ale i tu przewiduję raczej pęknięcie na „Banderowszczinę” i resztę kraju, niż jakiś ogólny konsensus, co do pro-zachodniego kierunku.
Rozumiem powody oświadczenia wygłoszonego przez Kaczyńskiego, ale nie popieram takich metod, i pewnie dlatego nie mam ambicji politycznych. Inna rzecz, że reakcji Donalda i Bronisława oczekiwał będę z dużym zainteresowaniem. Może będzie wyglądać właśnie tak?
„Eee... No nie jest dobrze, jak się wsadza do więzienia opozycję, prawda... eee... Nie lubimy tego w Europie, od Eriki Steinbach po tego, co rzucał w policjantów koktajlami Mołotowa. Eee... Z drugiej strony... weź mi tu, Kasia, nie machaj przed nosem tą nogawą!... To jest nasza wspólna, że tak powiem sprawa, to znaczy nie więzienia i siniaczenie, ale granie w piłkę... Bo grać w piłkę każdy lubi... Czyli, zgadzając się ogólnie z nagle wybuchłbym oburzeniem w Niemczech, nie mogę zgodzić się z jego nagłym wybuchem w związku ze szczegółami. Rozumiem Erikę, która woli, jak się nabrzmiałe problemy polityczna załatwia w sposób inny niż więzienie... eee... w drodze eksmisji i zasiedlenia, dzięki czemu mamy mieszkanko w Gdyni. Ale rozumiem też Julię, że no nie może być tak, że premier albo wicepremier podpisuje jakiś ważny kontrakt, a potem się go za to czepiają... pieniacze... To znaczy pan prezydent Janukowycz nie jest pieniaczem, co to, to nie... On też jest Europejczykiem pełną gębą, to znaczy niezupełnie, ale prawie. No i chciałem jeszcze powiedzieć, że jakby cała impreza miała się odbyć w Polsce, to tylko w połączeniu z masowymi zawodami w paralotniach, żeby, prawda, każdy kibic mógł dolecieć. Stadiony są duże, więc trzeba zwyczajnie trzymać się prądów powietrznych, żeby przelecieć nad większymi wyrwami, a potem starać się trafić w takie koło, co jest narysowane na środku, albo od razu w trybunę. Dziękuje Państwu i zapraszam do Polski – wasz samochód już raz kiedyś tu był i na was czekał, więc na wszelki wypadek weźcie zapasowe kluczyki. Niestety, w chwili obecnej nie możemy zapewnić powrotu znaleziskiem do domu, ale przecież i tak dostali Państwo wypłatę ubezpieczenia od waszej firmy ubezpieczeniowej, jak było umówione.
Inne tematy w dziale Polityka