hephalump hephalump
759
BLOG

Samochód idealny. Mit auta bez kosztów utrzymania

hephalump hephalump Motoryzacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Jaki jest najlepszy samochód? Taki, który użytkownika (kierowcę) jak najmniej kosztuje w utrzymaniu. Może być z silnikiem benzynowym, może być diesel... ale jak tankuje się na fakturę (płaci kto inny) i nie ma limitu kilometrów to jest pełnia szczęścia.

Jak ktoś nie ma tego luksusu i mu nie zaoferowali auta służbowego to sobie montuje w skodzie gaz i też się pociesze, ze ma taniej.

Ale są i tacy co to nadal uważają, ze najtańszy jest w eksploatacji stary, wolnossący diesel. To nic, że kopci i blacha na nim rdzy i szpachli się trzyma.

"Panie ja już 15 lat tym autem jeżdżę i nie musiałem jeszcze nic poważnego wymieniać."

Poważnie to ja nie wierzę w takie cuda. Samochód nawet jak mało jeździ to się z czasem zużywa. I nie chodzi mi tu o płyny, filtry i paski. Elementy zawieszenia korodują także podczas postoju. Gumowe elementy po jakimś czasie same się rozpadają. Przegniłe przewody hamulcowe potrafią strzelić przy gwałtownym hamowaniu.

Ale chyba znaczną część kierowców interesuje głównie to by samochód był tani w utrzymaniu, a jego stan techniczny wielu ocenia na podstawie własnego widzimisię. A obowiązkowe przeglądy traktują jak kolejny podatek, a nie weryfikację stanu technicznego pojazdu.

***

Przyjeżdżam w piątek na stację diagnostyczną (Stacja Kontroli Pojazdów). Co roku ta sama, z diagnostą jestem już prawie po znajomości. Wiem, że sprawdza samochody uczciwie ale czasem trzeba czekać w kolejce. Tego dnia było jednak wyjątkowo pusto...

Zaczynamy procedurę przeglądu. Najpierw wpis o przyjęciu samochodu do diagnostyki i opłata za badanie (99 zł). Diagnosta informuje mnie, że jeżeli wynik wskaże na jakąś istotną dla bezpieczeństwa usterkę to będę miał 14 dni na jej naprawę. Po usunięciu usterki na tej samej stacji już bez dopłat dokończy się procedurę. Jak się nie pojawię w ciągu tych 14 dni lub nie naprawię uszkodzonych elementów to opłata za badanie przepada.

Ale w moim aucie usterek nie stwierdzono.

Diagnosta mówi, że od tej zmiany w przepisach to mu ruch na stacji o połowę zmalał. Mówi, że kierowcy głupawy dostają i po stwierdzeniu usterki zwyczajnie bez słowa odjeżdżają by już się więcej nie pojawić. A już są odnotowani w centralnym rejestrze, że się zgłosili lecz badania nie przeszli.

Jeżdżą bez ważnych badań technicznych.

Nie wiem jak dużo takich niepewnych samochodów jeździ po drogach. Ale zupełnie nie rozumiem kierowców, których trzeba "zmuszać" do dbałości o stan techniczny pojazdu. Przecież od tego zależ ich bezpieczeństwo, bezpieczeństwo pasażerów oraz innych użytkowników dróg.

Ja rozumiem, że chcemy by samochód był tani w utrzymaniu i nie obciążał nam portfela. Ale jakim kosztem? Czy warto oszczędzać kosztem bezpieczeństwa?

hephalump
O mnie hephalump

w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie