Trucker hiob Trucker hiob
1778
BLOG

Spacerkiem po Biblii. 10. Nowe Przymierze. Jezus i Kościół.

Trucker hiob Trucker hiob Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

(Część pierwsza) (Część dziewiąta)  Przypomnę pokrótce dzieje przymierzy Boga w Starym Testamencie.

 

Pierwsze przymierze było z Adamem. Było ono i najwęższe i równocześnie najszersze z pozostałych. Wąskie dlatego, że było a jedną rodziną tylko, z małżeństwem. Ponieważ jednak ta rodzina była całą ludzkością, to w tym sensie było ono najszersze. Następne było z Noem i jego „gospodarstwem”: Jedna rodzina, ale już z dziećmi i ich współmałżonkami. Trzecie przymierze było z Abrahamem: Tutaj już to gospodarstwo rozrasta się, być może, do setek osób. Abraham był bogatym człowiekiem i jego gospodarstwo domowe liczyło wielu najemników, niewolników, pracowników i wszyscy oni zostali współuczestnikami przymierza. Znakiem tego przymierza było obrzezanie, a Bóg nakazał obrzezać się wszystkim mężczyznom należącym do gospodarstwa Abrahama:

 

Przymierze, które będziecie zachowywali między Mną a wami, czyli twoim przyszłym potomstwem, polega na tym: wszyscy wasi mężczyźni mają być obrzezani; będziecie obrzezywali ciało napletka na znak przymierza waszego ze Mną. Z pokolenia w pokolenie każde wasze dziecko płci męskiej, gdy będzie miało osiem dni, ma być obrzezane – sługa urodzony w waszym domu lub nabyty za pieniądze – każdy obcy, który nie jest potomkiem twoim – ma być obrzezany; obrzezany ma być sługa urodzony w domu twoim lub nabyty za pieniądze. Przymierze moje, przymierze obrzezania, będzie przymierzem na zawsze. (Rdz 17,10-13)

 

Czwarte przymierze Bóg zawarł z Mojżeszem. Było to już przymierze z całym narodem. Jak pamiętacie, wnuk Abrahama, Jakub, któremu Bóg zmienił imię na Izrael miał dwunastu  synów, którzy zostali patriarchami dwunastu pokoleń Izraela, zamieszkali w Egipcie i pod wodzą Mojżesza wyszli z egipskiej niewoli już jako jeden naród, wybrany naród Boga, pierworodny syn spośród wszystkich narodów. Piąte przymierze, ostatnie w Starym Testamencie już było nie z narodem, ale z królestwem. Jaka różnica? Otóż głównie taka, ze królestwo ma pod sobą inne narody. Należy tu rozumieć to królestwo jako imperium, w skład którego wchodzi wiele narodów. W czasach króla Dawida i jego syna, Salomona Izrael był mocarstwem. Przez swe małżeństwa Salomon wszedł w związki z wieloma plemionami, a miał tych żon-księżniczek, jak pamiętamy, 700 i jeszcze 300 „żon drugorzędnych” (1Krl, 11:3).

 

 

Wszystkie te przymierza prowadzą nas do Nowego Przymierza, tego doskonałego, w którym zawierają się te niedoskonale, starotestamentowe, i które jest wypełnieniem tych, które były tylko typami tego, co miało nastąpić. Jak to mówi dokument II Soboru Watykańskiego, Dei Verbum:

 

KO 16. Bóg, sprawca natchnienia i autor ksiąg obydwu Testamentów, mądrze postanowił, by Nowy Testament był ukryty w Starym, a Stary w Nowym znalazł wyjaśnienie. Bo choć Chrystus ustanowił Nowe Przymierze we krwi swojej (por. Łk 22,20, 1 Kor 11,25), wszakże księgi Starego Testamentu, przyjęte w całości do nauki ewangelicznej, w Nowym Testamencie uzyskują i ujawniają swój pełny sens (por. Mt 5,17, Łk 24,27, Rz 16,25-26, 2 Kor 3,14-16) i nawzajem oświetlają i wyjaśniają Nowy Testament.

Przejdźmy więc do Nowego Przymierza, Nowego Testamentu. I zacznijmy może od Ewangelii św. Jana. Zaczyna się ona słowami: „Na początku…”i nie jest to przypadkowe. Takimi samymi słowami zaczyna się Stary Testament, Księga Rodzaju. Jan specjalnie używa tu takich samych słów, żeby nam wskazać, ze nasz Zbawiciel jest naszym Stworzycielem i równocześnie, że to nasz Stworzyciel nas zbawia. Ewangelia Jana jest pełna symboli sakramentalnych, ale najpełniejszym sakramentem w Historii Zbawienia jest sam Jezus.

 

Łukasz, który sam nie jest Izraelitą i pisze głównie do „Greków”, na początku swej Ewangelii pokazuje, że Jezus jest zbawicielem wszystkich ludzi. Ukazuje jego genealogie aż do Adama, a nawet samego Boga:

 

Sam zaś Jezus rozpoczynając swoją działalność miał lat około trzydziestu. Był, jak mniemano, synem Józefa, syna Helego, […] syna Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bożego.  (Łk 3,23,38)

 

Pokazuje nam więc, że Jego działanie, Jego śmierć ma znaczenie uniwersalne, dla wszystkich ludzi. „Adam” to przecież po hebrajsku „człowiek”. Pokazuje nam też, jak Jezus rozmawia z kobietami i to na dodatek jedna z nich jest Kanaanejką, inna Samarytanką, dotyka trędowatych i odszukuje wszystkich „innych”, wszystkich, których faryzeusze i saduceusze odrzucili. Łukasz pokazuje nam, że Jezus jest wypełnieniem przymierza zawartego z Adamem.

 

Ale tak naprawdę żeby poznać czym jest Nowe Przymierze, nie możemy odejść od jego żydowskich korzeni. Dlatego musimy się skupić nad Ewangelią św. Mateusza, bo jest ona najbardziej żydowska. To głownie do Hebrajczyków pisze Mateusz, zakładając, że znają oni dobrze historię swego narodu, jego prawa i zwyczaje.

 

Zacznijmy od rodowodu. Przede wszystkim składa się on z grupy trzech „czternastek”, a więc sześciu siódemek. Jezus zaczyna „siódmą siódemkę”. Jest zatem doskonałym wypełnieniem przymierzy Boga z ludźmi. Przymierzy które się „zaprzysięga”, a jak wszyscy pamiętamy, hebrajskie słowo na „zaprzysiąc” dosłownie znaczy też dosłownie „zasiódemkować” się. Inną ciekawą rzeczą w rodowodzie Jezusa jest wspomnienie czterech kobiet, o czym pisałem już TUTAJ.

 

Mateusz wspominając te kobiety w rodowodzie Jezusa pokazuje nam, że jeżeli Dawid i jego syn Salomon, mimo takiej genealogii, jaką posiadają, są uznani przez wszystkich Żydów za królów, i to najwspanialszych królów w historii Izraela, to nie ma powodów, żeby odrzucić Jezusa jako Króla.

 

Mateusz nazywa Jezusa synem Abrahama, synem Dawida. Jezus jest też nowym Mojżeszem. Mateusz ukazuje nam to przez wiele analogii. Na przykład Jezus jest powołany z Egiptu, gdzie schronił się ze swymi rodzicami przed Herodem, podobnie Mojżesz przyszedł z Egiptu. Jezus pościł przez czterdzieści dni, tak jak Mojżesz. Podczas Kazania na Górze, Mt 5-7, Jezus nam daje nowe prawo, tak jak Mojżesz dal Izraelitom prawo na Górze Synaj.

 

Nowe prawo Jezusa było jednak dość dziwne. Te błogosławieństwami na pierwszy rzut oka bardziej przypominają przekleństwa. Błogosławieni którzy cierpią, łakną, którzy się smucą, ubodzy, prześladowani? Co to za błogosławieństwa? Co Jezus ma na myśli?

Otóż Jezus chce odbudować królestwo kapłanów, który odrzuci dobra ziemskie dla dóbr, które tylko w niebie można znaleźć. Mt 6,19-21,24:

Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje.[…] Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.

Dalej Jezus mówi o budowie domu na skale i piasku. Mt 7,24-27:

Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.

Jest to dlatego ważne, że potem nam Mateusz mówi, kto jest tą skałą, na której Jezus zbuduje swój dom. Mt 16,18-19:

Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

 

Symbol skały i symbol kluczy. Dwa niezwykle ważne symbole, bez zrozumienia których naprawdę trudno nam zrozumieć czym jest Kościół. To właśnie na Piotrze Jezus buduje swój Dom, swoje Królestwo i swój Kościół. Mimo, że Piotr niejednokrotnie udowodnił, że nie można na nim polegać. Niewiele wiemy o innych apostołach z Biblii, nie wiemy o nich tyle co o Piotrze, ale z tego co wiemy, on jest chyba człowiekiem o najsłabszym charakterze spośród apostołów.

 

Na pewno ma on wiarę, w końcu tylko on odważa się chodzić po wodzie, ma tez cechy przywódcze, zawsze zabiera glos w imieniu apostołów, zawsze jest ukazany jako pierwszy spośród nich. Ale to także on zapiera się pod przysięgą i to przed służebną dziewką, że nie zna Jezusa, on upomina Jezusa, on został przez Jezusa nazwany szatanem, on był pierwszy w próżnym wychwalaniu się, ze choćby wszyscy zwątpili, on jeden nie zwątpi, to do niego Jezus się zwraca z wyrzutem, że jednej godziny nie mógł czuwać na Górze Oliwnej… i właśnie jego Jezus wybiera na fundament Kościoła.

 

Czasem jest to używane jako argument, że Kościół nie jest tym, czym głosi, że jest, właśnie dlatego, że został zbudowany na tak chwiejnym fundamencie. Ale jest to błędne rozumowanie, bo siła tego fundamentu nie polega na sile Piotra, ale Jezusa. Myślę, że właśnie dlatego Piotr został wybrany, wraz ze swymi słabościami, żeby nam pokazać, że opieka Jezusa nad Kościołem jest opieką polegającą nie na mocy ludzkiej, lecz boskiej.

 

Nauka Kościoła, choć, rzecz jasna, rozwija się na przestrzeni wieków i pewne doktryny są doskonalone i wyjaśniane w miarę jak Duch Święty je objawia Kościołowi,  jest niezmienna od 2000 lat.  Wystarczy poczytać Ojców Kościoła, by się o tym przekonać. Sługa Boży kardynał John Henry Newman, sam konwertyta na katolicyzm,  powiedział: „Zanurzyć się w historii to znaczy przestać być protestantem”.

 

Symbol kluczy. Co Jezus miał na myśli mówiąc o kluczach? Piotr i jemu współcześni doskonale wiedzieli, co. Chodziło o symbol urzędu pierwszego ministra w królestwie, premiera, któremu wszyscy inni ministrowie podlegają. Także klucze są symbolem dziedziczenia urzędu, gdy jeden premier odchodził, czy to oddalony, czy umierał, klucze przekazywano jego następcy. Jezus celowo używa w swej mowie słownictwa z proroka Izajasza. Iz 22,19-22:

 

Gdy strącę cię z twego urzędu i przepędzę cię z twojej posady, tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę, przepaszę go twoim pasem, twoją władzę oddam w jego ręce: on będzie ojcem dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla domu Judy. Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy.

 

Eliakim został ministrem po wyrzuceniu Szebny, który nie spełniał tego, co mu pan nakazał, i dostał klucze odebrane Szebnie. Jezus dając klucze Królestwa Piotrowi, powołuje go na ministra w tym królestwie i ustala urząd, który ma być dziedziczny, klucze mają przechodzić na następców Piotra. Daje mu tez moc wiązania i rozwiązywania na ziemi i obietnice, że to, co Piotr uczyni będzie uznane przez Boga.

 

Jak mógł Bóg być tak nierozsądny? Nie znał On Piotra? Nie wiedział, że nie można na nim w ogóle polegać? Przecież zaraz po daniu mu kluczy, nazywa go Jezus szatanem i mówi mu: Jesteś mi zawadą… Otóż właśnie, to jest dowód na to, ze i urząd Piotrowy i ten, kto na tym urzędzie zasiada, jest objęty specjalną protekcją Ducha Świętego. Nie da się inaczej tego wytłumaczyć. Nie jest możliwe, żeby jakaś instytucja istniała 2000 lat, nie jako skansen, skamieniałe wykopalisko sprzed wieków, Bractwo Kurkowe podtrzymujące swą tradycję, ale żywy, mocny organizm, pełen działania, wychowujący świętych, uczący nas o Prawdziwym Bogu, pełen życia i zapału w głoszeniu Ewangelii, odradzający się o nowa w każdej chwili, niezależnie od kultury, w jakiej mu idzie działać, od okoliczności, zwyczajów, czy kraju, w którym działa.

 

Oczywiście, ze nie zawsze i nie wszyscy członkowie Kościoła byli święci. Kościół jest szpitalem dla grzeszników, nie muzeum świętych. Dzięki Bogu, bo jakby było  inaczej, ja bym pierwszy wyleciał z hukiem.  Jednak  musimy odróżnić świętość Kościoła, który jest Ciałem Jezusa i Jego Oblubienicą, Czystą Dziewicą i Płodną Matką, od świętości nas, grzeszników, którzy tworzymy ten Kościół.

 

Jesteśmy Jego nieodłączną częścią, ale nasza grzeszność nie jest w stanie zaszkodzić czystości Kościoła, bo Jego czystość pochodzi od samego Boga, nie od nas. Podobnie jak było podczas fizycznej obecności Jezusa na ziemi. On sam nie stawał się nieczysty, dotykając trędowatych i zmarłych, raczej oni odzyskiwali życie i zdrowie. Taka jest też rola Kościoła, przez nasze w Nim uczestnictwo, przez sakramentalne działanie Kościoła, my odzyskujemy zdrowie i życie wieczne.

 

Dlaczego jednak upierać się, że to Kościół Katolicki  jest jedynym i prawdziwym Kościołem? Czy nie jest napisane, ze tam, gdzie dwóch, albo trzech zbierze się w imię Jezusa, będzie On obecny wśród nich? Czy katolicki jest lepszy niż angielski, amerykański, holenderski, czy niezależny, mały kościół baptystów z jakiegoś miasteczka w Alabamie? Cóż, tak można twierdzić tylko wtedy, jak się nie rozumie, czym Kościół naprawdę jest.

 

Przede wszystkim trzeba by wspomnieć, co znaczy katolicki. Jest to słowo pochodzące z greckiego, oznaczające „powszechny”, „uniwersalny”. Określenie użyte pierwszy raz przez św. Ignacego w roku AD 107.  Katolickość naszego Kościoła polega na tym, że jest On dostępny dla każdego, bez względu na kolor skóry, miejsce zamieszkania, narodowość. Ponieważ jest jeden Bóg, niepodzielny, to oczywiste jest to, ze Kościół, który jest i Jego Ciałem i Jego Królestwem, Nowym Jeruzalem, musi być jeden.

 

Ale czy Bogu nie zależy na różnorodności? Stworzył przecież tyle ras ludzkich, tyle gatunków zwierząt, tyle rodzajów roślin…może katolicy są szczęśliwi tak wielbiąc Boga, jak to robią, ale innym Duch Święty podpowiada inną drogę do zbawienia? Cóż, nie sądzę. Po pierwsze w ramach Kościoła jest wiele dróg do Pana, są różne wspólnoty, ruchy charyzmatyczne, itd., po drugie sama Biblia nas uczy, że Kościół musi być jeden i chrześcijanie zjednoczeni. Przypatrzmy się niektórym wersetom na to wskazującym. Mt 18,15-17:

 

Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!

Jak ten werset mógłby mieć sens, gdyby było więcej niż jeden Kościół? Gdybym ja podążał za Kalwinem i jego kościołem, a mój brat byłby niezależnym baptystą, czy zielonoświątkowcem, do którego kościoła mielibyśmy nasz spór oddać? 1 Kor 1,11-13:

Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory. Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni?

Święty Paweł tutaj wyraźnie ostrzega Koryntian przed podziałami i prosi o jedność. Podobnie prosi Efezjan, Ef 4,1-6:

A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

 

Ale najbardziej wstrząsająca jest modlitwa o jedność samego Jezusa. J 17,19-23:

A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie. Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.

…"jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, … aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał”. Wielkim skandalem jest podział chrześcijan i wszyscy powinniśmy robić wszystko, żeby ten stan się zakończył. Każdy z nas coś może zrobić w tym kierunku, czynem lub modlitwą. A jeżeli komuś jakiś duch coś innego podpowiada, warto się zastanowić, co to jest za duch… bo Duch Święty na pewno nie podpowiada niczego niezgodnego z nauką Biblii.

 

W szóstym rozdziale Ewangelii wg św. Jana znajdujemy najpierw opis rozmnożenia chleba, w kontekście święta Paschy, a później Jan opisuje zdumiewającą rzecz. Jezus, który zdobył serca tysięcy uczniów, wiadomo, do serca najłatwiej trafić przez żołądek, powiedział coś, wydawałoby się, głupiego, niezrozumiałego i w rezultacie stracił większość swoich wyznawców. W ówczesnych czasach, gdzie nauczyciele mieli swe „szkoły”, wielkość nauczyciela często określano po tym ilu uczniów jest w stanie za sobą pociągnąć.  Czemu  zatem Jezus tak postąpił, ze nagle z grupy kilkutysięcznej została mu garstka zaledwie? Co takiego powiedział Jezus, czego nie zrozumieli Jemu współcześni i ciągle nie rozumie wielu chrześcijan dzisiaj?  J 6,48-58:

 

Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

 

Na czym wiec polega problem? Czemu to oburzyło Żydów? Może Jezus mówił tylko symbolicznie, jak uważa wielu naszych braci protestantów? Moim zdaniem, gdyby Jezus powiedział tylko „Jam jest chleb życia”, moglibyśmy tak przyjąć, w końcu powiedział tez, że jest światłością świata, drogą, bramą, czy też krzewem winnym i te określenia wszyscy rozumiemy symbolicznie. Ale Jezus na tym nie skończył, wyjaśnia dalej, co ma na myśli, używając słownictwa, które nie może pozostawić żadnych wątpliwości. „Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.” To nie są słowa symboliczne. Przypatrzmy się tej rozmowie:

 

Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: Jak On może nam dać /swoje/ ciało do spożycia? Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.

Czy Jezus, widząc, że traci uczniów, Powiedział: Bracia, ja tylko mówiłem w przenośni? Nie, podkreśla to jeszcze bardziej, używa formuły przysięgi: „Zaprawdę, zaprawdę”, „amen, amen”.  To oświadczenie nie jest hiperbolą, nie jest przenośnią. Także samo słowo φάγῃ, „phago”, „jeść” użyte w oryginale greckim wskazuje na dosłowność oświadczenia Jezusa. Używa się go mówiąc o jedzeniu mięsa, posiłku, takim słowem można by określić to, co robi drapieżnik jedzący swą zdobycz.

 

Problem tego oświadczenia Jezusa był głównie  teologiczny. Żydom nie wolno było spożywać krwi, bo byliby wykluczeni z synagogi. Gdy więc zrozumieli, co im Jezus mówił, oburzali się nie na to, że On sugeruje jedzenie swego ciała, bo pozornie Jego nauka była niezgodna z nauką Mojżesza. Kpł 3,17:

To jest ustawa wieczysta na wszystkie czasy i na wszystkie pokolenia, we wszystkich waszych siedzibach. Ani tłuszczu, ani krwi jeść nie będziecie!

Kpł 7,26-27:

Gdziekolwiek będziecie mieszkać, nie wolno wam spożywać żadnej krwi: ani krwi ptaków, ani krwi bydląt. Ktokolwiek spożywa jakąkolwiek krew, będzie wykluczony spośród swego ludu. Kpł 17,14: Bo życie wszelkiego ciała jest we krwi jego – dlatego dałem nakaz synom Izraela: nie będziecie spożywać krwi żadnego ciała, bo życie wszelkiego ciała jest w jego krwi. Ktokolwiek by ją spożywał, zostanie wyłączony.

Jednak Jezusowi właśnie o to chodziło, o wykluczenie ze skorumpowanej synagogi, skorumpowanej Świątyni i wstąpienie do Świątyni, którą jest On sam. Samo ustanowienie Eucharystii nastąpiło w wieczerniku i nie będę tu wiele pisał na ten temat. Zapraszam do przeczytania tekstu o Czwartym Kielichu.

 

Jezus nas całą swoją działalnością na ziemi przygotowuje do przyjścia „Nowego Jeruzalem”. Świątynia była dla Żydów połączeniem Wall Street, Brukseli, Oxfordu, Moskwy – jednym zdaniem był mikrokosmosem. Całym światem w pigułce. Ale tak naprawdę, to Świątynia wskazywała tylko na Jezusa. On sam stał się prawdziwą Świątynią. J 2,19-22:

Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Jezus się nie pomylił, gdy powiedział w „Małej Apokalipsie”, w Mt 24, Mk 13 i Łk 21, że to pokolenie nie przeminie nim On wróci na ziemię.   Wrócił jednak do nas w postaci sakramentalnej. Jest On wśród nas ukryty pod postacią Eucharystii. Jest też On wśród nas jako Kościół, który jest Jego Ciałem.

 

Jest to bardzo istotne, coś, czego nie spostrzega wielu współczesnych chrześcijan-protestantów. Kościół nie jest jedna z tysięcy „denominacji”, Kościół Katolicki jest Nowym Jeruzalem, jest Nową Świątynią, którą Jezus odbudował w trzy dni. Nie jest jak inne wspólnoty, które można porównać do starotestamentowych synagog, gdzie pobożni Żydzi gromadzili się na modlitwach i czytaniu Pisma, lecz gdzie nie mogli składać ofiar nakazanych przez prawo. Ofiary można było składać tylko w Świątyni.

 

Według Oxford’s World Christian Encyclopaedia  jest teraz 41127 różnych odłamów, sekt i rodzajów kościołów chrześcijańskich. Jednak chrześcijaństwo nie może istnieć bez Świątyni i Świątynia może być tylko jedna. Tak było przez całą historię i tak będzie do ponownego przyjścia Pana Jezusa, gdyż Bóg jest jeden. Inne religie miały dziesiątki świątyń, w których składano ofiary, ale nie wśród Żydów i później nie wśród chrześcijan. Dlatego też Bóg dopuścił zniszczenie Świątyni w Jerozolimie. Musiała ona być zburzona, aby nowa świątynia, świątynia Ciała Jezusa, czyli Kościół mogła powstać.

Zobaczmy, co sama Biblia mówi na ten temat. Mt 24,1-2:

Gdy Jezus szedł po wyjściu ze świątyni, podeszli do Niego uczniowie, aby Mu pokazać budowle świątyni. Lecz On rzekł do nich: Widzicie to wszystko? Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony.

To proroctwo wypełniło się w niesamowity sposób. Gdy Rzymianie zaatakowali świątynie w 70. roku, temperatura pożaru była tak wielka, ze złoto zgromadzona w dużej ilości w świątyni w postaci wielu dziel sztuki rozpłynęło się i po wystygnięciu złodzieje odwrócili każdy kamień w ruinach, aby je odzyskać i skraść.

 

Jezus wskazuje na siebie jako na Nową Świątynię. J 2,18-22:

W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.

Święty  Paweł pokazuje, że to my jesteśmy tą świątynią, zjednoczeni z Jezusem. 1 Kor 3,16-17:

Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście.

2 Kor 6,16:

Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego – według tego, co mówi Bóg: Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich, i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.

Ef 2,19-22:

A więc nie jesteście już obcymi i przychodniami, ale jesteście współobywatelami świętych i domownikami Boga – zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus. W Nim zespalana cała budowla rośnie na świętą w Panu świątynię, w Nim i wy także wznosicie się we wspólnym budowaniu, by stanowić mieszkanie Boga przez Ducha.

W tych wersetach św. Paweł wskazuje na to, że to my tworzymy Świątynię. Czyli Świątynia jest nie tylko Ciałem Jezusa, Kościołem, ale my nią także jesteśmy.  To my, tworząc Kościół, jesteśmy nową Świątynią, Nowym Jeruzalem, nową rzeczywistością, którą najpełniej można określić słowami „Królestwo Boże”. Pamiętacie słowa Jezusa do Szawła na drodze do Damaszku: „Dlaczego mnie prześladujesz?” Szaweł prześladował chrześcijan, Jezus utożsamia się tam ze swoim ludem.

 

Problemem człowieka z początku XXI wieku jest to, że już nie bardzo wiemy, czym było królestwo. Szczególnie jest to problem dla Amerykanów, wychowanych w kraju, który nigdy nie był królestwem. Kraju, który zawsze kładł nacisk na indywidualizm, gdzie każdy człowiek ma równe szanse startu  i gdzie ludziom naprawdę trudno przychodzi zginanie karku i uznanie swego poddaństwa. Nic dziwnego, że większość sekt chrześcijańskich właśnie stąd pochodzi.

 

Przyjrzyjmy się bliżej Listowi do Hebrajczyków. Jego charakter wskazuje, że jest to być może homilia, kazanie,  prawdopodobnie skierowane do kapłanów. Całkiem możliwe, że nawet do Lewitów, którzy byli kapłanami w Świątyni, a teraz przyjęli Jezusa za Mesjasza. Hbr 3,1-6:

 

Dlatego, bracia święci, uczestnicy powołania niebieskiego, zwróćcie uwagę na Apostoła i Arcykapłana naszego wyznania, Jezusa, bo On jest wierny Temu, który Go uczynił, jak i Mojżesz w całym Jego domu. O tyle nawet większej czci godzien jest od Mojżesza, o ile większą cześć od domu ma jego budowniczy. Każdy bowiem dom jest przez kogoś zbudowany, a Tym, który zbudował wszystko, jest Bóg. I Mojżesz wprawdzie był wierny w całym domu Jego, ale jako sługa na świadectwo tego, co miało być powiedziane; Chrystus zaś, jako Syn, był nad swoim domem. Jego domem my jesteśmy, jeśli ufność i chwalebną nadzieję aż do końca wytrwale zachowamy.

Autor listu wskazuje tu na fakt, ze Jezus jest nie tylko arcykapłanem, ale, że jest większy od samego Mojżesza, bo faktycznie jest On Bogiem. Hbr 5,1-6:

Każdy bowiem arcykapłan z ludzi brany, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga, aby składał dary i ofiary za grzechy. Może on współczuć z tymi, którzy nie wiedzą i błądzą, ponieważ sam podlega słabościom. I ze względu na nią powinien jak za lud, tak i za samego siebie składać ofiary za grzechy. I nikt sam sobie nie bierze tej godności, lecz tylko ten, kto jest powołany przez Boga jak Aaron. Podobnie i Chrystus nie sam siebie okrył sławą przez to, iż stał się arcykapłanem, ale /uczynił to/ Ten, który powiedział do Niego: Ty jesteś moim Synem, jam Cię dziś zrodził, jak i w innym /miejscu/: Tyś jest kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka.

Rdz 14,18-20:

Melchizedek zaś, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a [ponieważ] był on kapłanem Boga Najwyższego, błogosławił Abrama, mówiąc: Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! Niech będzie błogosławiony Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów! Abram dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.

Jezus więc jest powołany przez Boga do składania ofiar na wzór Melchizedeka. Ten tajemniczy władca Szalemu, czyli Jerozolimy, jak pamiętamy, złożył ofiarę z chleba i wina, przyjął dziesięcinę od Abrahama i pobłogosławił go. Jezus powraca do tego kapłaństwa, wynikającego z prastarej tradycji, starszej od kapłaństwa Lewitów, starszej nawet od Hebrajczyków i od samego ojca Abrahama. Tradycja ta wywodzi się od samego Adama, syna Bożego, przez Noego i jego syna, Sema, którego to ta sama tradycja, zarówno żydowska jak i chrześcijańska utożsamia z Melchizedekiem. To właśnie przez niego, przez jego błogosławieństwo udzielone Abrahamowi łączy się jakby świat sprzed potopu ze światem istniejącym po potopie. Hbr 8,3:

Każdy bowiem arcykapłan ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto potrzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował.

Jezus, na wzór Melchizedeka, ofiaruje chleb i wino, ale ofiaruje przecież siebie, jak widać, nie da się tych symboli rozłączyć, a raczej obejść tej rzeczywistości, bo to nie jest symboliczna ofiara, jest ona jak najbardziej realna. Wszyscy chyba pamiętamy scenę z Wieczernika, ustanowienie sakramentu Eucharystii, w końcu słowa te słyszymy podczas każdej mszy świętej. Ciekawą rzeczą, moim zdaniem, jest to, że Jezus zmartwychwstały daje się poznać swym uczniom właśnie podczas Eucharystii, podczas łamania chleba. Łk 24,29-31:

Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu.

Gdy tymczasem ten, który Go zdradził, nie uwierzył w tą naukę. J 6,68-71:

Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga. Na to rzekł do nich Jezus: Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem. Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem – jeden z Dwunastu – miał Go wydać.

 

Jak pamiętamy, to właśnie podczas Ostatniej Wieczerzy, gdy Jezus ustanowił Sakrament Eucharystii i wyjaśnił niejako, jak to będzie możliwe, żebyśmy spożywali Jego ciało, Judasz powziął decyzję zdrady swego Nauczyciela. Moim zdaniem wiara w prawdziwą obecność Jezusa w Eucharystii ma kluczowe znaczenie.

 

Spotkałem się kiedyś z określeniem ludzi wychodzących natychmiast po otrzymaniu Jezusa z kościoła „Judaszami”. Cóż, może to zbyt mocne i na pewno niesprawiedliwe w stosunku do tych, którzy mają czasem inne, ważne obowiązki i naprawdę nie mogą czekać, ale wiele osób przyjmuje Jezusa tylko zwyczajowo, nie zdając sobie sprawy, nie myśląc o tym, że to samego Boga przyjmują w gościnie swego serca.

 

Ja teraz, gdy mi już siwieją wąsy, odkryłem piękno pieśni, których uczyli mnie karmelici bosi w dzieciństwie: „Pan Jezus już się zbliża, już puka do mych drzwi, pobiegnę Go przywitać, z radości serce drży… Nie jestem godzien, Panie, byś w sercu moim był, Tyś Królem wszego świata, a jam jest marny pył. O szczęście niepojęte, Bóg sam odwiedza mnie…” Pieśń, którą wszyscy w Polsce od dziecka znają… Często jednak, jak coś jest nam znane tak dobrze, przechodzimy nad tym obojętnie. Tymczasem, gdy się zastanowimy nad tymi pięknymi słowami, gdy sobie je powtórzymy, mając Jezusa w sercu, trudno powstrzymać łzy radości.

 

Wróćmy do Listu do Hebrajczyków. Hbr 8,4-5:

Gdyby więc był na ziemi, to nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień Prawa. Usługują oni obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich. Gdy bowiem Mojżesz miał zbudować przybytek, to w ten sposób został pouczony przez Boga. Patrz zaś – mówi – abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze.

Jezus więc jest naszym arcykapłanem w niebie i tam się znajduje nasza świątynia, nasze Nowe Jeruzalem, przybytek zbudowany na pustyni, czy później świątynia w Jerozolimie są tylko imitacją przybytku ukazanemu Mojżeszowi, a także później królowi Dawidowi i umiłowanemu uczniowi Janowi na wyspie Patmos. Hbr 9,13-16:

Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. I dlatego jest pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy. Gdzie bowiem jest testament, tam musi ponieść śmierć ten, który sporządza testament.

Jezus nie tylko jest arcykapłanem, ale i ofiarą składaną Bogu na przebłaganie za nasze grzechy. Będąc zaś sam Bogiem, gdy umarł, sprawi, że mógł się wypełnić testament, który nabiera mocy dopiero ze śmiercią Tego, który nam go zapisał. Hbr 9,24-28:

Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej /świątyni/, ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga, nie po to, aby się często miał ofiarować jak arcykapłan, który co roku wchodzi do świątyni z krwią cudzą. Inaczej musiałby cierpieć wiele razy od stworzenia świata. A tymczasem raz jeden ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie. A jak postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak Chrystus raz jeden był ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.

Ofiara Jezusa jest doskonała i pełna i dlatego nie musi być powtarzana, ale też jest wieczna, tzn. nigdy się niekończąca. Ponieważ jest ona składana w niebie, jest ponadczasowa. O czasie pisałem w innym miejscu, zapraszam do przeczytania, my w każdym razie re-prezentując Ofiarę Jezusa podczas mszy świętej otwieramy jakby okno do nieba, łącząc się z wieczną ofiarą składaną przez naszego Arcykapłana z samego siebie, pod postacią Chleba i Wina, które są Ciałem i Krwią Baranka, ofiary za nasze grzechy. Hbr 10,25-27:

Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stało zwyczajem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień. Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników.

Nie lekceważmy sobie obowiązku uczestniczenia w Mszy Świętej. Mógłbym tu powiedzieć, ze nie rozumiem ludzi, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli opuszczają msze, ale było by to nie fair z mojej strony, bo i ja w swym życiu nie raz miałem „ciekawsze” rzeczy do robienia niż „marnowanie” czasu na Mszę. Ale na swoje usprawiedliwienie musze powiedzieć, że po prostu nie rozumiałem, czym Msza Święta jest. Dlatego też teraz piszę o tym. Bo gdy raz sobie uświadomimy, że podczas Mszy nie tylko jesteśmy u stop Krzyża, ale także z aniołami i wszystkimi świętymi w niebie, to naprawdę nie ma takiej rzeczy na świecie, która mogłaby konkurować z uczestniczeniem w Mszy Świętej.

 

Wszyscy kochaliśmy papieża i gdy odwiedzał naszą ojczyznę, my, często w trudach i niewygodach, często wielkim kosztem, staraliśmy się przybyć tam, gdzie on będzie, żeby choć z daleka go zobaczyć… Ja sam specjalnie przyleciałem do Polski, by go spotkać podczas, jak się później okazało, ostatniej jego pielgrzymki, ale on jest tylko Jezusowym namiestnikiem, widzialną głową Kościoła na ziemi.  A przecież w każdym kościele, na każdej Mszy możemy się spotkać osobiście z samym Jezusem. I to nie tylko w niedzielę, ale każdego dnia.  Nie ma jednej sekundy podczas doby, aby gdzieś, w jakimś zakątku świata, nie odbywała się ofiara Eucharystii. Ofiara w niebie nie ma końca i nasze współofiarowanie na ziemi tez niema końca. Hbr 13,10-13:

Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa spożywać ci, którzy służą przybytkowi. Ciała bowiem tych zwierząt, których krew arcykapłan wnosi do świątyni jako ofiarę przebłagalną, pali się za obozem. Dlatego i Jezus, aby krwią swoją uświęcić lud, poniósł mękę poza miastem. Również i my wyjdźmy do Niego poza obóz, dzieląc z Nim Jego urągania.

 

Tu autor ukazuje, ze musimy opuścić starą świątynię i stare przymierze, aby moc uczestniczyć w nowej ofierze Jezusa. Ta uwaga była bardzo istotna dla Żydów w pierwszym wieku, którzy mieli moralny dylemat co zrobić, gdy nadciągały wojska Rzymian. Z historycznych przekazów, zwłaszcza Józefa Flawiusza, naocznego świadka tamtych wydarzeń, historyka żydowskiego, który w czasie wojny w 70 roku służył Rzymianom wiemy, ze Żydzi, którzy przyjęli Jezusa za Mesjasza, uciekli w góry, do miejscowości Pella i żaden z nich nie zginął. Tymczasem w Jerozolimie, w której przebywało wielu Żydów z diaspory, zginęło ich 1 200 000. Chrześcijanie uniknęli pogromu dzięki zrozumieniu ostrzeżeń z Ewangelii i Apokalipsy Świętego Jana i dzięki nauczaniu autora listu do Hebrajczyków. Świat musiał się skończyć, świat, jaki istniał do tej pory, który reprezentowała Świątynia, która była dla każdego Żyda mikrokosmosem, musiał ulec likwidacji, żeby nowy świat, nowa rzeczywistość mogły zaistnieć.

 

Nie będę już pisał o Apokalipsie, ale dla tych, którzy będą czytać tę księgę mam kilka uwag. Przypatrzcie się jej oczami osoby uczestniczącej w liturgii Eucharystycznej. Te wszystkie symbole, znane nam z kościoła: kadzidło, kapłan, szaty liturgiczne, ofiara, czytanie listów itd. Nasza liturgia Mszy Świętej jest taka, bo jest wzorowana na wizji Jana, który miał widzenie Ofiary Eucharystycznej, Niebiańskiej Liturgii.

 

Podsumowując chciałbym jeszcze raz podkreślić, ze Kościół jest czymś znacznie większym, niż organizacją, zgromadzeniem wiernych.  Kościół jest Królestwem Bożym i Jego mistycznym Ciałem. My tworzymy ten Kościół, jako Królestwo jesteśmy Jego członkami, a królem jest sam Jezus. Jego namiestnikiem, widzialnym przedstawicielem, tym, który otrzymał klucze jest Piotr i jego następcy.

 

Kościół jest tez Nowym Jeruzalem, Nowym Izraelem, wybranym narodem, jest Dziewiczą Oblubienicą i Płodną Matką. W takim tekście, który z założenia jest prosty i krótki nie ma miejsca na rozwiniecie wszystkich tych wątków. Ja tylko miałem ambicje wykazać, ze plan Boży, od początku aż do dzisiejszego dnia jest spójny, logiczny i konsekwentny. Że chrześcijaństwo jest wypełnieniem religii naszych starszych braci w wierze, Żydów, że jest ważne to, że Kościół Katolicki istnieje i że nie jest wszystko jedno, czy jest się katolikiem, czy chrześcijaninem innej tradycji.

Jak czytać Biblię? Uwagi praktyczne.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura