Exodus, czyli Księga Wyjścia, albo raczej Księga Imion, jak jest nazywana po hebrajsku, od pierwszych słów zapisanych w tej Księdze, (zwyczaj zachowany do dziś w Kościele w tytułowaniu Encyklik, które zawsze nazywane są od ich pierwszych słów), jest dla Narodu Wybranego chyba najważniejszą Księgą Starego Testamentu. Przynajmniej w pewnym sensie, bo przecież trudno robić ranking Słów Bożych. Każde z nich jest niezmiernie ważne.
Księga ta mówi nam o czymś niezwykle istotnym. O czymś, czego nam nie wolno zapominać. To było tak ważne dla Izraelitów, że gdy co roku obchodzono Paschę, uważano, że każdy z nich sam, osobiście uczestniczył w exodusie. W wyjściu z Egiptu. Nie wspominali tego, jak my wspominamy nasze dawne dzieje, ale przeżywali to tak, jakby sami tego doświadczali. I ważne jest, byśmy i my podtrzymywali tę tradycję, bo przecież my także, każdej niedzieli, na Mszy Świętej, obchodzimy nasz exodus. Dlatego postanowiłem trochę przybliżyć wszystkim tę wspaniałą historię.
Pierwsze zdanie Księgi Wyjścia brzmi tak:
"Oto imiona synów Izraela, którzy razem z Jakubem przybyli do Egiptu. Każdy zaś przyszedł ze swoją rodziną"
To zdanie nawiązuje do Genesis, Księgi Rodzaju, gdzie czytamy o tym, jak Józef został sprzedany przez swych braci w niewolę egipską, by poprzez interpretację snu faraona, zostać wyniesionym na wyżyny politycznej kariery. Staje się człowiekiem numer dwa w całym państwie, zaraz po faraonie. Sen oczywiście dotyczył siedmiu urodzajnych lat, po których nastąpiło siedem lat klęski. W wyniku tej suszy bracia Józefa, wraz ze starym ojcem Jakubem, osiedlają się w najżyźniejszym regionie Egiptu, w kraju Goszen.
Wszystkich potomków Jakuba było siedemdziesięciu. To jest bardzo ważna liczba, mająca także symboliczne znaczenie. Z 10 rozdziału Księgi Rodzaju wiemy, że to tylu potomków, ilu miał Noe. Co więcej, czytamy tam na zakończenie:
Oto szczepy synów Noego według ich pokrewieństwa i według narodów. Od nich to wywodzą się ludy na ziemi po potopie. (Rdz 10, 32)
Zatem Izraelici wierzyli, że na świecie jest siedemdziesiąt narodów, pochodzących od potomków Noego. Zatem ta liczba siedemdziesięciu potomków Jakuba-Izraela jest jakby symbolem nowego ładu, nowej rzeczywistości i zapowiedzią tego, do czego powołał Bóg swój Naród Wybrany. Izrael miał być narodem kapłańskim, uczącym wszystkie narody tego, co im Bóg Jahwe objawił. Miał być pierworodnym synem wśród narodów, co sugeruje, że inne narody mają być młodszymi dziećmi Boga i także muszą Go, za pośrednictwem starszego brata, Izraela, poznać. Urzeczywistniło się to najpełniej w królestwie Dawida, gdy jego syn, Salomon, mający 700 żon, (niewątpliwie wynik sojuszy politycznych z innymi narodami i znowu symboliczna liczba 10 razy 70), naucza wszystkie narody, jak to czytamy na przykład w 1 Krl 1-9, w historii z Królową Saby.
Siódmy werset Księgi Wyjścia mówi nam:
Synowie Izraela rozradzali się, pomnażali, potężnieli i umacniali się coraz bardziej, tak że cały kraj się nimi napełnił.
To jest ponowne nawiązanie do Księgi Rodzaju, do samego jej początku, rozdział 1 werset 28:
Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi.
Mamy więc tu przypomnienie błogosławieństwa, jakiego Bóg udzielił Adamowi i Ewie i które wypełnia się w potomkach Jakuba. Ale nie tylko to, także wypełnienie obietnicy, jakiej Bóg udzielił Abrahamowi:
Będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu. (Rdz 22, 17-18)
Jednak już w kolejnym wersecie mamy problem. Czytamy tam, że "rządy w Egipcie objął nowy król, który nie znał Józefa." To wcale nie znaczy, że nigdy o nim nie słyszał. Słyszał o nim aż zbyt wiele. Sformułowanie "znać kogoś", po hebrajsku יָדַ֖ע, yada, ma tu raczej znaczenie przymierza, a nawet czegoś więcej. Najlepiej to widać w Rdz 4,1, gdzie czytamy:
Potem Adam poznał Ewę, żonę swoję, która poczęła i porodziła Kaina, i rzekła: Otrzymałam męża od Pana. (BG)
Adam "poznał swoją żonę". To samo słowo, yada. Poznanie jej doprowadziło do narodzenia się syna. Jednak nowy faraon, z innej dynastii, nie uważał już Jakuba za zbawiciela Egiptu, a jego potomków, bardzo licznych i bogatych, uważał za zagrożenie dla Egipcjan i zapewne dla swojej władzy także. W takim sensie go "nie znał", a nie w sensie nieznajomości historii swojego kraju. To tak, jak we współczesnym świecie jedno państwo nie uznaje ambasadora innego kraju, powiedzmy po jakimś zamachu stanu. Nie znaczy to, że nie wiedzą, co się tam wydarzyło, lecz nie uznają nowej władzy za prawowitą, a zatem ich ignorują, czy też bojkotują, albo wręcz aktywnie zwalczają.
Stąd już tylko krok do tego, co się wydarzyło dalej. Bowiem gdy ktoś nie jest z nami, jest przeciwko nam. W kolejnych wersetach czytamy:
I rzekł [faraon] do swego ludu: Oto lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy od nas.10. Roztropnie przeciw niemu wystąpmy, ażeby się przestał rozmnażać. W wypadku bowiem wojny mógłby się połączyć z naszymi wrogami w walce przeciw nam, aby wyjść z tego kraju. (Wj 1, 9-10)
Słowo "wyjść", עָלָה, alah, ma znaczenie "wyjść w górę", unieść się. Obawy faraona sprawdziły się w trzecim rozdziale, gdy Bóg obiecuje Mojżeszowi, że "alah", wyprowadzi, wyniesie Izraelitów z Egiptu. To także będzie ważny motyw, przewijający się przez całą Księgę Wyjścia.
Pierwszym pomysłem faraona mającym na celu zniszczenie Hebrajczyków była ciężka, wyniszczająca fizyczna praca. Jednak nie wiele to dało, gdyś czytamy, że "im bardziej go uciskano, tym bardziej się rozmnażał i rozrastał, co jeszcze potęgowało wstręt do Izraelitów". Znowu lekcja hebrajskiego. Słowo "pracować", עָבַד, abad, jest także często tłumaczone jako "służyć". Wrócimy jeszcze do niego w dalszej części naszego opowiadania.
Plan faraona nie wypalił, więc postanowił on przejść do bardziej drastycznych sposobów. Ogłosił, że położne wzywane do rodzących hebrajskich kobiet mają zabijać chłopców, a jedynie dziewczynki pozostawiać przy życiu. Oczywiście dziewczynki te po latach musiałyby szukać mężów wśród Egipcjan i wtedy automatycznie ich majątki przeszłyby w egipskie ręce.
Ten plan także się nie udał, bo położne bardziej się bały Boga, niż faraona. Biblia podaje nam imiona tych położnych: "jedna nazywała się Szifra, a druga Pua", ale nigdzie nie podaje nam imienia faraona. To jest znamienne, bo nie nazwanie kogoś po imieniu jest obrazą. Jest uznaniem go za kogoś bez znaczenia, nieważnego, czy wręcz jest ukaraniem go. Mojżesz, który tradycyjnie jest uznawany za autora Pięcioksięgu, z pewnością znał imię faraona, z którym przecież wielokrotnie rozmawiał. Jednak to imiona położnych, osób trzeciorzędnych w naszym opowiadaniu przeszły do historii, a faraon pozostał anonimowy. Do dziś, nie mając pewności, uczeni spierają się o którego konkretnie egipskiego króla tam chodzi.
Położne tłumaczyły się, że nie mogły zabijać chłopców w czasie porodu, bo Izraelitki są zdrowe i szybko rodzą, więc gdy one docierały do ich domostw, chłopcy już się urodzili. Zatem faraon obmyślił poprawkę do swego planu. Zarządził mianowicie, by już narodzonych chłopców wrzucać do Nilu. I to doprowadza nas do końca pierwszego rozdziału Księgi Wyjścia, a mnie do końca mojej notki. Ale ciąg dalszy nastąpi, bo nasza historia dopiero się zaczyna.
Inne tematy w dziale Rozmaitości