Wałęsa, Kwaśniewski, Olechowski, Rakowski i Wachowski, przy wsparciu tak zwanych autorytetów moralnych, założyli nowy Związek Bojowników o Wolność i Demokrację.
Nowi ZBOWiD – owcy zarzucają braciom Kaczyńskim łamanie zasad demokracji. Przykładów jednak nie podają. Dla nich sam fakt, że to nie oni są przy władzy jest łamaniem demokracji. Gdyż, jak mawiał bliski im ideowo Kim Ir Sen: „Nie ma demokracji dla wrogów demokracji”. Zaś to, kto jest wrogiem demokracji określają Wałęsa z Kwaśniewskim. Pierwszy chciał rządzić „demokratycznie” dekretami i rozwiązywał parlament oraz rząd, kiedy zagrożone były jego interesy. Drugi „demokrata” publicznie nazywał udział w „Solidarności” owczym pędem, zaś ostatnio wsławił się przyjęciem ogromnej sumy od ukraińskiego oligarchy, kojarzonego ze śmiercią niezależnego dziennikarza Georgija Gongadze. Akurat ci osobnicy na temat zagrożeń demokracji nie powinni wypowiadać się. Chyba, że chcą mówić o swoich w tej materii dokonaniach, a jest ich niemało.
Przy okazji zlotu „zbowidowców” wielu komentatorów (np. Teresa Torańska) usiłowało wmówić nam, że Kaczyńscy to nieuki a przeciwko nim staje światłe i wykształcone społeczeństwo z „magistrem” Kwaśniewskim, Lechem Wałesą (wykształcenie zawodowe), Tadeuszem Mazowieckim (matura), czy Władysławem Bartoszewskim, który ukończył zaledwie szkołę średnią a profesorem jest... honoris causa uczelni w Bawarii. Na podobnej zasadzie profesorem mógłby tytułować się Andrzej Lepeper, ale on ma więcej pokory i tego nie czyni.
Tym, którzy zapomnieli przypomnę, że obaj Kaczyńscy mają tytuły profesorskie i nie są one wyłącznie honorowe.
