Sergey Platonov, pexels.com
Sergey Platonov, pexels.com
Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
102
BLOG

Opowieść o Małym i Dużym Kraju

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Polityka Obserwuj notkę 4
Krótka opowieść o dwóch krajach europejskich

Był sobie pewien Mały Kraj w Europie, który powstał po wielkich zawirowaniach historycznych. Mały Naród, który ten Kraj zamieszkiwał od wielu lat walczył o niepodległość i w końcu udało mu się ją uzyskać - trochę niespodziewanie – właśnie z powodu tych zawirowań. Kraj nie był wcale taki mały – miał dużą powierzchnię mierzoną w kilometrach kwadratowych. Jednak jego gospodarka nie była zbyt mocna i miał większych od siebie sąsiadów, dlatego będę go nazywał Małym Krajem. Największym źródłem bogactwa Małego Kraju był okręg przemysłowy, który podczas ustalania granic został mu przyznany kosztem Dużego Kraju. Ten ościenny Duży Kraj był bardzo silny, jednak był też największą ofiarą wzmiankowanych powyżej zawirowań historycznych – niegdyś potężny, stracił swoje znaczenie i Duży Naród go zamieszkujący nie był tym faktem zachwycony.

Pewnym problemem Małego Kraju było to, że znaczący okręg przemysłowy, będący źródłem jego bogactwa, był w dużym stopniu zamieszkany przez obywateli narodowości Dużego Kraju (nazwijmy go Dużym Narodem). Podobnie część Małego Kraju leżąca nad morzem była zaludniona reprezentantami Dużego Narodu, którzy domagali się autonomii.

Lata mijały i Mały Kraj rozwijał się. Rosła gospodarka, państwo powoli uzyskiwało uznanie na arenie międzynarodowej. Nie przebiegało to bynajmniej bezproblemowo – w Kraju były przewroty, bunty, demokracja wiele razy była zagrożona. Były też problemy narodowościowe – język Dużego Narodu był tępiony, Mały Naród starał się dominować nad wszystkimi innymi narodami zamieszkującymi Mały Kraj. W tym czasie Duży Kraj lizał swoje rany po zawirowaniach i nie miał głowy do zajmowania się Małym Krajem.

W pewnym momencie jednak w Dużym Kraju nadeszło przesilenie. Pojawił się Przywódca, który potrafił wykorzystać resentymenty Dużego Narodu i tęsknotę do dawnej – należnej przecież! – wielkości. Zjednoczył Duży Naród wokół idei, że Duży Kraj znowu będzie potężny. Naturalnym kolejnym krokiem było zwrócenie się do ościennych krajów (w tym Małego Kraju) o uszanowanie praw mieszkających w nich przedstawicieli Dużego Narodu. W razie braku należytych ustępstw Duży Kraj groził wojną.

Inne kraje przyglądały się temu wszystkiemu nieco z boku. Zapewniały Mały Kraj o swoim poparciu, podpisywały z nim różnego rodzaju porozumienia. Jednak w głębi serca nie wierzyły, że Duży Kraj zdecyduje się na coś więcej niż nacisk polityczny. Przecież jakakolwiek wojna na pewno nikomu by się nie opłacała! Zresztą być może nawet inne kraje po cichu uznawały zasadność niektórych roszczeń Dużego Kraju – w końcu chciał on tylko bronić przedstawicieli swojego Dużego Narodu mieszkających na terenie Małego Kraju.

I tak pewnej nocy Duży Kraj uderzył znienacka na Mały Kraj. Wykorzystując korzystną sytuację geograficzną uderzył jednocześnie z trzech stron, wykorzystując do tego także tereny innego kraju sprzymierzonego z nim. Mały Kraj bronił się dzielnie. Inne kraje, które obiecywały wcześniej pomoc i wspierały Mały Kraj ostrzegając Duży Kraj przed agresją, wydawały się dość zaskoczone jej skalą i nie zrobiły właściwie nic, aby pomóc Małemu Krajowi. Przywódcy innych krajów myśleli: to nie do końca nas dotyczy, nie będziemy przecież umierać za Mały Kraj. Uważali, że co prawda Przywódca Dużego Kraju mocno przesadził, jednak gdy osiągnie już swoje cele, to się uspokoi. A przecież najważniejsze jest, żeby nasi obywatele nie ucierpieli.

Witajcie w Polsce we wrześniu 1939.


Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka