pexels
pexels
Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
1732
BLOG

Dlaczego nie powinniśmy zanadto kibicować Ukrainie

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Polityka Obserwuj notkę 41
Wszyscy na pewno cieszylibyśmy się, gdyby Ukraina pokonała Rosję. W tej notce staram się pokazać, że chyba jednak raczej nie powinniśmy jej za bardzo kibicować.

Gdy Alfred Nobel wynalazł dynamit stwierdził, że ten wynalazek zakończy wszelkie wojny. Jeśli obie strony będą miały możliwość całkowitego zniszczenia przeciwnika, wojna nie będzie miała sensu – argumentował. Na początku XX wieku pojawiło się lotnictwo. Bardzo szybko powstały pomysły, aby wykorzystać je do ataków z powietrza podczas wojny. Początkowo wiele osób protestowało, bo przecież ataki z powietrza są niedokładne i mogą spowodować cywilne ofiary. Zwolennicy lotnictwa argumentowali, że jeśli jedna strona konfliktu będzie mogła dosięgnąć dowolny cel na terenie przeciwnika spowoduje to, że społeczeństwa nie wyrażą zgody na wojny i dzięki temu wojen nie będzie.

Kolejne wojny pokazały, że niestety nie jest to prawdą. 

Aktualnie istnieje powszechne przekonanie, że obecność broni atomowej, za pomocą której można w kilka minut unicestwić dowolne miasto na świecie spowoduje, że nikt z poważnych graczy nie zdecyduje się jej użyć. Wydaje się to potwierdzać nasze doświadczenie historyczne: od 1945 roku nie było wojny światowej pomiędzy największymi potęgami światowymi dysponującymi bronią atomową i ta broń nie została użyta.

Jednak pamiętać należy o jednym: od 1949 roku (kiedy to ZSRR uzyskała bombę atomową) do roku 1989 oba mocarstwa utrzymywały status quo. Każde z nich kontrolowało mniej więcej połowę świata i rozpoczęcie wojny totalnej musiało być związane z utratą dużej części swojej potęgi. Lokalne konflikty (Korea, Wietnam, Afganistan) nie zagrażały nigdy bezpośrednio ani USA ani ZSRR. W tej sytuacji konflikt nuklearny nikomu po prostu się nie opłacał. Dlatego udało się rozwiązywać pojawiające się od czasu do czasu poważne kryzysy (jak Kryzys Kubański). Nigdy w tym okresie nie było sytuacji, w której któraś potęga atomowa była przyparta do muru i na skraju upadku. Dotyczy to nie tylko USA i ZSRR ale także innych państw dysponujących tą technologią. Starcia pomiędzy Indiami a Pakistanem miały zawsze przebieg lokalny i żadna ze stron nie uzyskała znaczącej przewagi. Izrael od kiedy dysponuje (nieoficjalnie) bronią atomową nie był nigdy o włos od unicestwienia (jak wcześniej w 1949 roku). Podobnie nikt nie atakuje Korei Północnej.

Pytanie jednak, co się stanie gdy Rosja - jedna z dwóch największych potęg nuklearnych – stanie w obliczu klęski? Co, jeśli wojska ukraińskie przejdą do kontrofensywy i wkroczą na teren Rosji?

Czy to możliwe? Wydaje się, że z każdym dniem staje się bardziej prawdopodobne. Według raportów Pentagonu Ukraińcy już w tej chwili mają więcej czołgów na linii frontu niż Rosjanie. Za chwilę będą mieli więcej artylerii – i to już będzie moment, w którym przejdą do kontrofensywy. Czy zatrzymają się po odbiciu swoich terytoriów? Tak może się stać, jednak wcale nie zdziwiłbym się (znając ich zaciętość), gdyby poszli dalej, zajęli Biełgorod, Rostów, Kursk. Co wtedy zrobi Putin?

Czy Hitler wahałby się przez sekundę, gdyby w 1944 roku miał do dyspozycji bombę atomową? Czy Stalin wahałby się mając bombę gdy Niemcy w 1941 roku zbliżali się do Moskwy? Czy wreszcie Churchil miałby jakieś wątpliwości w 1940 podczas Bitwy o Anglię, gdyby miał możliwość spuszczenia bomby atomowej na Berlin? To oczywiście są pytania retoryczne – wiemy co zrobił Truman, chociaż wojna z Japonią była już wygrana.

Dlatego chyba nie powinniśmy się zbytnio cieszyć ze zwycięstw Ukrainy (odnoszonych także za pomocą naszych 300 czołgów). Jeśli Ukraina przejdzie do kontrofensywy, to będzie to realne zagrożenie dla Putina i jego świty. A to może się z kolei skończyć źle dla całego świata.

Proszę bardzo wszystkich czytelników tej notki: udowodnijcie mi, że się mylę. Ponieważ bardzo chciałbym się mylić...

Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka