Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
568
BLOG

Czy "dobro narodu" stoi ponad prawem?

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Wpadła mi ostatnio w ręce książka „Sarmacki republikanizm” Pana Jakuba Witczaka. Książka jest ciekawa, bo pokazuje, że na to samo zdarzenie można spojrzeć w różny sposób i zupełnie inaczej je zinterpretować. I trudno określić która interpretacja jest lepsza. Przykładowo czy fakt, że Szwedzi nie chcieli na króla Zygmunta Wazę świadczy o tym, że król był fanatycznym katolikiem (jak chciał Jasienica) czy, że Szwedzi byli fanatycznymi protestantami (jak twierdzi Autor). Ja nie podejmuję się tego rozstrzygnąć...

Jednak dzisiaj chciałem się skupić na najważniejszej tezie książki – „jakości” demokracji szlacheckiej, czy też „republikanizmu szlacheckiego” jak to definiuje Autor. Otóż twierdzi on, że ustrój Pierwszej Rzeczypospolitej był dobry i tylko ludzie w pewnym momencie zawiedli. O ile jestem pełen sympatii dla republikanizmu szlacheckiego i uważam go za duże polskie osiągnięcie, o tyle z powodów fundamentalnych nie mogę się zgodzić z tezą, że „to ludzie zawiedli”. Jest to bowiem teza jakby żywcem wyjęta z ust choćby wyznawców komunizmu: „komunizm w założeniach był dobry i słuszny, tylko ludzie zawiedli”. W zasadzie można tak powiedzieć o każdym ustroju. Absolutyzm też jest wspaniałym ustrojem jeśli władca jest mądry, potrafi znaleźć sobie dobrych współpracowników  i robi wszystko, żeby jego poddanym żyło się lepiej i bezpieczniej.

Jednak ludzie są różni. Są wśród nich ideowcy, którzy poświęcą wszystko dla dobra społeczeństwa, lecz podstawowym instynktem większości z nas jest dbanie o dobro nas samych i naszych bliskich. Ideowcy też zresztą mogą „w imię dobra społeczeństwa” robić rzeczy niesłuszne a czasem nawet straszne (jak Lenin czy Hitler). Dlatego całą sztuką jest stworzenie takiego ustroju, w którym ludzie będący u władzy muszą się stosować do pewnych reguł określanych mianem „prawo”.

Właśnie brak skutecznej egzekucji prawa był moim zdaniem gwoździem do trumny I Rzeczypospolitej. Pomimo, że prawo było zdefiniowane, król czy magnaci mogli je bezkarnie łamać. I nieważne, że być może wielu z nich robiło to w dobrej wierze. Może i chcieli dobrze, jednak im się nie udawało (jak królowi Janowi Kazimierzowi czy Janowi Zamoyskiemu). A wielu łamało prawo wcale nie w dobrej wierze. Nie było jednak niezawisłego i niezależnego sądownictwa, które mogłoby ukrócić wszelkie takie zakusy.

I tu dochodzimy do czasów teraźniejszych. Dzisiaj też mamy przywódców, którzy uważają, że jakakolwiek kontrola ich poczynań to wyraz nieuzasadnionego braku zaufania, bo przecież „oni chcą dobrze dla państwa”. Robią więc wszystko, żeby się tej kontroli pozbyć, bo „prawo jest ważne, ale prawo nie jest święte. Nad nim stoi dobro narodu”. To jest bardzo niebezpieczna gra. Bo nawet jeśli Ci konkretni przywódcy nie mają złych intencji, to przecież mają oni swoich współpracowników czy popleczników, którzy taki brak kontroli mogą wykorzystać zupełnie inaczej. Może się też zdarzyć, że to co oni uważają za dobre, wcale takie dobre dla narodu nie jest. Dlatego kontrola jest konieczna – trzecia i czwarta władza muszą być silne. Oczywiście, można się zżymać, że sędziowie są stronniczy, że gazety są sprzedajne ale to nic nie zmienia – brak kontroli oznacza prędzej czy później degenerację ustroju, mieliśmy już zbyt wiele takich przykładów w historii w których prawo zostało poświęcone w imię „wyższych idei”, aby tego nie rozumieć.

Tak więc dobry ustrój to taki, który zapewnia kontrolę poczynań przywódców a prawo jest święte! 

Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka