Horatius Horatius
618
BLOG

Jak zabić inicjatywę obywatelską?

Horatius Horatius Polityka Obserwuj notkę 1

Widziałem na ulicy gaz. A raczej poczułem, i to wielokrotnie. Czy jest jednak możliwe, że bardziej niż policyjne akcje idei Marszu Niepodległości zagraża… On sam?

 
Przyznaję, że Marsz był spokojny. Przyznaję też, że za wyjątkiem pierwszych kilkudziesięciu minut, kiedy de facto zostaliśmy rozgonieni przez policję. W pierwszej chwili nie wierzyliśmy własnym uszom, gdy dotarł do nas komunikat o policyjnej prowokacji. A przynajmniej ja nie mogłem w to uwierzyć. (Teraz wierzę…*) Następnie usłyszeliśmy od organizatora, że policjanci użyli broni gładkolufowej. Później policja ogłosiła, że Marsz jest zdelegalizowany i musimy się rozejść, bo użyją przymusu. Po tych słowach nadeszła fala gazu łzawiącego i panika, która nas rozdzieliła.
 
Zachowanie policji było w skrajny sposób nieodpowiedzialne. Totalny brak profesjonalizmu. Co prawda nie mam iluzji, że wszyscy kibice i członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego byli pokojowo nastawieni (sam widziałem, jak rwą się do „walki”), jednak wywoływanie paniki w kilkudziesięciotysięcznym tłumie to czysty kretynizm. Wokół mnie było dużo kobiet, a w Marszu uczestniczyły rodziny z dziećmi. Wszystkich nas potraktowano jak wiec kibicowski, który rozgania się przy pomocy armatek wodnych. Efekt był miażdżący. Nawet daleko od zamieszek krztusiliśmy się od gazu. Czy było to działanie celowe? Tak wyglądało. Z mojej perspektywy policja niemal czekała na to, żeby spacyfikować Marsz i rozwiązać problem w prosty, efektywny sposób. Warto zaznaczyć, że umundurowanych policjantów widzieliśmy właściwie tylko na początku i na końcu imprezy. Dużo też było w tym „polskiego bałaganu”. No bo przecież kto by pomyślał… Jak obstawimy miasto prewencją w pełnym oporządzeniu i umieścimy ludziom nad głową śmigłowiec, to podgrzejemy atmosferę? Nie, chyba nie… Poza tym w całej tej sytuacji była widoczna wyraźna psychoza strachu. My nie ufaliśmy im („po-li-cyj-na pro-wo-ka-cja!”), a oni nam.
 
Organizatorzy też bynajmniej nie są bez winy. Wszystkie okrzyki zapuszczali członkowie ONR, przez co Marsz przybrał retorykę wojskowo-radykalną. Nie jest też tajemnicą, że wielu członków tej organizacji rekrutuje się m. in. z ruchu kibicowskiego i raczej od bójki nie stroni. Zawsze twierdziłem, że to środowisko to nie najlepszy organizator dla imprezy, która ma mieć co prawda stanowczy, ale jednak różnorodny i łagodny wizerunek. Teraz wypada mi tylko podtrzymać tą tezę wraz z prof. Zybertowiczem i niektórymi blogerami. Jak widać obecność ONR-owców nie zwiększa też bezpieczeństwa. Delikatnie mówiąc.
 
Drugim czynnikiem, który rozbijał jednolitość Marszu, był oczywiście kontrmarsz prezydencki. Od początku konstruowany jako rywal dla Marszu Niepodległości zyskał aprobatę wielu instytucji państwowych (sic!) i kombatantów. Taka polska specyfika – jak pojawia się obywatelska inicjatywa, to jakaś agenda państwowa musi ją zdusić. Co bynajmniej nie znaczy, że jest liczącym się rywalem. Wręcz przeciwnie, marsz został zbojkotowany przez większość środowisk prawicowych z racji na osobę prezydenta, a tych, którzy się tam pojawili okrzyknięto Targowicą. Cóż, Roman Giertych i Michał Kamiński wydają się tylko potwierdzać rodzący się stereotyp. Ale, kto wie? Alternatywa zawsze jest.
 
W ostatnim czasie na monumencie Marszu Niepodległości pojawiło się przecież wiele rys. Pierwsze z nich zaiskrzyły w ciągu bodajże ostatniego tygodnia. Przyjęcie do komitetu Jana Kobylańskiego (czyżby z powodów finansowych?) sprawiło, że odpadł z niego Paweł Kukiz, osoba rozpoznawalna w mediach i robiąca inicjatywie raczej pozytywny PR. Dużym uderzeniem w ideę Marszu był wywiad, jakiego udzielił główny kierownik ONR portalowi Fronda.pl** Wątpię, żeby wszystkie środowiska konserwatywne stanęły wraz z radykałami pod sztandarem antysemityzmu. Notabene, świadczy to również o tym, że większość postendecji nie dorosła jeszcze do butów Dmowskiego…
 
Gwoździem do trumny tej idei są jednak moim zdaniem podziały między postpiłsudczykami i postendekami. Fakt, że część uczestników chciała się ostatnio odłączyć i zakończyć dzień pod pomnikiem Naczelnego Wodza a nie Wielkiego Nauczyciela o czymś świadczy. Na przykład o tym, że Marsz stał się za bardzo… Narodowy? A miał być przecież dla wszystkich patriotów i prawicowców. Ja na przykład nie mogłem podpisać się pod zapodawanym hasłem „Idą, idą nacjonaliści!”. Rakiem, który będzie toczył Marsz Niepodległości są również polityczne aspiracje narodowców, a zwłaszcza stojącego od dłuższego czasu na bocznym torze byłego posła Zawiszy. Utworzenie partii narodowej może poskutkować jedynie budową partii odwołującej się do ideałów piłsudczykowskich, a stąd już tylko krok do mnożenia typowych na polskiej prawicy podziałów. W ostatecznym rozrachunku musi skończyć się na powstaniu szeregu frakcji i frakcyjek oraz na politycznym rozbiciu. (Poza tym tak to już u nas jest, że liczba Napoleonów na metr kwadratowy znacznie przekracza dopuszczalne normy…)
 
Środowiska propaństwowe, proobywatelskie, patriotyczne i prawicowe potrzebują jedności bardziej niż czegokolwiek innego. I właśnie Marsz Niepodległości był platformą na której mogły się spotkać, każda pod własnym sztandarem i wszystkie pod jednym. Czy tak będzie dalej? Szczerze wątpię.
 
______________
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka