hrPonimirski hrPonimirski
174
BLOG

Kup Pan cegłę, kup Pan stal... - najnowsze pomysły na kryzys

hrPonimirski hrPonimirski Polityka Obserwuj notkę 7

Pan prezydent przyznał się dzisiaj, że rozumie pogląd, iż nierentowne przedsiębiorstwa powinny upaśc, by dac miejsce tym rentownym. Jednak związki zawodowe oraz pracodawcy powiedzieli mu, że lepiej jest utrzymac zatrudnienie - nawet w nierentownych przedsiębiorstwach. Ci pracodawcy to pewnie szefowie tych nierentownych firm. Sprawa wygląda więc tak - ktoś poprosił pana prezydenta o pieniądze i on się zgodził, wbrew swojej wiedzy ekonomicznej.

My - jako Jeszcze Nowsza Lewica - ta od prawdziwej cnoty (hymen, virtvs, etc.), co to żadnej krytyki, w tym  politycznej (ze Sławkiem Sierakowskim), się nie boi popieramy pana prezydenta. Chcemy też wziąśc aktwyny udział w dyskusji o kryzysie i stabilizacji gospodarki. Naszym pomysłem na kryzys jest reaktywacja panów od cegieł. Pan od cegieł to była taka nowa świecka tradycja doby PRL. Niestety władze PRL zupełnie nie doceniały takich oddolnych inicjatyw.

Powiedzmy sobie szczerze władze jako takie są głupie (a PRLu w szczególności). Władze często wykorzystują pomysły własnych obywateli. Tu trzeba oddać honor narodowcom (nawiasem pisząc, oni są bardzo uczuleni na punkcie tegoż honoru) - to właśnie narodowo-socjalistyczny rząd Bismarcka docenił pomysł kapitalisty Kruppa, by przywiązać robotnika do fabryki obietnicą wypłacanej mu na starość emerytury. Rząd pruski (eufemistycznie zwany niemieckim) przywiązał obywatela do systemu emerytalnego w najlepszym feudalnym stylu. Rząd znał feudalną zasadę - wasal mojego wasala nie jest moim wasalem. Rząd więc w swojej totalitarnej mądrości (totalis - całkowity), nie mógł zgodzić się na to by dzielić się z Kruppem władzą socjalną, musiał ustalić bezpośrednio umowę (społeczną) z obywatelem - a nie per procvra, czyli przez swojego wasala - Kruppa. Wszystko po to by mieć władzę całkowitą (totalis). Rząd - który był opiekunem kapitalistów, a którzy z kolei byli opiekunami robotników - stał się nagle opiekunem również robotników. Przejście od kapitalizmu do socjalizmu odbyło się wg feudalnych prawideł.

Mówi się, że w Rosji nastąpiło od razu przejście od feudalizmu do socjalizmu. To jest prawda. Tam nie mogło być kapitalizmu, bo nie było kapitału. Tam nie wykształcił się dostatecznie podział pracy, więc nie można mówić o nadwyżkach kapitału, które można by inwestować. Tam wszystko musiało być planowane od początku odgórnie, już za Moskala, zgodnie z prawidłami gospodarki planowo-rozdzielczej. Nawet milicja obywatelska to nic innego jak drużyna księcia, zanim dostanie feudalne nadania ziemi. Milicja, czyli taki lokalny gang.

Przepraszam niecierpliwych, lewicowych, egalitarnych czytelników, co to cenią sobie fastfoody i prasę ponad wykwitne ingriediencje i literaturę, za ten przydługi wstęp. Był on jednak konieczny, by pokazać jak to rząd często wykorzystuje oddolne inicjatywy zapewnienia bezpieczeństwa swoim obywatelom do swoich partykularnych interesów, zamiast rzeczywiście to bezpieczeństwo zapewnic.


Pan od cegieł to taka oddolna inicjatywa i my - jako Jeszcze Nowsza Lewica - postulujemy, by pana od cegieł (Lord of bricks) znacjonalizować. Nawet ładnie nam się tutaj komponuje termin nacjonalizacja z tym narodowym socjalizmem. To jest w ogóle taka nasza fascinacja etymologią tego słowa - wywodzącego się prawicowo od narodu, a nie lewicowo od państwa, czy społeczeństwa. Mówi się nacjonalizacja, a nie socjalizacja czy etatyzacja, a polskie słowo upaństwowienie występuje niezmiernie rzadko. Dlaczego pan od cegieł jest taki ważny? Ano dlatego, że w naturalny sposób rozwiązuje problem bezrobocia, a walka z bezrobociem w dobie kryzysu jest najważniejsza. W szczególności, że pan od cegieł to najwyższa forma samozatrudnienia. Ten pan nie tylko pobudza konsupcję cegieł - a przecież wszyscy światowi eksperci wypowiedzieli się, że w trakcie kryzysu należy wspomagać konsumpcję - ale też zapewnia bezpieczeństwo socjalne przechodniom. Jeśli przechodzień kupi cegłę, kupi sobie także spokój i bezpieczeństwo. Bezpieczeństwo będzie miał też pan od cegieł, bo tylko stała praca daje poczucie bezpieczeństwa. Pan od cegieł, mimo że sprzedaje cegły dosyć drogo, nie jest spekulantem. On nie tylko sprzedaje cegły, ale też poczucie bezpieczeństwa. To jak z efektem snoba - kupując markową rzecz nie tylko kupujemy tę rzecz, kupujemy też bytność w elicie ludzi posiadającej tę rzecz. Pan prezydent powiedział, że jest związek pomiędzy bezrobociem a przestępczością. Właśnie ten związek pokazaliśmy. Jak pan od cegieł nie sprzeda cegły, będzie bezrobotny. Jak będzie bezrobotny, to przechodniowi może dac w Rio (czyt. ryjo)...

Oprócz panów od cegieł są panowie od stali. Ostatnio wyszli na ulicę protestować hutnicy. W biały dzień, krzyczeli do rządu "Złodzieje", bo rząd nie chce im odpalić działki z tego, co sam sprzedał. Oczywiście rząd nie stoi w nocy w ciasnej uliczce. Rząd jest cywilizowany. Rząd ma urzędy skarbowe. Jednak rząd powinien wykazać się empatią i podzielić się pieniędzmi z tymi, co grupowo blokują ulice w dzień (eufemistycznie nazywanych manifestującymi), jak i z tymi co indywidualnie blokują ulice w nocy (niesprawiedliwie nazywanych rabującymi). Rząd jeśli nie chce dzielić się pieniędzmi powinien przynajmniej stymulować konsumpcję stali. Rząd oprócz ochrony panów od cegieł powinien też otoczyć ochroną złomiarzy - najlepiej w ramach jednoosobowych spółek skarbu państwa. Złomiarze będą stymulować ten popyt. Politycy powinni doskonale rozumieć wartość złomiarza dla gospodarki. W końcu sami zachowują się jak złomiarze. Złomiarz na skupie dostaje - napiszmy - 10 zł za coś co kosztuje 100zł, 1 000zł, 10 000zł zanim to zdewastuje. I tak samo polityk, żeby zdefraudować 10 000 zł, musi utopić 100 000zł,  1 000 000 zł, 10 000 000zł publicznych pieniędzy w jakiś funduszach, agencjach, instytutach... Np. na ulicy [nazwa do wiadomości zgREDakcji] jacyś złomiarze rozebrali wiadukt i teraz musimy 10 min. stać na idiotycznych światłach odwiedzając znajomych (stoimy a nie stoję - bo my jako lewica robimy wszystko kolektywnie, a znajomi sami z definicji są kolektywni). Jest to jednak kropla w morzu potrzeb. Potrzebna jest rozbiórka wiaduktów i mostów na masową skalę. Jesteśmy w stanie się poświęcić i stać na światłach nawet 20 min. dla dobra społeczeństwa. Trzeba rozbierać stare mosty i wiadukty, bo na nowe na razie nie ma co liczyć. Nie ma, bo rząd nie będzie na razie budował dróg. Rząd nie może budować dróg, bo w trakcie kryzysu najważniejsze jest to, by utrzymać strukturę zatrudnienia. Nie można więc zatrudniać ludzi do budowy dróg, skoro są zatrudnieni gdzie indziej.

Niejaki Frederic Bastiat ponad 100 lat temu z okładem postulował, by nie wyciągać pochopnych wniosków. Podał to na przykładzie wybicia szyby. Otóż ktoś powie, że to nieszczęście. A inny, że przecież szklarz będzie miał pracę. A jak będzie miał pieniądze to będzie kupował, czyli pobudzi konsumpcję. Bastiat torpedował to tym, że właściciel domu nie będzie miał pieniędzy dla dziecka na buty. I że to wszystko jedno, czy właściciel domu (a w tym rozbitej szyby) będzie stymulował konsumpcję, czy będzie to robił szklarz. My dodamy od siebie, że mogłoby być dwóch szklarzy w wiosce. Jeden z nich, gdyby szyby były wybijane rzadziej mógłby zająć się produkcją czegoś innego, powiększając dobrobyt wioski. Jednak takie rzeczy są karygodne.

Nie można zmieniać struktury zatrudnienia. Nawet jak np. szklarzy jest za dużo, to nie mogą ich liczby zredukować mechanizmy rynkowe. Co to by się stało, gdyby tak się to samo z siebie działo? Powstałby chaos. W feudalizmie istniało społeczeństwo stanowe. Każdy należał do danego stanu i był porządek. Stan też dziedziczył. Rządy rewolucyjno-republikańskie wprowadziły prawną urawniłowkę, każdy stał się wobec prawa równy. Jednak trzeba było zaprezerwować jakoś stagnację. Stąd dotacje do nierentownych przedsięwzięć. Kiedyś istniał przymus prawny należenia do danego stanu, czy nawet cechu. Teraz jest to przymus ekonomiczny via dotacje. Najlepiej jak syn hutnika zostaje hutnikiem - wtedy mamy ciągłość pokoleniową.

Orwell w Roku 1984 przytacza pracę Emmanuela Goldsteina Teoria i praktyka oligarchicznego kolektywizmu na temat istnienia spoleczeństw hierarchicznych. Nie oszukujmy się - mimo tej całej gadki o egalitaryzmie i równouprawnieniu - człowiek jako zwierzę stadne potrzebuje elit. Rednacz Gazowniczych Wiadomości genialnie to czuł. Przecież każdy, kto czytał ętelektualne artykuły w Wiadomościach o egalitaryzmie, mógł poczuć się elitą (ętelektualną). Każdy, kto promuje egalitaryzm, jest więc oświeconą elitą. Każdy, kto promuje elitaryzm, jest ciemnogrodem, obskuranckim motłochem. A czy wspomagając nierentowne przedsięwzięcia nie kupujemy tego luksusu jakim jest bezpieczeństwo? Państwo musi kosztować. A jak! Finansowanie egalitarnych proli jest więc jak najbardziej elitarne. Goldstein pisze, że można budować piramidy, kopać i zasypywać doły, ale lepsza do marnotrastwa jest wojna. Marnotrastwo wg
Goldsteina jest po to, by nie powstał ogólny dobrobyt, czyli żeby nie zrobiło się zbyt egalitarnie. My jednak jesteśmy lewicą, jesteśmy więc pacyfistami i żadnego komunizmu wojennego nie zamierzamy wprowadzać. Dwa tłumaczenie Goldsteina, mimo że wydaje się logiczne, nie jest w 100% słuszne. Mechanizm jest taki, jaki tu pokazaliśmy (kolektywnie) finansowanie nierentownych przedsiębiorstw jest samo w sobie elitarne i zabezpiecza hierarchiczną strukturę społeczną konserwując ją w swoistym społeczeństwie stanowym. Nie oszukujmy się - tu nie chodzi o stabilizację gospodarki o czym mówią ekonomiści. Tanie kredyty czy dotacje utrzymujące nierentowne przedsięwzięcia de facto stabilizują i konswerwują społeczeństwo. To jest tworzenie nowego człowieka w najlepszym lewackim stylu.


Bastiat próbuje ośmieszyć też lobbystów w inny sposób. Pisze, że przecież król mółby wydać edykt - na wniosek producentów świec - że trzeba w dzień zasłaniać zasłony. Wtedy nastąpiłaby stymulacja konsumpcji świec. Oczywiście czasy się zmieniły i teraz taka ustawa pobudziłaby konsumpcję prądu. Rząd PRL wyłączał prąd w ramach kryzysu. Ale my jako Jeszcze Nowsza Lewica jako receptę na kryzys proponujemy zwiększenie konsumpcji energii elektrycznej. I tym różnimy się od komunistów, że oni prowadzą wojny i ograniczają konsumpcję - często przez fizyczną eliminację konsumentów (stąd też eutanazję uważamy za błąd i wypaczenie prawdziwej lewackości) - my lewacy jesteśmy pacyfistami i stymulujemy konsumpcję.

Komunistyczny federalny rząd USA prowadzi wojnę z Irakiem, a komunistyczny stanowy rząd Kaliforni wstrzymuje konsumpcję energii elektrycznej zabraniając ustawiać klimatyzacji w prywatnych domach poniżej pewnej temperatury (urzędnik bez nakazu sądowego może totalitarnie wejść i sprawdzić nastawy na termostacie). Przepraszamy za dygresję, ale od czasu do czasu - jako lewacy - mamy potrzebę dokopać kapitalistom z USA. Dzięki większej konsumpcji prądu zwiększy się konsumpcja węgla kamiennego. Górnicy zostaną więc ocaleni.

Oczywiście winna jest wszystkiemu Unia Europejska. UE narodziła się z grzechem pierworodnym, gdyż pierwotnie nazywała się Wspólnotą Węgla i Stali. Jakby od początku nazywała się Wspólnota Panów od Węgla, Stali i Cegieł, nie byłoby tych wszystkich semantycznych nadużyć i już dawno temu mielibyśmy tę obiecywaną świetlaną przyszłość.

Świetlaną dzięki Oświeceniu i dotowanej energii elektrycznej dostarczanej przez zezłomowane miedziane kable.


A teraz puenta specjalnie dla mojego ulubionego blogera pandady (sorry major):


Ostatnio koleżanka poruszyła w rozmowie temat równouprawnienia. Poprosiłem więc ją, by zrobiła mi kanapki. Ona zrobiła. I w ten sposób, za jednym zamachem, rozwiązałem problem równouprawnienia i bezrobocia znajdując koleżance zajęcie. Bezrobocia sezonowego - dodajmy - bo rzecz działa się wieczorem.

"The market is a democracy in which every penny gives a right to vote." [Ludwig von Mises] "The battle is a democracy in which every sword gives a right to vote." [Jerzy hr. Ponimirski]

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka