W mojej mieścinie Święta Bożego Narodzenia otrzymały dzięki postępowym grupom inicjatywnym specyficzną oprawę na miarę naszych czasów. Tak oto o 23.00 w Wigilię rozpoczyna się dla znudzonych zaściankową tradycją, wkurzonych kolędowym zawodzeniem, opłatkiem, dziwnymi potrawami i ględzącymi wujkami i babciami „Pasterka Party”. Będzie można z kumplami odreagować katolskie miazmaty przy piwie albo czymś mocniejszym, wytańcować się, a po drodze ponabijać z ciągnącej do kościoła ciemnoty. W Boże Narodzenie zaś w innym klubiku odbędzie się impreza pod nazwą „Świąteczne Pierdolnięcie”. Jak wyjaśniają organizatorzy (pisownia oryginalna – sic!): „Nazwa ta została wymyślona by przykuć uwagę, lecz nie ma na zadaniu ubliżyć bądź odstraszyć ludzi. Tę imprezę cechują mocne i nie komercyjne granie by dużej ilości basu, więc stąd powstała nazwa Pier***nięcie, która oznacza "mocne uderzenie"”. Fajnie. Polszczyzna również na miarę naszych czasów i możliwości…
Mówi się o odgórnym rugowaniu polskiej tradycji, zarażaniu umysłów przez opiniotwórcze centra „europejskością” i uświadamianiu będących w „krzyżowej” opresji młodych ludzi o ich prawie do wolności itd. Niestety, wiele takich inicjatyw rodzi się na samym dole, w móżdżkach pożytecznych idiotów, usilnie starających się wpasować w nowomodne trendy. Argument o tym, "co mają począć i gdzie się podziać niewierzący w dniach zmasowanego ucisku" nie jest dość mocny. Można by po prostu uszanować wiodącą wiekową tradycję swojego narodu i "wytrzymać" tych kilka dni.
Gdy zaniknie już polska tradycja, wartości rodzinne, a cementujący to wszystko Kościół zostanie do reszty ośmieszony, to będziemy mieli nie tylko świąteczne, ale i ogólnonarodowe pierdolnięcie.
